niedziela, 18 listopada 2012
"Pan Wołodyjowski"
"-Przykładów trzeba - rzekł - przykładów co dzień, które by w oczy biły."
Tytuł: "Pan Wołodyjowski"
Autor: Henryk Sienkiewicz
Wydawnictwo: Zielona Sowa
Kategoria: Powieść historyczna
Trylogia Sienkiewicza cz. III
Wszystko zaczyna się tak niewinnie, w Wodoktach, gdzie żyją Kmicicowie, którym Charłamp donosi
o śmierci narzeczonej Wołodyjowskiego. W dodatku biedny Michał Wołodyjowski z rozpaczy pragnie zaszyć się w klasztorze. Dzięki Bogu wyciąga go stamtąd stary przyjaciel - Pan Zagłoba. I bardzo dobrze, bo niebawem "Mały Rycerz" poznaje dwie urocze damy; Krzysię i Basię...
W końcu wraz z jedną z nich się żeni, niestety Ojczyzna wzywa, więc Michał zabiera żonkę "w pole" ze sobą. Niebawem jednak rozpętać się ma straszliwa wojna z Turkami. Jaki będzie jej finał? Tego dowiedzieć się już musicie sami.
Fabułą jest dość wartka i wciągająca, choć przeciętnego gimnazjalistę wątpię by szczególnie zaciekawiła. Pojawiają się tu niespodziewane zwroty akcji, opisy bitew (co ja akurat ubóstwiam), wątki miłosne, cudowne opisy tamtejszych polskich fortec, konfliktów i samej szlachty.
Głównym bohaterem jest oczywiście tytułowy Pan Wołodyjowski - odważny rycerz, szlachcic, z wąsem (którym aż zbyt często kręcił). Człowiek patriota, gotowy oddać życie za honor, wiarę i Ojczyznę. Niemało przeżył i swoje widział, dlatego idealnie radził sobie na polu bitwy, przez co był postrachem dla wrogów i przykładem dla współbraci.
Ketling - dobrze wychowany Szkot. Nie tylko urzekał słowem i swoją postawą na co dzień, a i niezgorsza władał szablą. Wspaniały artylerzysta. Zdecydowanie mój ulubiony bohater w tej oto powieści i przyznam, że naprawdę ciężko mi się z nim rozstać.
Basia i Krzysia - dwie wspaniałe kobitki, ale różne jak Piekło i Niebo. Ta pierwsza nazywana była żartobliwie "hajduczkiem", uwielbiana od początku przez pana Zagłobę, który kochał ją jak swoje rodzone dziecko. Młoda dama zachowywała się czasami trochę nieprzyzwoicie...jak na kobietę, ale mimo wszystko bardzo, ale to bardzo przypadła mi do gustu. Była przede wszystkim silna psychicznie i niezmiernie odważna. Krzysia zaś istny anioł, choć swoje słabości miała. Jednak gdy coś się zaczynało chrzanić, zamykała się w sobie, z czego wynikły niemałe problemy.
Reszta bohaterów równie zaskakująca - choćby sam Muszalski - "pan Muszalski, łucznik niechybny, ale i w ręcznym spotkaniu harcownik wyborny". Pan Zagłoba - przyjemny, żartobliwy staruszek. Kolejny pan Skrzetuski, pan Nowowiejski (który niestety na końcu utracił moją sympatię), okrutnie zakochany w Basi Azja Tuhajbejowicz, człowiek niezwykle brutalny... i wielu, wielu innych.
Zakończenie powieści niezwykle, ale to niezwykle wzruszające, wręcz przejmujące. Dzięki temu
książka na długo zapada w pamięć.
Polecam ją więc nie tylko miłośnikom historii, ale i patriotom. Takim moim marzeniem byłoby, gdyby ta powieść trafiła jakimś cudem do rąk wielu młodych ludzi, by mogli oni nauczyć się nie tylko miłości do Ojczyzny, prawdziwego męstwa, ale również dlatego, by zaczęli oni w końcu traktować kobiety z należytą im czcią i szacunkiem, jak to bywało dawniej.
Należy się nam to drodzy panowie!
Ocena: 6/10
Cytaty z książki:
"-Siła ja wytrzymać umiem. Gorzej żyć w niepewności..."
"Żona pierwsza niż najlepszy przyjaciel..."
"– A jednak – zaczął znów rycerz – jeśli miłować ciężko, to nie miłować ciężej jeszcze, bo kogóż bez
kochania nasyci rozkosz, sława, bogactwa, wonności lub klejnoty? Kto kochanej nie powie: „Wolę cię niźli królestwo, niźli sceptr, niźli zdrowie, niźli długi wiek?...” A ponieważ każdy chętnie by oddał życie za kochanie, tedy kochanie więcej jest warte od życia..."
"Ale jak sobie co baby wbiją w głowę, obcęgami nie wyciągniesz."
"Cóż bowiem są smutki, jeśli nie myszy, które gryzą ziarna wesołości złożone w naszych sercach?"
"Głupi, kto smutki prowiantuje, zamiast je o głodzie trzymać, żeby bestie zdechły jako najprędzej!"
"Każda radość krucha na tym świecie."
"Kochanie to niedola ciężka, bo przez nie człek wolny niewolnikiem się staje. Równie jak ptak, z
łuku ustrzelon, spada pod nogi myśliwca, tak i człek, miłością porażon, nie ma już mocy odlecieć od nóg kochanych. Kochanie to kalectwo, bo człek, jak ślepy, świata za swoim kochaniem nie widzi. Kochanie to smutek, bo kiedyż więcej łez płynie, kiedyż więcej wzdychań boki wydają? Kto pokocha, temu już nie w głowie ni stroje, ni tańce, ni kości, ni łowy; siedzieć on gotów, kolana własne dłońmi objąwszy, tak tęskniąc rzewliwie, jako ów, który kogoś bliskiego postradał. Kochanie to choroba, gdyż w nim, jako w chorobie, twarz bileje, oczy wypadają, ręce się trzęsą i palce chudną, a człowiek o śmierci rozmyśla albo jak w obłąkaniu ze zjeżoną głową chodzi, z miesiącem gada, rad miłe imię na piasku pisze, a gdy mu je wiatr zwieje, tedy powiada "nieszczęście" i ślochać gotów.(...) A jednak jeśli miłować ciężko, to nie miłować ciężej jeszcze, bo kogóż bez kochania nasyci rozkosz, sława, bogactwa, wonności lub klejnoty? Kto kochanej nie powie: "Wolę cię niźli królestwo, niźli sceptr, niźli zdrowie, niźli długi wiek? " A ponieważ każdy chętnie by oddał życie za kochanie, tedy kochanie więcej jest warte od życia."
"Na starość kochające serca tak człeku miłe jako ciepły przypiecek."
"(...) nic nie może być milszego niewieście nad sławę męża, zwłaszcza gdy brzmią nią usta ludzkie
w wielkim grodzie."
"(...) wesołość znak zdrowia."
"-Czasami to jednak i tak bywa (...)że właśnie największa przyjaźń w największą zawziętość się przeradza."
"Za moich czasów szło się do dziewki i mówiło jej się w oczy tym rytmem: „Chcesz, to będziem żyli w kupie, a nie, to ja cię nie kupię!” I każdy wiedział, czego się trzymać... "
"(...) zbytnia słabość w amorach tylko zgryzot przyczynia."
"Nieraz w uczuciach ludzkich coś się tak nieznacznie, jakoby maluchny cierń kłuje i z czasem albo się goi, albo też jątrzy coraz bardziej i choćby największą miłość bólem i goryczą zaprawia."
"U Polaków (...) zabawy nigdy nie odbywają się bez wrzawy i hałasu." - i do dziś się to trzyma!
"Każden ma inna naturę. W jednego, owo, tak nieszczęście uderzy, jakobyś, figuraliter mówiąc, kamień w rzekę wrzucił. Nibyć to woda po wierzchu płynie, a przecie on tam na dnie leży, a bieg przyrodzony hamuje, a zawadza, a tak okrutnie rozdziera, i będzie leżał, będzie rozdzierał, póki wszystka woda do Styksu nie spłynie! (...) ale takim gorzej na świecie, bo w nich i boleść, i pamięć nie mija. Inny zasię eo modo klęskę przyjmie, jakobyś go pięścią w kark huknął. Zamroczy go zrazu, potem przyjdzie do siebie, a gdy siniec zgoi, to i zapomni. Oj, lepsza taka natura na tym pełnym przygód świecie." - świetny :)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
~~~~~~~~~~~~~~~~ Gratuluję dobrnięcia do końca! ~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Zostaw po sobie ślad; opinię, refleksję, która nie będzie składać się jedynie ze zwrotów typu: "Ciekawe, przeczytam/obejrzę", "Nie moje gusta" itp. Będę bardzo wdzięczna. :)