piątek, 28 lutego 2014

"Nadciąga burza" (recenzja)



Tytuł: Nadciąga burza
Autor: Robin Bridges
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Data wydania: 2012
Ilość stron: 380
Kategoria: fantastyka


Do kupna książki i jej przeczytania zachęciły mnie dwa zdania z okładki:
pierwsze - cytat z Biblii ("Światło przyszło na świat, lecz ludzie bardziej
umiłowali ciemność aniżeli światło: bo złe były ich uczynki."
- Ew. św. Jana 3,19)
i drugie budzące grozę i przyprawiające mnie o ciarki ("Tego wieczoru śmierć
zatańczy pośród nas."
). Po przeczytaniu wielu pozytywnych opinii,
spodziewałam się czegoś naprawdę rewelacyjnego.
Czy dostałam to, czego chciałam?

Główną bohaterką i narratorką jest 16-latnia Katerina - dziewczyna z
zamożnego rodu. Wraz z wieloma innymi bogatymi pannami uczęszcza do 
Instytutu Smolnego, gdzie uczy się głównie, jak być prawdziwą damą.
Jak dotąd nastolatce nie w głowie byli faceci, wolała myśleć o swojej przyszłej
karierze lekarskiej. Chciała pomagać ludziom, leczyć ich, rozwijać się i być może
w przyszłości wynaleźć lek na nieuleczalne (w tamtym czasie) choroby.
Niestety los płata figle, w życiu Katriny wszystko się zmienia, gdy na horyzoncie
pojawia się młody syn carycy - Jurij i "zabójczo przystojny" następca tronu
Czarnogóry - Daniło.

Zacznę może od pozytywnych cech "Nadciąga burza". Po pierwsze książka ma
bardzo fajny klimat - carska Rosja wymieszana z magią i sekretami, tajemnicze
zwaśnione rody, mroczne istoty błąkające się po ulicach miasta... to wszystko
nadaje powieści niesamowitą atmosferę. Przyznam szczerze, że idealnie
dopracowany opis Petersburga mnie oczarował. Z wielką przyjemnością czytałam
o uroczystych balach, kreacjach dam, stylu ich życia, niesamowitych budynkach.

Sam pomysł na książkę rewelacyjny. Rosja i okultyzm. Umarli powstający z
martwych. I ćmy... których tu pełno. Wymieszanie fikcji z historią bardzo przypadło
mi do gustu. Z ciekawości  poczytałam sobie nawet o kartach Tarota i poszerzyłam
swoją wiedzę o carach i carycach. Niestety to wszystko jeśli chodzi o
plusy powieści...

Ocena mogłaby być bardzo wysoka, gdyby pomysł został dobrze
wykorzystany, a wątek kryminalny nie został wyeliminowany przez wątek...
miłosny, który wylewa się strumieniami prawie z każdej strony. Przy
tych wszystkich ckliwych fragmentach robiło mi się czasami niedobrze i musiałam
książkę na chwilę odstawiać. O ile początek powieści był bardzo dobrze przemyślany
i dopracowany, o tyle końcówka w ogóle mnie nie usatysfakcjonowała. Mam
wrażenie jakby pod koniec autorka nagle przyśpieszyła akcję i na siłę chciała
zakończyć tę historię. Kolejny minus to naciągani bohaterowie, którzy mieli być fajni,
ale chyba coś nie wyszło. Problem ten pojawia się głównie przy postaciach płci
męskiej (zwłaszcza przy Danile!), nad czym ubolewam. Samą Katerinę z początku
bardzo polubiłam... niestety coś się z nią podziało i z czasem zaczęła przypominać
typową 16-latkę XXI w. Jak już wspominałam - zakończenie bardzo mnie zawiodło
i ani trochę nie zachęciło do sięgnięcia po kolejne części. Nie będę może już zbyt
dużo pisać na temat SZKARADNEJ okładki, która przedstawia dorosłą kobietę
w wydętymi ustami! Ohyda.

Podsumowując - książka miała ogromny potencjał, ale autorka trochę się
zapędziła i zepsuła sprawę. Carska Rosja, jej niesamowity klimat i ciekawy wątek
kryminalny zostały "przygniecione" przez naciąganych bohaterów i ich miłostki.
Gdyby autorka zastosowała w książce swego rodzaju "dietę" i zrezygnowała ze
wszystkich słodkości, "Nadciąga burza" mogłaby być bardzo piękną,
wartościową powieścią.


Ocena: 6/10



Książka czytana w ramach wyzwań
-Z półki
-Rekord 2014
-Czytam fantastykę
-Grunt to okładka

Zwiastun książki


sobota, 22 lutego 2014

"Imir" (recenzja)




2 podejście nieudane. "Imię róży" zanudziło mnie na śmierć. Jestem w 1/3 książki
i dalej nie mogę. Opuszczam na razie. Może kiedyś do niej wrócę. Tymczasem czas
na recenzję "Imira".






Tytuł: Imir
Autor: Dorota Bałuszyńska-Srebro
Wydawnictwo: Ambaje
Data wydania: 2013
Ilość stron: 212
Kategoria: fantastyka


*"Wszak na prawdziwą miłość nie ma lekarstwa"


Tradycje to rzecz święta i należy je kultywować, a książę Imir dobrze o tym wie.
Dlatego, gdy przychodzi pora na ożenek, idzie za przykładem swoich
dziadów, ojca, braci i wypuszcza pod niebo magiczną strzałę. W miejscu, gdzie
spadnie owy niezwykły przedmiot, czekać na niego będzie przyszła żona. Młody
mężczyzna wyrusza więc w obce krainy, w których nadal żyją piękne i niebezpieczne
stworzenia, a magia jeszcze nie wymarła... Cudowny świat otwiera przed nim
swe bramy i przy okazji wplątuje w zaciekłą walkę sił dobra ze złem.

Biorąc "Imira" do ręki, nie wiedziałam czego mam się spodziewać. Pierwszy
raz miałam do czynienia z ową autorką, wydawnictwem, ale że lubię nowe
doświadczenia, zaczęłam czytać. Od razu oczarował mnie magiczny klimat,
nutka świeżości, lekkie pióro autorki... potem było jeszcze lepiej.

Książka jest dość krótka, akcja pędzi do przodu, nie ma więc czasu na nudę.
Przed każdym rozdziałem znajduje się krótka notka, która informuje nas o tym, czego
dowiemy się w najbliższym czasie. Co najlepsze - nie zdradza ona szczegółów
i dodatkowo zwiększa napięcie. Zmusza wręcz do dalszego poznawania losów Imira.

Główny bohater jest człowiekiem niezwykle szlachetnym, jak na księcia i rycerza
przystało. Misja, której się podjął, miała sprawdzić jego charakter i męstwo.
Dlatego też na jego drodze pojawiają się przeszkody, które nie zawsze
wymagają czystego serca bohatera. Było to dla mnie coś nowego, autorka
pokazała bowiem, że w pewnych sytuacjach nie ma miejsca na litość i dobroć.

Świat magii, pełen Bagienników, Utopców, Rusałek, Obłoczyc, Zyrów,
Chmurników, Zduszów... i innych stworzeń wyciągniętych prosto z mitologii
słowiańskiej pochłonął mnie bez reszty. Barwne, przejrzyste opisy miejsc
sprawiały, że  wraz Imirem błądziłam po dzikich, pogańskich krainach.

Na pochwałę zasługuje również ironiczne ukazanie pewnych wątków z naszych
reali: Baba Jaga jako "opiekunka do dzieci", czy Rada Głupców sprawująca
władzę w państwie (skąd my to znamy?). Rewelacyjny humor przejawiający się
zarówno w wypowiedziach bohaterów ("-Napijesz się wina? Dobry rocznik.
-Nie, dziękuję. Przyjechałem konno."
) jak i w ich postawach (np. Bóg-Stwórca, który
nie mieszkał w Niebie lecz na Ziemi, bo miał lęk wysokości) sprawiał, że na mojej
twarzy pojawiał się szeroki uśmiech. Koniecznie muszę jeszcze wspomnieć o
przepięknych ilustracjach autorstwa  Jaworowskiego, w których się po
prostu zakochałam!



Szkoda jednak, że książka jest tak krótka, bo mogłabym się przy niej bawić
znacznie dłużej. Czasami prosty język autorki wydawał mi się aż za prosty
i miałam wrażenie, że pewne rozdziały były przeznaczone dla małych dzieci,
gdy kolejne zawierały pewne symbole, alegorie i sarkazm zarezerwowany
dla dojrzalszych czytelników. Nie bardzo zgadzam się również z tym, że książka
należy do powieści fantastycznych, mnie o wiele bardziej przypominała złożoną
baśń, albo legendę.

W każdym razie lekturą "Imira" jestem oczarowana. To idealny dowód na to,
że prawdziwe, wartościowe książki leżą cicho na półkach w księgarniach i to tylko
dlatego, że nie są dobrze wypromowane. Nie trafiają więc w ręce czytelników,
z czasem zostają zapomniane, wymazane z pamięci. To przykre, biorąc pod uwagę
fakt, że mają nam do powiedzenia więcej niż ckliwe historie miłosne zawarte
w typowej  fantastyce XXIw.


Ocena: 8/10

Cytaty:

"Strasznie niecierpliwi są ci dzisiejsi młodzi ludzie. Wciąż gdzieś się
spieszą. I po co?"

"...nie działanie jest czymś istotnym, lecz sam fakt istnienia, będący radością
dla tego, kto nas stworzył."

"Skoro stworzone zostały byty, które niczego nie budują, za niczym nie biegają,
to znaczy, że są po coś potrzebne."

"Ludzie zawsze czegoś chcą (...) Rzadko się zdarza, żeby przyszli do lasu
posłuchać ptaków, powąchać kwiaty. Nie, oni muszą je zerwać, nazbierać grzybów,
orzechów, gałęzi, czego się da."

"...nie zawsze dobre i szczere serce może pomóc. Czasem może zaszkodzić."

*wszystkie cytaty zawarte w notce pochodzą z recenzowanej książki

Książka była czytana w ramach wyzwań:
-Rekord 2014
-Czytam fantastykę
-Grunt to okładka

środa, 19 lutego 2014

"Dżuma" (recenzja)




Tytuł: "Dżuma"
Autor: Albert Camus
Wydawnictwo: Porozumienie Wydawców
Data wydania: 1999
Ilość stron: 275
Kategoria: literatura współczesna, powieść parabola


"W ludziach więcej rzeczy zasługuje
na podziw niż na pogardę."



Do lektur szkolnych zawsze podchodzę z pewnym dystansem, czasami
nawet obrzydzeniem. Zazwyczaj są one nudne, przewidywalne i niewiele nowego
wnoszą do mojego życia. Jak było w przypadku "Dżumy"?

W
szystko zaczęło się od szczurów (chyba pierwsze co w tej książce
głęboko zapadło mi w pamięć), które zaczęły masowo  wychodzić na ulice.
Początkowo ludność miasta nie zwracała na nie większej uwagi, z czasem jednak
wszyscy zdali sobie sprawę z tego, że są one zwiastunem czegoś o wiele gorszego,
mianowicie - dżumy.

Kiedyś pewna osoba napisała mi, że tego typu książki nie są po to, by się miały
czytelnikowi podobać. Miała rację. "Dżuma" nie spodobała mi się, bo nie ma w niej
niesamowitych zwrotów akcji, szałowych bohaterów, pięknych opisów krajobrazu...
Posiadała jednak coś, co bardzo cenię sobie w książkach  - mądrość.

Tytułową dżumę można tłumaczyć na kilka sposobów; jako kataklizm,
epidemię, z którą muszą się zmierzyć zwykli mieszkańcy miasta, może to być 
alegoria wojny lub zła, które każdy człowiek nosi w swoim sercu. Tutaj brawa dla
autora, że dzięki czemuś nierealnemu, pokazał coś, co ma miejsce do dziś w
naszym świecie.

Bohaterami są osoby, które nie są ani trochę wyidealizowane, mają swoje
tajemnice, sekrety i problemy. Przyznać muszę, że ciężko mi było odróżnić je po
samych nazwiskach i musiałam sporo się namęczyć, by w końcu ich "ogarnąć".
Prawie każdy z nich ma jeden wspólny cel - walkę z dżumą, która sieje
spustoszenie wśród ludzi.

 
Jedna rzecz męczyła mnie jednak niesamowicie - spora ilość stron. Sądzę bowiem,
że bez problemu można było skrócić powieść o połowę i nie wątpię, że zyskałaby
ona wtedy na wartości. By książka była mądra, nie musi być długa (dowód? - 
"Mały książę" czy "Oskar i pani Róża"). Przyznać jednak muszę, że "Dżuma"
nauczyła mnie kilku ważnych rzeczy i otwarła oczy na pewne kwestie społeczne.

Nie pozostaje mi nic innego jak zachęcić Was do zapoznania się z nią, ale nie
wymagajcie od niej zbyt wiele. Potraktujcie ją raczej jak swego rodzaju
życiowy podręcznik ukazujący różne postawy człowieka wobec zła, a wtedy
na pewno się nie rozczarujecie.


Ocena: 7/10

Cytaty z książki:

"Bakcyl dżumy nigdy nie umiera i nie znika (…) nadejdzie być może dzień, kiedy na
nieszczęście ludzi i dla ich nauki dżuma obudzi swe szczury i pośle je, by umierały
w szczęśliwym mieście."

"Całe nieszczęście ludzi płynie stąd, że nie mówią jasnym językiem."

"[Człowiek] nie potrafi ani cierpieć, ani być długo szczęśliwym. Nie jest więc
zdolny do niczego, co się liczy."


"Każdy nosi w sobie dżumę, nikt bowiem nie jest od niej wolny. I trzeba czuwać
nad sobą nieustannie, żeby w chwili roztargnienia nie tchnąć dżumy w twarz
drugiego człowieka."

"Może powinniśmy kochać to, czego nie umiemy pojąć."


"Nic w świecie nie jest warte, żeby człowiek odwrócił się od tego, co kocha."

"Przypisując zbyt wielkie znaczenie pięknym czynom, składa się pośrednio
hołd złu."

"Przyzwyczajenie się do rozpaczy jest gorsze niż sama rozpacz."

"Świat bez miłości jest martwym światem."

"Ale w miarę czekania przestaje się już czekać."



*książka była czytana w ramach wyzwania
-Rekord 2014

niedziela, 16 lutego 2014

HIGH FIVE! i Stosik



Skoro ostatnio była recenzja, to dziś dla odmiany - High Five! + mini stosik ;)

HIGH FIVE! to nowa akcja, w związku z którą na blogu pojawiać się będą
rankingi ulubionych, najlepszych, najbardziej interesujących, bądź najgorszych
książek, filmów, gier, postaci, itp...

Dzięki temu zarówno czytelnicy mogą poznać bliżej blogerów, jak i blogerzy
czytelników, jeśli ci będą chętni na podzielenie się swoimi przemyśleniami i opiniami.

Dzisiejszy temat -  Najbardziej wyczekiwane
premiery filmów 2014


I oto moja piątka:


1300: Początek imperium - o tym gwiżdżę, piszczę już od dawna.
Muszę się na to koniecznie wybrać do kina. :)


2. Niezgodna - i tu już zdradzę niewiedzącym - jest to ekranizacja powieści
pani V.Roth o tym samym tytule. Wypadałoby najpierw przeczytać książkę...
być może zdążę. :P Fani papierowej wersji pewnie będa zachwyceni. :)




3. Czarownica - Angelina Jolie jako Czarownica! No bomba! Wydaje mi się
jednak, że będzie to dość oryginalny i zaskakujący film. Obym się nie pomyliła. :)



4. Igrzyska Śmierci: Kosogłos. Część 1 - o maaamusiu, niech
ta premiera już nadchodzi!



5. Hobbit: Tam i z powrotem - książkę czytałam, na pierwszej i drugiej
części ekranizacji byłam w kinie, na trzecią czekam z niecierpliwością. :)


I na koniec (mini)Stosik, za czytanie którego już się zabrałam. :)





1. "Imir" -  Dorota Bałuszyńska-Srebro
Książkę wygrałam w konkursie, skończyłam czytać we ferie. Recenzja niebawem. :)

2. "Łza" - Lauren Kate
Uwielbiam ten kącik z książkami w Biedronce. :P Takie cudeńka tam znajduję!
O tej powieści marzyłam i ją sobie w końcu kupiłam.

3,4,5. seria Marjorie M. Liu rozpoczynająca się od "Pocałunku Łowcy"
Najwyraźniej jest to trylogia, bo ostatnia książka wydana była w 2011 i o następnych
słuch zaginął. W każdym razie pewnego pięknego dnia obudziłam się i na stoliku 
zobaczyłam te trzy cudeńka. Miło. :)


Na dziś to wszystko. Niebawem, jeśli wszystko dobrze pójdzie, pojawi się 
recenzja "Dżumy" A. Camusa ;)
Do napisania!

środa, 12 lutego 2014

"Wyspa skarbów" (recenzja)



Dziś tylko dodam zaległą recenzję pewnej książki o przygodach Jima H.
Taki ze mnie leń, że przez ferie przeczytałam (O wielka JA!) jedną książkę.
Hańba mi!







"Śmiejcie się, śmiejcie, do pioruna! Nim przejdzie
godzina, będziecie inaczej się śmiali!
Ci, którzy zginą, będą szczęśliwi! "


Tytuł: Wyspa skarbów
Autor: Robert Louis Stevenson
Wydawnictwo: Wydawnictwo Zielona Sowa
Data wydania: 2004
Ilość stron: 158
Kategoria: powieść przygodowa


Mieszkasz sobie spokojnie i pracujesz w zwykłej tawernie, aż pewnego
razu przychodzi no niej obskurny pirat i twoje życie całkowicie się zmienia.
Twój dom, rodzinę zaczynają nękać niebezpieczni ludzie, od których powinieneś się
trzymać z daleka, ale jak na złość stajesz się częścią ich diabelskiego planu...
i chcąc nie chcąc jesteś zmuszony przeżyć niebezpieczną przygodę na morzu.

W takiej sytuacji znalazł się Jim Hawkins - młody, zaradny chłopak, z niezwykłą
intuicją i darem do pakowania się w kłopoty. Bohater mimo swojego młodego
wieku przypadł mi go gustu, ba, nawet mi zaimponował swoim mocnym
charakterem. Reszta postaci stworzonych przez autora jest równie wyrazista i
zapada czytelnikowi głęboko w pamięć. Najciekawszym piratem w tej opowieści
jest niewątpliwie Silver - dzięki swojej przebiegłości, inteligencji i
umiejętności przekonywania potrafił bez problemu manipulować resztą kamratów.


Na zachętę takiego Jima znalazłam. :P

Akcja powieści pędzi szybciutko do przodu i nawet nie zauważamy kiedy razem z
Jimem wyruszamy w rejs po skarb na pięknej Hispanioli. Stevenson miał lekkie pióro,
więc trudności przy czytaniu jego powieści nie ma żadnych - to kolejny plus. Opisy
miejsc, rzeczy czy postaci są niezwykle barwne i każdy może sobie na swój sposób
wyobrazić to, o czym pisze autor. Minusem zaś jest zakończenie powieści - nie zrobiło
na mnie takiego wrażenia, jakie zrobić powinno. Troszkę szkoda.

Przyznać jednak muszę, że dzięki "Wyspie skarbów" zakochałam się w piratach
i jestem pewna, że gdybym była troszkę młodsza, to książką byłabym naprawdę
bardzo, bardzo zachwycona. Co ciekawe, po skończeniu tego małego dzieła miałam
ogromną ochotę obejrzeć sobie "Piratów z Karaibów". :D


Ocena: 8/10 - Sabino, miałaś rację, niezła jest :D

Cytaty z książki:

"Mówi się, że tchórzostwo jest zaraźliwe. Z drugiej jednak strony kłótnia bardzo ośmiela."

"(...) umarli nie gryzą."

"Nie ma pożytku dla głupców, możesz być tego pewien. Ani z forsy, ani z niczego!"

"(...) wszyscy ci piraci byli tak mało wrażliwi jak morze, po którym żeglowali."


*książka była czytana w ramach wyzwania "Z półki 2013"

środa, 5 lutego 2014

-Co w kinie piszczy... (luty)


-Co w kinie piszczy... (luty)

Kącik filmowy

I znów wybrałam kilka (chyba) najciekawszych zapowiedzi. W lutym
(chyba z okazji Walentynek) zapowiada się dość romantyczny repertuar.





Tytuł: RoboCop
Reżyseria: José Padilha
Gatunek: Akcja, Sci-Fi
Premiera: 7 lutego 2014 (Polska)
ZWIASTUN

"Alex Murphy, kochający mąż, ojciec oraz dobry glina, zostaje śmiertelnie ranny.
Dzięki korporacji OmniCorp dostaje drugie życie i zadanie: ma strzec prawa jako
policjant-cyborg."
- Może niezbyt romantycznie, ale kto lubi kino akacji z
elementami sci-fi będzie zachwycony. Chciałabym jednak zobaczyć w tym filmie
coś bardziej wartościowego niż dobre efekty specjalne. Pożyjemy, zobaczymy.







Tytuł: Miłość bez końca
Reżyseria: Shana Feste
Gatunek: Melodramat
Premiera: 14 lutego 2014 (Polska)
ZWIASTUN


"Historia romansu między dwójką nastolatków, który przeradza się w
mroczną i niebezpieczną obsesję."
- fajnie, ładnie, premiera w Walentynki. Nie wiem
jednak, czy to odpowiedzi film, na który można - w ten romantyczny dzień - zabrać
swoją drugą połówkę do kina. :P Historia (po opisie) przypomina mi trochę nasz
polski "Big love" z 2012 roku. Na pewno obejrzę, by potem móc porównać,
zachwycić się, ewentualnie skrytykować. :P







Tytuł: Zimowa opowieść
Reżyseria:  Akiva Goldsman (JEZUU! JEST TAKIE IMIE JAK AKIVA !*.*)
Gatunek: Fantasy,  Melodramat
Premiera: 14 lutego 2014 (Polska)
ZWIASTUN


"Film opowiada o cudach, przeplatających się losach i odwiecznej walce dobra
ze złem w mitycznym Nowym Jorku na przestrzeni stu lat."
- I proszę! Kolejny
melodramat. Ten jednak jakoś bardziej mnie intryguje. Wydaje się taki magiczny,
więc może uda mi się wybrać na niego do kina. Choć widok obściskujących
się w fotelach zakochanych par jakoś nie bardzo mnie ciekawi...:P









Tytuł: Ona
Reżyseria: Spike Jonze
Gatunek: Dramat, Komedia, Romans
Premiera:  14 lutego 2014 (Polska)
ZWIASTUN


"Samotny pisarz zapoznaje się z nowo zakupionym systemem operacyjnym,
który ma zaspokoić wszystkie jego potrzeby."
- Żeby nudno nie było, to tym
razem... znów romansidło, które znów ukaże się 14 lutego. W świecie owy
film miał swoją premierę w październiku zeszłego roku, ale Polska to przedziwny
kraj i u nas musi być później. W każdym razie "Ona" doczekała się już uznania i
wielu nagród, więc wypadałoby sprawdzić, czy przyznano je słusznie. :)









Tytuł: Pompeje
Reżyseria: Paul W.S. Anderson
Gatunek: Dramat, Akcja
Premiera: 21 lutego 2014 (Polska)
ZWIASTUN


"Rzymski niewolnik marzy o odzyskaniu wolności i ślubie ze swoją ukochaną, która
jest przyrzeczona komu innemu. "
- Choć opis filmu wskazuje na kolejne "love
story", to wydaje mi się, że jednak pierwsze skrzypce gra tutaj wątek
historyczny. Mam przynajmniej taką nadzieję, bo głównie to zachęca mnie do
obejrzenia filmu. Poza tym gra tu  Kit Harington (Jon Snow!)... Nie cierpię go,
ale jestem ciekawa, czy i tym razem zrobi z siebie "dzidziusia". :P









Tytuł: Non-Stop
Reżyseria:  Jaume Collet-Serra
Gatunek: Thriller, Akcja
Premiera: 28 lutego 2014 (Polska)
ZWIASTUN


"Podczas lotu transatlantyckiego członek sił powietrznych otrzymuje
wiadomości tekstowe od nieznajomego, który grozi, że będzie zabijał pasażerów co
20 minut, dopóki rząd nie spełni jego żądań. "
- Na koniec coś odmiennego, żeby
Wam się od tych słodkości niedobrze nie zrobiło. Mnie zwiastun oczarował...
Sprawdźcie, czy i Wam się spodoba. :)





* wszystkie opisy filmów pochodzą ze strony filmweb.pl


sobota, 1 lutego 2014

"Elyria. Polowanie na czarownice" (recenzja)



Tytuł: Elyria. Polowanie na czarownice
Autor: Brigitte Melzer
Wydawnictwo: Świat Książki
Data wydania: 2012
Ilość stron: 320
Kategoria: fantastyka


"Czasami nie możemy wybrać dokąd
poprowadzi nas los."


Jaaaak ja uwielbiam te opisy z okładek. Opisy?! Sorry, SPOILERY! Nie ma to
jak zdradzić połowę faktów z książki już na samym początku! Żeby się nie
denerwować, przejdę do samej lektury.

Elyria - z pozoru zwykła dziewczyna podróżująca z trupą komediantów pewnego
dnia znajduje w mieście cenny przedmiot, który od razu postanawia odnieść w
odpowiednie miejsce (cóż za odwaga!). Niestety zawsze tak jest, że nawet gdy
chcemy dobrze, to wychodzi jak zawsze. Główna bohaterka zostaje więc oskarżona
o kradzież i wpakowana za kraty. Żeby tego było mało - spotyka tajemniczego,
ciemnowłosego "rycerza", który nieświadomie przekazuje jej swój magiczny talent.
No i super, szkoda tylko, że w tamtym świecie za bycie czarownicą, swój żywot
kończy się na stosie...

Elyria. Elyria... jakże wdzięczne imię. Idealne dla czarownicy; szkoda tylko,
że tak nieudolnej. Biedna dziewczyna, niesłusznie oskarżona, sponiewierana,
musiała jeszcze zmierzyć się z jakimś tam "swoim przeznaczeniem". Cieszyłam się
bardzo, że w końcu mogę poczytać o prawdziwej magii, w najczystszej postaci...
no niestety troszkę się przeliczyłam. Młoda wiedźma nie potrafiła się nią
posługiwać - to moc posługiwała się nią. W dodatku wydawała mi się ona strasznie
nieudolna i dziecinna, a miała przecież osiemnastkę na karku.

Reszta bohaterów strasznie wyidealizowana. Jej brat - wspaniały i odważny, jej
towarzysz - opiekun bez skazy... i tak dalej. Trochę szkoda, bo postacie mogły
być sporą zaletą książki. Styl Melzer również nie porywa. Miałam wrażenie, że
czytam książkę dla dzieci: nieskomplikowane, czasami bardzo dziwne, nielogiczne
zdania, naciągane opisy, płaski humor (o zgrozo!)... Pomysł ciekawy, ale źle
wykorzystany. Nic nowego ta powieść nie wniosła ani w moje życie, ani do
świata literatury młodzieżowej. Taka historyjka na jeden wieczór.
Ubolewam bardzo.

Za co jednak należy jej się taka, a nie inna ocena? - Rozumiem, że to debiut
owej autorki, więc patrzę na niego z przymrużeniem oka. Mam nadzieję, że następne
powieści będą już lepiej dopracowane. Zaletą "Elyrii..." jest jej niewielka objętość
(w dodatku książka jest pisana dość dużym drukiem), a akcja pędzi do przodu
niczym Smaug do Esgaroth. Dlatego też stwierdzam, że czyta się ją całkiem
przyjemnie. Pochwalić muszę również świetną okładkę, która rewelacyjnie oddaje
klimat powieści... a wnętrze książki ładnie pachnie. :P

Nie będę więc ani odradzać, ani polecać tej lektury. Kogo ciekawią
czarownice + wątki z elfami, może po nią sięgnąć z ciekawości. Nie jest to
jednak powieść najwyższych lotów i nie należy się po niej Bóg wie czego
spodziewać.


Ocena: 5/10

Cytaty:

"Elfy twierdzą, że najgorsze rzeczy dzieją się z powodu dobrych intencji."

"Samo pragnienie jest tak choroba, która dopada ludzi i niszczy ich bez litości."

"Nie jest łatwo znosić dzień w dzień kłótnie kąśliwej kobiety."



*wszystkie cytaty pochodzą z recenzowanej książki

~Książka czytana w ramach wyzwań:

- Z półki 2014
- Rekord
- Czytam fantastykę
- Elfie oblicza



.