piątek, 26 grudnia 2014

LBA :)

Seeeerdecznie dziękuję Wilczycy za nominację do LBA ;)
Taki prezent na Święta. Szybciorem odpowiadam na pytania.

 1. Po co zimą pada śnieg? (o ile pada)
Żebym mogła ulepić bałwana i w końcu mieć rozmówcę na swoim poziomie (słowa jednego z moich domowników ;p)




2. Twoje ulubione święto?
Sylwester się liczy? :D


3. Ulubiona książka/ jedna z ulubionych?
"Pocałunek Kier" - L. Raven




4. Najbardziej zwariowana rzeczy którą w życiu zrobiłeś/aś?
Nieee, proszę, nieeee. :D


5. Jak wyglądałby dla ciebie koniec świata?
Mam przed oczami dwie wizje - z filmu 2012 i druga z ostatniego tomu Opowieści z Narnii.




6. Co jest dla ciebie ważne w życiu?
Co to za egzystencjalne pytania :D Hmm, chyba wolność, to cenna wartość w moim życiu.


7. Skąd taki właśnie nick?
Ashera? W grze Diablo 2 była chyba Asheara, czy jakoś tak (w III akcie). Przypadkiem to imię przekształciłam i została Ashera.




8. Co najbardziej w tobie zaskakuje ludzi?
Ponoć dojrzałość jak na ten wiek. 


9. Jak wglądałoby miejsce, w którym chciałbyś/chciałabyś spędzić swoje życie?
Domek w Bukowinie Tatrzańskiej, Zębie lub w samym Zakopanem. ;)
A tak mniej realny - Pandora. ;P



10. Czego nie lubisz w ludziach?
Dziecinnego zachowania, nieadekwatnego do wieku czy danej sytuacji.


11. Jaka jest jedna rzecz, którą chciałbyś/ chciałabyś zrobić przed śmiercią?
Przejść cały szlak Orlej Perci  i przy okazji zobaczyć coś takiego...



Nie nominuję nikogo, wybaczcie, ponieważ po raz kolejny biorę w tej zabawi udział. ;)

"Pan Tadeusz", "Kordian", "Nie-Boska komedia" (opinie)


Hańba mi! że ostatnio mnie tu prawie w ogóle nie ma. Ani tu, ani na waszych blogach... Święta przyszły, a czasu jak nie było tak nie ma. Listopad i grudzień - pod znakiem Lektur Szkolnych i "wielkich" wieszczów narodowych, czyli Mickiewicza, Słowackiego + ew. Krasińskiego. Klękajcie narody, nigdy więcej! Dziś na szybko trzy opinie, bo recenzjami nazwać tych tekstów... po prostu się nie da.




Na pierwszy ogień idzie "Pan Tadeusz" - Adama Mickiewicza.

Dla wielu epopeja narodowa, utwór wręcz święty... dla mnie na pierwszy rzut oka - wyidealizowany obraz społeczeństwa i świata plus płaska fabuła. Miała wyjść sielanka i w sumie wyszła, tylko została trochę rozbudowana. Niestety dla typowego ucznia liceum jednorazowe przebrnięcie przez "Pana Tadeusza" to katorga. Czytanie go od deski do deski nie przynosi zamierzonych efektów. Nudziłam się niemiłosiernie, a z długaśnymi opisami przyrody, nad którymi zachwycają się poloniści - męczyłam się okrutnie. Prawdopodobnie nigdy nie wróciłabym już do tej lektury, gdyby nie chęć wyrywkowego odczytania poematu. Dopiero po dogłębnym przeanalizowaniu niektórych scen, opisów, dostrzegłam magię, która tkwi w języku Mickiewicza. Na "Pana Tadeusza" trzeba poświęcić sporo czasu, spojrzeć na zarys fabuły oczami czytelnika współczesnego wieszczowi, zrozumieć cel jego napisania i przymknąć oko na zachowanie niektórych postaci. Nagle się okazuje, że przez coś takiego można jednak (i o dziwo) przebrnąć.

6/10




"Kordian" - Juliusz Słowacki
Główny bohater - tytułowy Kordian, szaleniec, któremu dane jest "widzieć więcej". Młodzieniec nieznający sensu swego życia, staje się bohaterem narodu, mającym się poświęcić za ojczyznę. Przy okazji Słowacki polemizuje z Mickiewiczowską ideą mesjanizmu, tworząc winkelriedyzm - postawa bierna przemienia się w czynną, czego najlepszym dowodem są postępki Kordiana. Chłopak spiskuje przeciw carowi, aż w końcu sam postanawia go zabić. Czy mu się udaje, czy nie - czytajcie sami.
Szczerze - podobało mi się. Poglądy Słowackiego i jego idea drogi do niepodległości jakoś bardziej do mnie przemawiają niż te stworzone przez Mickiewicza. Zresztą również sam główny bohater ma więcej oleju w głowie niż Konrad - postać w III części "Dziadów". Dramat Słowackiego uważam za jak najbardziej udany.

7/10




"Nie-Boska komedia" - Zygmunt Krasiński

Już po tytule widać, że autor nawiązuje do "Boskiej komedii" Dantego. Jednak żeby do tych nawiązań dotrzeć, najpierw trzeba przeczytać durny wstęp + wywody na temat wielkości poety i jego możliwościach twórczych. Poza tym całkiem ciekawy dramat, zwłaszcza w scenach, gdy główny bohater wraz ze swoim przewodnikiem podróżuje po kręgach Piekła - tj. obozie wroga. Spodobało mi się obiektywne opisywanie dwóch stron społeczeństwa, staroświeckiej arystokracji (niezdolnej do walki, bez odwagi i honoru, bez cech dawnych sarmatów) i rewolucjonistów (ludzi bezmyślnie walczących o "lepsze jutro", którzy gotowy są do barbarzyńskich czynów). Autor ukazuje obie strony w różnym świetle i robi to w sposób bardzo przekonujący, za co ma u mnie plusa. Ogółem - dramat całkiem przystępny i poruszający tematy uniwersalne.

6/10


Na koniec taka oto refleksja:
Co mnie w tych wszystkich wieszczach najbardziej śmieszy... że każdy z nich krytykował społeczeństwo i powstańców, a żaden z nich w powstaniu nie wziął udziału. Poza tym, powyższe dzieła stają się coraz mniej aktualne, a nam ciągle brak nowych wieszczów narodowych i utworów, które przemówiłyby do współczesnego POLSKIEGO społeczeństwa.

Ale Święta to nie czas na narzekanie, więc życzę Wam, drodzy, wytrwali, cierpliwi czytelnicy wspaniałych, spokojnych Świat, w ciągu których sobie porządnie odpoczniecie. Sylwestra takiego, żebyście mieli co opowiadać za kilka lat (oby to były same przyjemne rzeczy!). Mnóstwa książek podarowanych w prezencie  (które przyjdą delikatnie spóźnione, jak te moje życzenia) i poza tym wszystkiego czego tylko sobie wymarzycie...


O, i jutro premiera ostatniej części ekranizacji "Hobbita...". :D Kto się wybiera? Ręka w górę! <podnosi-rękę>



sobota, 22 listopada 2014

"Książka" (recenzja)




Tytuł: "Książka"
Autorzy: Maciej Bednarenko, Malina Capiga, Justyna Kuklewicz, Zuzanna Kwiek, Aleksandra Małek, Karolina Noga, Agnieszka Ptak, Sylwia Radoń, Mikołaj Ryśkiewicz, Monika Wilk
Redakcja: Dorota Bałuszyńska-Srebro
Wydawnictwo: Ambaje
Data wydania: 2014
Ilość stron: 104
Kategoria: opowiadania

Dziwnym uczuciem jest czytanie opowiadań ludzi, którzy są w twoim wieku, albo o kilka lat młodszych, mających mnóstwo kreatywnych pomysłów, na które nawet ty byś nie wpadł. Kilka z nich mogłam poznać w recenzowanym zbiorze opowiadań pt. "Książka". Tytuł brzmi banalnie, ale wnętrze wcale takie nie jest... ale po kolei...

Na tych skromnych stu czterech stronach zawarte jest dziesięć - mniej lub bardziej ciekawych - historii, w których książki odgrywają znaczącą rolę. Pomysłów co niemiara, niektóre nawet takie zapierające dech w piersiach... i pomyśleć, że to napisali nastolatkowie, tudzież dzieci. Które mnie najbardziej oczarowały?

Jako pierwsze - wypociny dwunastolatki (!), a mianowicie Maliny. Historia o nieznośniej dziewczynie, której spełniło się jedno z życzeń. Chciała być chochlikiem, który miesza teksty w książkach, bo nie znosi szczęśliwych, na maxa przesłodzonych zakończeń (już ją lubię!). Dzięki nowej umiejętności udało się jej zmienić m.in. historię Kopciuszka (Kopciuch rozwiódł się z księciem i nie żył długo, i szczęśliwie), Czerwonego Kapturka (który wszedł w interes z Wilkiem i obydwoje wspólnie napadli na babcię), Kota w butach i "słodkiej" Śnieżki (ale korekty ich historii już nie zdradzę). Zmiana liter w książkach ponoć bardzo je boli, więc i one szybko zorientowały się, co bohaterka napsociła... Czy historia zakończyła się "happy end'em"? sami musicie przeczytać.

Kolejne świetne opowiadanie - autorstwa Karoliny Nogi (lat trzynaście) opowiada o księżniczce, której królestwo broni się przed wrogim ludem. Właśnie rozgrywa się bitwa o zamek. Nie byłoby w tym nic ciekawego, gdyby nie fakt, że bohaterka nagle odkrywa, iż jest tylko czyimś wymysłem, postacią nierealną (?)... którą Autorka chce usunąć z historii. Czeka ją pewna śmierć. Przepiękny pomysł na opowiadanie. Sama historia przepełniona jest rozterkami egzystencjalnymi księżniczki, które dotyczą tak naprawdę każdego człowieka. Karolina nie boi się poruszać tematów: miłości, wolności wyboru, pragnienia życia. Drodzy autorzy, warto się więc dwa razy zastanowić nad mordowaniem bohaterów w swoich powieściach. :)

Kolejne - o którym koniecznie muszę wspomnieć - osiemnastoletniej Agnieszki. Opowiada o dziewczynie z dość ciekawym darem. Potrafi ona wnikać w książki, dzięki czemu staje się uczestnikiem fabuły, a dokładnie - jednym z bohaterów. Z ciekawości młoda kobieta bierze do ręki jedną z nich i wtapia się w czyjąś postać. Problem w tym, że książka jest kryminałem/thrillerem, a jej bohaterka ma niebawem zostać zamordowana.

Miałam również do czynienia z wypocinami (pozytywnie zaskakującymi!) swojej koleżanki z klasy - Sylwii. Dziwnie się pisze o tworach kogoś, kogo się zna. Miałabym problem, gdyby nie fakt, że jej opowiadanie było jednym z najlepszych, dogłębnie przemyślanych i w dodatku wrzucone w wir historii Francji. Jedno z tych trzymających w nieustannym napięciu do końca... no właśnie - z rewelacyjnym zakończeniem. Nie chcę nic więcej pisać, by czegoś nie zdradzić. Po prostu - trzeba przeczytać!

Ostatnie, które wryło mi się w pamięć - Mikołaja. Rzecz o chłopakach, uczących się w rygorystycznej szkole, którzy pewnego dnia znajdują tajemniczą książkę. Przeczytanie jej wywołuje u nich dziwne psychiczne objawy, każdy z nich reaguje inaczej, łączy ich to, że wszystkim otwiera ona oczy na świat... Nie wszyscy w szkole akceptuje jednak jej treść... i tu zaczynają się poważne problemy. Poruszyło mnie nawiązanie do "Roku 1984" Orwella (cóż, mam do tej antyutopii spory sentyment). Czyli tematyki się już domyślacie... Pamiętajcie jednak, że opowiadanie Mikołaja jest przesiąknięte symboliką, a wartości w nim przedstawione nadal są aktualne.

Pozostaje mi tylko stwierdzić, że przyszłość polskiej literatury widzę w pozytywnych barwach i mam nadzieję, że moje przeczucia sprawdzą się za kilka-kilkanaście lat. Dzięki powyższym opowiadaniom uświadomiłam sobie, jak wspaniałe talenty drzemią w młodych ludziach. Dowiedziałam się również, że książki mówią, ale ludzie są często zbyt głupi, by je usłyszeć (słowa jedenastoletniej Oli). Na podsumowanie cytat z opowiadania Karoliny Nogi, który mogę zaliczyć do grona ulubionych: "Książki są więzieniem dla emocji, przeżyć, historii ludzkich dramatów i radości. Są również mieszkaniem dla postaci, które nigdy nie istniały. To wieża bez drzwi i okien, w której ściany wmurowane są ludzkie wartości".


Ocena: 7/10


Przeczytane w ramach wyzwań:
-Rekord
-Czytam fantastykę (październik)

sobota, 15 listopada 2014

"E- mail z buziakiem" (recenzja)


Od razu przepraszam, że ostatnio zaniedbuję swojego i wasze blogi. Do końca listopada sytuacja raczej się nie zmieni, potem nadrobię zaległości. Szybciutko wpadam z zaległą recenzją...



Tytuł: E- mail z buziakiem
Autor: Thomas Brinx, Anja Kömmerling
Wydawnictwo: Adamus
Data wydania: 2007
Ilość stron: 169
Kategoria: Literatura dziecięca/młodzieżowa


Po raz kolejny sięgnęłam po literaturę dla młodszych czytelników. Tym razem poznałam historię Elli i jej kumpeli. Główna bohaterka w ramach szkolnego projektu, prowadzi korespondencję e-mailową z obcym chłopakiem z angielskiej szkoły partnerskiej. Nie biorąc całej sprawy na poważnie, opowiada mu głupoty, wysyła zdjęcie swojej psiapsióły, wciskając mu kit, że to ona we własnej osobie. Sytuacja się komplikuje, gdy chłopak nagle przyjeżdża...

Historia jakich dziś nie brakuje, a jednak przyjemnie się ją czytało. Fabuła nie była skomplikowana, zakończenie dość przewidywalne, ale i tak do zaakceptowania. Jeśli chodzi o bohaterów... o tu można się już doczepić. Elli to niezwykle ciekawa osóbka - zafascynowana światem roślin czternastolatka, miła, choć niezbyt inteligentna... problem w tym, że słucha swojej "cudownej" kumpeli, przez którą robi sobie mnóstwo kłopotów. Mowa o Fridzie - jej rówieśniczce, rozpieszczonej dziewczynie, która uwielbia być w centrum uwagi i rządzić ludźmi. To ona podsuwa przyjaciółce
kłamstwa... i to ona później całuje się z facetem, w którym zakochała się Elli.

Co mnie zdziwiło to reakcja Elli na "zdradę" swojej przyjaciółki - obraziła się na kilka chwil, a potem jak gdyby nigdy nic pogodziła się z nią i obydwie razem zaczęły obmyślać zemstę na "niewiernym" chłopaku. Czemu na nim? Co on Bogu winien? Frida go podrywała, Frida okłamywała przyjaciółkę, Frida manipulowała kumpelą, ale i tak Frida wyszła z tego obronną ręką. Elli ciamajda uwierzyła jej we wszystko. No trudno, jakaś czarna owca zawsze musi się znaleźć.

Podsumowując, historia o Elli to całkiem fajna książka, gdyby nie to, że autorzy zrobili z niej kozła ofiarnego i czar, klimat prysł.  Zapowiadało się całkiem nieźle, potem się coś popsuło, na szczęście sytuację uratował Finn (całkiem ciekawa postać, ale więcej info o nim nie zdradzę) i dość kreatywne, choć przewidywalne zakończenie. Polecam młodszym czytelnikom, jako przestrogę przed kłamstewkami (które prędzej czy później wychodzą na jaw) i fałszywymi kumpelami takimi jak Frida. ;)


Ocena: 5/10

Przeczytane w ramach wyzwań:
-Grunt to okładka
-Rekord

czwartek, 23 października 2014

"Dziady" (recenzja)



Tytuł: "Dziady"
Autor: Adam Mickiewicz
Wydawnictwo: Zielona Sowa
Data wydania: 2009
Ilość stron: 248
Kategoria: klasyka


*Nasz naród jak lawa,
Z wierzchu zimna i twarda, sucha i plugawa,
Lecz wewnętrznego ognia sto lat nie wyziębi;
Plwajmy na tę skorupę i zstąpmy do głębi.




Z recenzowaniem lektur często człowiek ma problem. Jakoś za nimi nie przepadamy, bo kojarzą nam się z nudą i marnowaniem cennego czasu. Jak jest w przypadku "arcydramatu" Mickiewicza?

Drugą część gimnazjaliści znać już powinni. Ludowy, fantastyczny klimat z nutką grozy wielu młodym czytelnikom przypadł do gustu. Jednak to nie duchy, zjawy i obrzędy są największą zaletą "Dziadów", ani nawet cz. IV, w której poznajemy Gustawa - typowego człowieka epoki romantyzmu, ze wszystkimi jego cechami.  Fenomen tego utworu ukazuje dopiero cz. III, gdzie poznajemy młodych ludzi, którzy w więzieniach czekają na swój proces. Zostali skazani... no właśnie, za co? Za niewinność, za patriotyzm. Całe zło wypływa od cara Rosji i jego zgrai, czyli m.in. Senatora Nowosilcowa, który na siłę chcę się przypodobać władcy ze wschodu i za wszelką cenę pragnie wykryć w Polsce spisek. Bezwzględnie osądza i morduje młodych ludzi, myśląc jedynie o swoich interesach.

Po drugiej stronie znajdują się  patrioci, gotowi poświęcić się dla dobra narodu, dla wolności. Wśród nich pojawia się wybitna jednostka - Konrad; poeta, wieszcz, który ośmiela się bluźnić przeciw Bogu, oskarżając Go o bezczynność i obojętność wobec zła. Sam uważa się za równego Stwórcy, bo tak jak On tworzy rzeczy nieśmiertelne - pieśni, które przetrwają przez wieki. Co więcej, uważa, że sam byłby lepszym władcą niż Bóg i nie pozwoliłby na cierpienie swojego narodu. Scena "Improwizacji" jest jednym z lepszych fragmentów jakie w życiu czytałam. Ponadczasowe pytanie, które zadaje Konrad, interesuje i interesować będzie ludzi przez wszystkie pokolenia: "Czemu zło istnieje na świecie i czemu Stwórca spogląda na nie obojętnie?"



Choć Mickiewicz przedstawia tutaj cara (głównie w "Ustępie") jako ciemiężyciela narodów, bezwzględnego tyrana, który utrzymuje się przy władzy, zastraszając, terroryzując ludzi, to do samych Rosjan podchodzi z pewnym dystansem. Zauważa jednak, że to nie pochodzenie świadczy o człowieku, aczkolwiek jako naród Rosjanie nie potrafią dostrzec wolności i innego życia poza tyranią cara. Nieliczni są gotowi do buntu. Nieliczni pragną pełnej wolności. Nieliczni mają odwagę. Ci nieliczni bowiem giną młodo...

"Dziady"
są skarbnicą mądrości. Zawierają niesamowitą ilość wątków historycznych, ukazanych z punktu widzenia poety,człowieka współcierpiącego z bohaterami. Opisują dawne, ludowe zwyczaje, zniewolenie Polaków, politykę i obojętność elit
wobec sytuacji panującej w kraju, mechanizm tyranii, skutki niewoli i wbrew pozorom - dramat nadal jest aktualny.


Ocena: 7/10

*Cytat(y) z "Dziadów":

"Bo kto nie był ni razu człowiekiem,
Temu człowiek nic nie pomoże." -cz. II

"Że według bożego rozkazu:
Kto nie doznał goryczy ni razu,
Ten nie dozna słodyczy w niebie." - cz. II

"Czyliż niewinna miłość wiecznej godna męki?
Ten sam Bóg stworzył miłość, który stworzył wdzięki." -cz. IV

"będzie ten płakał, kto się z płaczu śmieje!" - cz. IV

Kto miłości nie zna, ten żyje szczęśliwy,
I noc ma spokojną, i dzień nietęskliwy. - cz. IV



Przeczytane w ramach wyzwań:
-Rekord
-Czytam fantastykę
-Z półki

wtorek, 14 października 2014

Kącik filmowy - Resident Evil

Witam, drodzy blogowicze!
Dziś wpadam do Was z kolejną odsłoną Kącika filmowego, aczkolwiek przedstawię go w troszkę odmienny sposób. Tematu przewodniego nie będzie, choć motyw Zombie przejawia się w każdym z poniższych filmów. Panie i Panowie znacie może serię Resident Evil? Jeśli tak, to super! Jeśli nie... oto ona. ;)


-Przybyłam, zobaczyłam, oceniłam - Resident Evil
Fabuła (by wikipedia)
"Na początku XXI wieku Umbrella Corporation stała się jedną z największych firm zaopatrujących amerykańskie domy. Jej produkty znajdowały się w dziewięćdziesięciu procentach amerykańskich domostw. Firma czerpie zyski także z podziemnych prac nad pewnym wirusem. Któregoś dnia w siedzibie firmy dochodzi do tragedii – wirus rozprzestrzenił się poprzez wentylację, zarażając pracowników firmy. Kilka godzin po całym zajściu do siedziby korporacji udaje się specjalnie przeszkolona grupa komandosów, aby wyjaśnić, co wydarzyło się w podziemiach. Nie wiedzą, że będzie to dla nich trudna wyprawa, podczas której dowiedzą się nie tylko przyczyn tragedii, ale także tego, kim w rzeczywistości są ich towarzysze oraz oni sami."




Tak też zaczyna się cz. 1 - Resident Evil: Domena zła

Jak wypadła w moich oczach? - O dziwo, całkiem kiepsko, mimo że klimat miała świetny. Łatwo się pogubić w fabule- mnogość bohaterów, tajny wróg i te przeklęte zombie... Ale pojawia się też cudowna Alice (moja imienniczka xD) i to dzięki niej dałam szansę kolejnym częściom.

Ocena: 6/10
Zwiastun







Część druga - Resident Evil 2: Apokalipsa
Przygód Alice ciąg dalszy, kobieta tym razem stara się wydostać z niebezpiecznego, pełnych zombie miasta. Żeby nudno nie było, w międzyczasie dołączają się do niej inni ocaleni. Sama Alice z pewnych powodów przedstawionych w cz. 1, staje się istotą zmutowaną - silniejszą, inteligentniejszą, o nadnaturalnych zdolnościach. ;) Taką wersję jej uwielbiam. Drugą część "Resident..." uważam za najlepszą ze wszystkich!

Ocena: 9/10
Zwiastun







Trzecia odsłona nosi tytuł Resident Evil 3: Zagłada

Wirus T - zamieniający ludzi w zombie rozprzestrzenił się po całym świecie, co zresztą było do przewidzenia. Biedna Alice, świadoma tego, że jest ścigana przez korporację Umbrella, ucieka na odludzie. Jednak dzięki pewnemu zbiegowi wydarzeń przypadkiem ratuje życie grupie osób - jednej z niewielu ocalałych przed wirusem. Zmuszona jest więc używać swoich - można by rzec "magicznych"  mocy - co szybko zostaje zauważone przez korporację...i Alice wraz z przyjaciółmi wpada w tarapaty. Kolejna genialna część, równie dobra jak poprzednia. :) Wartka akcja, świetna bohaterka, ciekawe wątki poboczne... miodzio.

Ocena: 9/10
Zwiastun





Część IV - Resident Evil: Afterlife

I tu coś się podziało. Niby motywy te same, ale z Alice coś się dzieje. Zmienia się... jak? Nie zdradzę. Akcja jest, bohaterowie są... chyba nawet najlepiej dopracowana fabuła, a jednak ta część nie chwyciła mnie aż tak za serce. Pochwalić muszę jednak świetną muzykę ze zwiastuna... ;D

Ocena: 7/10
Zwiastun







Ostatnia część to - Resident Evil: Retrybucja

Ostatnia część, "wielki" finał... i niestety totalny niewypał. Alice wraz z ruchem oporu walczy z samą Umbrellą i przy okazji z zombiakami... ale szału już nie ma. Ostatnia część jest strasznie poplątana, niespójna... Także mam nadzieję, że pojawi się jakiś kolejny dodatek i twórcy filmu naprawią całą serię, która mimo wszystko ma ogromny potencjał. :)

Ocena: 5/10
Zwiastun





No dobra, to tyle. Co Wy sądzicie o Resident Evil? Która część jest waszą ulubioną?

piątek, 10 października 2014

"Opętanie" (recenzja)



Tytuł: Opętanie
Autor: Erica Spindler
Wydawnictwo: G+J Gruner & Jahr
Data wydania: 2011
Ilość stron: 368
Kategoria: thriller/sensacja/kryminał


Jest to moja pierwsza przeczytana książka Ericy Spindler i już na wstępie przyznaję, że na pewno sięgnę po inne jej powieści. "Opętanie" może nie było arcydziełem, ale pochłonęłam je w jeden dzień i świetnie się przy nim bawiłam.

Jest to historia pewnej artystki - Miry, której pasją jest tworzenie witraży. Młoda kobieta wiele przeszła, straciła podczas huraganu Katrina swojego męża, a na dodatek ojciec zmarłego ma do niej żal i obwinia ją o śmierć syna. Żeby tego było mało, ktoś nagle niszczy jej witraże w pobliskim kościele, znajomy ksiądz zostaje zamordowany, w jej mieszkaniu ma miejsce włamanie, a sama kobieta odczuwa obecność swojego męża: czuje zapach jego balsamu po goleniu, słyszy go przez telefon albo znajduje wgłębienie w poduszce na jego łóżku. To wszystko sprawia, że Mira znów traci kontrolę nad swoimi emocjami...

Historia wydaje się całkiem ciekawa, choć do najoryginalniejszych nie należy. Żeby nudno nie było, pojawia się również postać detektywa (Spencera Malone) i jego współpracowniczki, z którą mężczyzna niekoniecznie dobrze się dogaduje.
O ile on jest całkiem sympatycznym, bystrym facetem, o tyle nie miałam pojęcia, co w roli detektywa robi jego koleżanka... Jeśli chodzi o samą Mirę - świetnie wykreowana postać, którą da się lubić - nie udaje bohaterki, gdy pojawia się niebezpieczeństwo, nie próbuje na siłę rozwiązywać zagadek, pragnie jedynie odzyskać równowagę w życiu, która ponownie zostaje zachwiana przez tajemnicze morderstwa. Taka z niej naturalnie zachowująca się kobieta po przejściach.

Narracja trzecioosobowa idealnie tu pasuje. Dzięki niej mamy możliwość obserwowania całej sytuacji z punktu widzenia głównej bohaterki, detektywa i od czasu do czasu... mordercy. Przyznaję się bez bicia, że to na wątki z tą ostatnią postacią czekałam z największą niecierpliwością, na nich bowiem opierałam swoje teorie na temat "tego złego" i dopasowywałam je do życia Miry.

W książce pojawia się również smaczny wątek miłosny, wpleciony w całość, niezakłócający biegu wydarzeń, wręcz przeciwnie - dodatkowo dopełniający go i nakręcający całą akcję. Dzięki niemu autorka nieźle zagrała na emocjach czytelnika i mniej uważnym na pewno namieszała w głowach. Dodatkowo muszę pochwalić liczne dialogi, cudowne, krótkie rozdziały, dzięki którym wręcz połknęłam całą zawartość kryminału. Zakończenie nie do końca mnie zaskoczyło, domyśliłam się w pewnym momencie, kto może być zabójcą, ale z drugiej strony ciągle, w podświadomości nie potrafiłam odrzucić innych typów.

"Opętanie" to przyjemna i okrutnie wciągająca historia, którą czyta się w mgnieniu oka i która pobudza ochotę na inne tego typu powieści. Jestem zszokowana cudownym, lekkim językiem pani Spindler. Niewątpliwie niebawem sięgnę po kolejne jej książki i mam nadzieję, że zagwarantują mi one równie przyjemny czas.


Ocena: 7/10


P.S.: Polecacie jakieś książki tej autorki? :)


Przeczytane w ramach wyzwań:

-Rekord
-Z półki

sobota, 4 października 2014

"Już nigdy się nie zakocham!" (recenzja)



Tytuł: Już nigdy się nie zakocham!
Autorzy: Cora Gofferje
Wydawnictwo: Adamus
Ilość stron: 224
Kategoria: Literatura dziecięca


Od czasu do czasu sięgam po takie książki dla dzieci/młodzieży, żeby sprawdzić jakie tendencje królują wśród tego typu literatury dla małolatów. Ostatnie moje spotkanie (no cóż - kilka lat temu) wypadło naprawdę nieźle. Czym tym razem
dowiedziałam się z "Już nigdy się nie zakocham"?
Główna bohaterka - Carlotta wyjeżdża na roczna wymianę uczniów do Ameryki. Nie robi tego w celach edukacyjnych, chce bowiem uciec jak najdalej od swego byłego, który postanowił zabawić się jej uczuciami i rzucił ją dla innej. Zrozpaczona dziewczyna postanawia (jak zresztą wskazuje tytuł) już nigdy się nie zakochać, być samodzielną i zapomnieć o dawnych chłopaku - Benie. Niestety już w samolocie poznaje jedno blond-włose ciacho, które (o zgrozo!) również ma na imię Ben.
Niebawem poznaje kolejne, tym razem brazylijskie i ciemnowłose... Jak się domyślacie szybko powstaje nam "słodki" trójkącik, jakże popularny w literaturze XXI wieku.

Narratorką i główną bohaterką jest Carlotta. Na niej skupia się cała akcje, wokół niej krążą faceci, mimo że jak sama uważa,
do piękności jej daleko. Dziewczyna totalnie dla mnie niezrozumiała...
1. Wyjeżdża do Ameryki, a swoją przyjaciółkę prosi o to, by Benowi (byłemu) nie podawała jej numerów i danych kontaktowych,
ale jak Ben nagle pragnie do niej wrócić, strzela focha na psiapsiółę o to, że nie podała mu jej numeru telefonu ani maila, przez którego B. mógłby się z nią skontaktować. Dziewczyno zdecyduj się!
2. Na początku twierdzi, że się nie zakocha, a jak pojawiają się faceci na horyzoncie to po pierwszym spotkaniu już się do nich tuli, całuje... i prawie leci do łóżka - dodam, że nawet nie jest pełnoletnia.
3. Jedzie z grupą na wycieczkę, w pewnym momencie odłącza się od niej, leci na tyły budynku/zabytku i kładzie się na trawie, żeby obserwować niebo... Nie ogarniam jej .

Kolejna rzecz, która mnie zraziła to totalnie płaski humor, który ani razu mnie nie rozbawił. Nudne dialogi, dziecinne
docinki ze strony bohaterów... Źle, bardzo źle. Akcja niczym nie zaskakuje, przewidywalna od A do Z, łącznie z zakończeniem.
Bohaterowie nie są jakoś szczególnie wyraziści ani perfekcyjnie dopracowani, przyznać jednak muszę, że poza główną bohaterką da się ich lubić.

Jest to jednak książka dla młodszych czytelników - takie krótkie powieści czytałam będąc w podstawówce. Stwierdzam jednak, że niczego mnie ona nie nauczyła, poza jedną przykrą rzeczą. Mianowicie - bycie dziewicą w naszych czasach powinniśmy uważać za powód do wstydu... Czy  właśnie tego w dzisiejszych czasach ma uczyć książka?

Poza tym, że czytało się ją dość szybko i przy okazji nauczyłam się fajnego zwrotu ("be a chicken" - być tchórzem),  nie mam z czego wystawić jej pozytywnej oceny. Jestem załamana poziomem tej książki i "mądrościami" które z niej płyną. Zdecydowanie NIE POLECAM!

Ocena: 1/10


Przeczytane w ramach wyzwania:
-Rekord (wrzesień)

wtorek, 30 września 2014

Kącik filmowy - premiery na październik


Gdzieś te filmy zaginęły w tych stosach książek... Dlatego dziś je odgrzebuję i przedstawiam Wam najciekawsze premiery kinowe na październik.





Tytuł: Krocząc wśród cieni
Reżyseria: Scott Frank
Gatunek: Dramat/ Kryminał
Premiera: 3 października
ZWIASTUN

"Prywatny detektyw, Matthew Scudder, zostaje wynajęty przez bossa narkotykowego, by dowiedzieć się kto porwał i zabił jego żonę." - Tak mi się coś wydaje, że w połowie filmów, w których gra Liam Neeson, wciela się on w rolę policjanta/detektywa, ale takiego faceta z jajami. :D Dlatego z chęcią obejrzę i ten.





Tytuł: Służby specjalne
Reżyseria: Patryk Vega
Gatunek: Sensacyjny
Premiera: 3 października
ZWIASTUN

"Po likwidacji WSI do życia zostaje powołana nowa organizacja wywiadowcza. Wkrótce trójka jej członków zaczyna mieć wątpliwości, dla kogo tak naprawdę pracuje." - Polski film sensacyjny. Śmiać się, czy płakać... a może czymś nas w końcu polskie kino zaskoczy? Czymś pozytywnym, mam nadzieję.





Tytuł: Joe
Reżyseria: David Gordon Green
Gatunek: Dramat
Premiera: 3 października
ZWIASTUN

"Historia byłego więźnia, który na swej drodze spotyka nastolatka, Gary'ego, i jego lekkomyślnego ojca alkoholika." - Dramaty uwielbiam, więc "Joe" to dla mnie pozycja obowiązkowa. :)




Tytuł: Zaginiona dziewczyna
Reżyseria: David Fincher
Gatunek: Dramat/Thriller
Premiera: 10 października
ZWIASTUN

"Po przeprowadzce Amy i Nick przeżywają kryzys. Gdy w dniu rocznicy ślubu kobieta znika bez śladu, jej mąż staje się głównym podejrzanym." - Zadziwiająco duża liczba osób chce zobaczyć ten film. Fakt, zapowiada się dość ciekawie. ;)




Tytuł: Dracula Historia Nieznana
Reżyseria: Gary Shore
Gatunek: Fantasy/ Horror
Premiera: 17 października
ZWIASTUN 

Dracula jak to Dracula... Czyżby? Coś mi się wydaje, że ta historia ujęta z troszkę innej perspektywy przypadnie mi do gustu. :) P.S.: Świetna muzyka leci w zwiastunie. ;)




Tytuł: Sędzia
Reżyseria: David Dobkin
Gatunek: Dramat
Premiera: 17 października
ZWIASTUN

"Odnoszący sukcesy adwokat powraca do rodzinnego miasta na pogrzeb matki, gdzie dowiaduje się, że jego ojciec, miejscowy sędzia, podejrzany jest o morderstwo." - Kolejny dramat, ale tym razem z...Robertem Downey Jr. :D Będzie się działo!





Tytuł: Mama
Reżyseria: Xavier Dolan
Gatunek: Dramat
Premiera:17 października
ZWIASTUN

"Owdowiała kobieta wychowująca samotnie agresywnego syna dostrzega promyk nadziei, kiedy w jej życiu pojawia się tajemnicza sąsiadka." -Kolejny dramat, tym razem z Kanady. I o dziwo cholernie mnie zaciekawił... Coś w październiku sporo takich poważnych filmów.





Tytuł: Dla ciebie wszystko
Reżyseria: Michael Hoffman
Gatunek: Melodramat
Premiera: 17 października    
ZWIASTUN

"Na pogrzebie przyjaciela dochodzi do spotkania byłych kochanków. Dawne uczucia i związane z nimi konflikty powracają." - Bardzo ładna historia na podstawie powieści Sparksa. Kojarzy mi się trochę z "Opętaniem" E. Spindler




Tytuł: Furia
Reżyseria: David Ayer
Gatunek: DramatWojenny
Premiera: 24 października
ZWIASTUN

"Pod koniec II wojny światowej załoga amerykańskich czołgistów wyrusza z zamiarem przerwania linii frontu w nazistowskich Niemczech." - Tematyka wojenna i Pitt. Chyba najbardziej wyczekiwany przeze mnie film w październiku.





Tytuł: Rogi
Reżyseria: Alexandre Aja
Gatunek: Horror
Premiera: 31 października
ZWIASTUN

"Podejrzany o gwałt i morderstwo swojej dziewczyny młody chłopak zauważa dziwne zmiany na własnym ciele, które stają się pomocne w odkryciu prawdy o śmierci ukochanej." - Taki bardziej film fantastyczny z elementami detektywistycznymi niż horror, ale zapowiada się dość ciekawie. ;)


I to tyle (aż tyle) jeśli chodzi o premiery na październik. Sporo ciekawych pozycji, głównie dramaty... niezbyt pomagają, gdy się ma jesienną depresję - czego nikomu nie życzę. Któreś zaciekawiły Was? Jeśli tak - chwalcie się. ;)



*opisy filmów i plakaty pochodzą ze strony filmweb.pl

piątek, 26 września 2014

"Wielka księga opowieści o czarodziejach. Tom I" (recenzja)

 


Tytuł: Wielka księga opowieści o czarodziejach. Tom I
Autorzy: Robert Weinberg, Michael Moorcock, Tom Holt, Diana Wynne Jones, John Morressy, Clark Ashton Smith, Steve Rasnic Tem, Richard A. Lupoff, Doug Hornig, Tim Pratt, Michael Kurland
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Data wydania: 2010
Ilość stron: 392
Kategoria: fantastyka


Kiedyś opowiadań unikałam jak ognia. Teraz stwierdzam, że cudownie się je czyta, jak się ma mnóstwo spraw na głowie i ciężko człowiekowi zabrać się za jakąś obszerniejszą, wielowątkową powieść. Z tego też powodu sięgnęłam po "Wielką księgę...", która od jakiegoś czasu leżała samotnie ma mojej półce. Jak się łatwo domyślić, miałam przyjemność czytać o wszelkiego rodzaju czarodziejach. Przyznaję jednak, że aż takiej kreatywności autorów się nie spodziewałam.

Opowiadań jest jedenaście, pięć z nich po prostu uwielbiam ( inne również są świetne, choć nie spodobały mi się już tak bardzo). Moim faworytem jest "Drugi cień", który opowiada historię dwóch nekromantów - mistrza i jego ucznia. Dwaj mężczyźni przypadkiem odkrywają magiczny artefakt, w którym zaklęta jest tajemnicza i niezwykle potężna moc. Z czarną magią nie ma żartów, a przestrogę tą lekceważy starszy mag, uwalniając złowieszczego... cienia, który zaczyna za nim podążać, z każdą sekundą przybliżając się do jego ciała. Jak potoczyła się dalej ta historia? - tego dowiedzieć się musicie już sami. Jeśli tak jak ja macie sentyment do nekromancji i wszystkiego co Złe i Niebezpieczne - "Drugi cień" na pewno wam się spodoba.



Kolejnym genialnym opowiadaniem jest "Gra magicznej śmierci". Wyróżnia się ono dość mocno na tle pozostałych, bowiem ciężko powiedzieć tu o zastosowaniu magii, raczej uznałabym to za zaawansowaną technologię (no chyba, że jedno i drugie uznajemy za to samo). W skrócie - chłopak kupuje sobie grę, która ma 6 poziomów. Musi w niej wykorzystywać logiczne, strategiczne myślenie, by przejść do kolejnej misji. Zagrać w nią może tylko raz dziennie. Gdy przechodzi pierwszy level, tego samego dnia dowiaduje się o śmierci młodego chłopaka, który posiadał takie samo nazwisko jak jego przeciwnik z gry... Jak się domyślacie, ciekawski młodzieniec postanawia grać dalej, mimo że ostatni etap nosi nazwę "Śmierć własna".

Do grona moich ulubionych zaliczam również "Rower wiedźmy" o prawie że nieśmiertelnej czarownicy, która odkryła sekret wiecznego życia. Nie trzeba wcale jeść dwadzieścia pomidorów dziennie, by zawsze być młodym, nie. Wystarczy co jakiś czas powtarzać pewien schemat morderstwa... w którym udział wziąć muszą młode dzieciaki. Jeszcze inne, równie ciekawe opowiadanie nosi tytuł "Zegarmistrz". Jak wskazuje tytuł jest ono o... zegarmistrzu, ale nie takim byle jakim... Prawdziwa z niego złota rączka, ale prócz naprawiania czasomierzów, ma jeszcze inne hobby - bawienie się Czasem. Przyznaję się bez bicia, główny bohater mnie oczarował... *.*  Ostatni z moich faworytów to "Siedem kropli krwi" - ostatnie opowiadanie, taka wisienka na torcie. Historia detektywa, którego najnowszym zleceniem, jest odnalezienie Graala. Jak się okazuje owy artefakt to nie tylko legenda - to potężna rzecz, którą chcą wykorzystać...dealerzy narkotyków. A czemu? Nie zdradzę.



W pozostałych opowiadaniach możecie się spotkać np. z typowym, średniowiecznym czarodziejem, który miał nietypowe pragnienie - stworzenia sobie kobiety idealnej, która by go pokochała. Jeszcze w innym poznacie kogoś w rodzaju faceta-czarodzieja XXI wieku, tylko pracującego w dość haniebnym dla niego zawodzie - za pomocą magii sprawdza beczki z rybami, aż pewnego razu w jednej z nich odkrywa...smoka. Ani zwierze, ani czarodziej nie są w tym przypadku tacy, za jakich zwykliśmy ich uważać. Jeszcze inna historia opowiada o czarodzieju-detektywie i jego pomocnicy Elfce oraz o nowatorskich (magicznych) metodach ścigania przestępców...

Pomysłów co niemiara, ale każdy z nich jest oryginalny i często posiada nieprzewidywalne zakończenie. Jak głosi Przedmowa, nie znajdziecie tu słodkich, brodatych, sympatycznych staruszków. Nie, tutejsi czarodzieje skrywają mroczne sekrety, twardo stąpają po ziemi, są przesiąknięci złem do szpiku kości i wcale nie uważają, że zabawa ludzkim życiem to coś złego. Opowiadania czyta się niezwykle szybko, a każde z nich dodatkowo poprzedzone jest rewelacyjnym rysunkiem, nawiązującym do treści - co jak co, ale Fabryka Słów zadbała o szatę graficzna książki.

"Wielką księgę opowieści o czarodziejach" polecam więc wszystkim, którzy lubują się w magii i czarodziejach wszelakiej maści. Jeśli chodzi o mnie - nie mogę się doczekać, jak dorwę się do drugiego tomu z opowiadaniami o tych zacnych osobowościach.

Ocena: 7/10

Cytaty:

"Jakże łatwo omamić nawet najsilniejszych mężczyzn, udając, że im się ustępuje."

"Martwi nigdy nie zdradzają sekretów."

"Dwoje ludzi dochowa tajemnicy tylko wtedy, gdy jedno z nich nie żyje"




*wszystkie cytaty pochodzą z recenzowanej książki
**grafika pochodzi ze strony fabrykaslow.com.pl (przykładowe rysunki z recenzowanej książki)


Przeczytane w ramach wyzwań:
-Rekord
-Czytam fantastykę
-Elfie oblicza

środa, 24 września 2014

"Wielki Nicolae" (recenzja)



Tytuł: Wielki Nicolae
Autor: Kazimierz Dymel
Wydawnictwo: KAW
Data wydania: 1993
Ilość stron: 208
Kategoria: biografia/pamiętnik/powieść historyczna



"Trzeba deptać, by nie być zdeptanym."


Nie należy oceniać książki po okładce, więc po zapoznaniu się z opisem, zaczynam czytać.
Szybko poznaję niejakiego Victora Menescu - najbliższego współpracownika owego wielkiego Nicolae Ceausescu (rumuńskiego polityka komunistycznego) i jego historię. Jak się okazuje Victor przez przypadek z bycia pionkiem wzrasta do rangi jednego z najważniejszych ludzi w kraju. Staje się doradcą rumuńskiego dyktatora, pomysłodawcą reżimu, zapalonym komunistą, człowiekiem nieobliczalnym...

Victor to bohater fikcyjny, choć nie wpadłabym na to, gdybym wcześniej nie zapoznała się z historią Rumuni, tak świetnie jest dopracowany, tak realistyczny. O tym człowieku nie znalazłam (na szczęście!) żadnych informacji. Postać ta stała się uosobieniem cech i motywów, które kierowały dyktatorem Rumunii w czasie jego rządów. Głównym celem Victora jest bowiem przekształcenie Rumunów w stado bezmyślnych zwierzątek, nieustannie kontrolowanych przez partię (przypomina Wam to  "Rok 1984"? Jak najbardziej trafne skojarzenie). By osiągnąć cel, posługuje się on  Nicolaem Ceausescu. Dyktator szybko staje się  zabawką w jego ręku i karmiony słodkimi słówkami spełnia nieświadomie każdą jego wolę.

Poza świetnie dopracowanym głównym bohaterem, bardzo spodobało mi się wytłumaczenie działania ideologii komunistycznej. Jeśli kogoś interesują motywy jakimi mógł kierować się Stalin, Lenin czy inni im podobni, bardzo polecam tę książkę. Mam wrażenie, że Kazimierz Dymel świetnie zrozumiał, o co w tej polityce chodzi...



Okładka również o czymś świadczy. Seksualnych orgii jest tu co niemiara. Opis na tyle książki głosi, że "(...)fantastyczne seksualne tęsknoty i obłąkańcze marzenia bohatera, należą do najśmielszych w literaturze, nie tylko polskiej". No cóż, od wydania powieści minęło kilkadziesiąt lat i "zbereźne" momenty zapisane w książce nie zrobią na współczesnym czytelniku większego wrażenie. Po tym względem "Pięćdziesiąt twarzy Greya" na pewno stoi wyżej w rankingu niż "Wielki Nicolae".

Jeśli zaś chodzi o głębsze uczucia przedstawione w powieści (które cechują nawet zapalonego komunistę Victora) - uważam, że ich przedstawienie nie powinno budzić większych zastrzeżeń. Tematy takie jak miłość, oddanie drugiej osobie, cierpienie z powodu zdrady jak najbardziej ubarwiają całą historię i nadają jej smaczku.

Na koniec wspomnę o zakończeniu, które o dziwo mnie zaskoczyło. Nie spodziewałam się, że życie bohatera podąży w takim, a nie innym kierunku. Gdy skończyłam czytać, od razu do głowy wpadła mi pewna myśl - "Jak dobrze, że Victor to tylko postać fikcyjna. Ktoś taki jak on, mógłby śmiało zniszczyć życie setek tysięcy, a nawet milionów ludzi."


Ocena: 6,5/10


Cytaty z książki:

"Obsesje bywają silniejsze od instynktu samozachowawczego."

"Człowiek uczciwy w walce z łajdakiem, stosującym łajdackie reguły, musi przegrać. Chyba że zastosuje jego metody."

"Z historii wiemy, że dłonie, która biją rzęsiste brawa, potrafią też zwinnie przybijać do krzyża."


"Łzy są jak pieszczoty prostytutki; przynoszą ukojenie na krótki jedynie czas."
- podoba mi się ten cytat.

Przeczytane w ramach:

-Rekord
-Z półki
-Grunt to okładka (wrzesień)

niedziela, 21 września 2014

"Dziki płomień" (recenzja)

 
Tytuł: Dziki Płomień
Cykl: Pocałunek łowcy (tom 3)
Autor: Marjorie M. Liu
Wydawnictwo: AMBER
Data wydania:  2011
Ilość stron: 320
Kategoria: fantastyka


*"Życie jest zbyt krótkie, by marnować je na ucieczki."

Maxine odkrywa prawdę o sobie, ale nie o istocie, która drzemie w najciemniejszych
zakamarkach jej duszy. Co najgorsze, owa ciemna masa coraz częściej przejmuje
nad nią kontrolę. Żeby tego było mało, młoda kobieta nagle traci część swojej pamięci
- wymazane zostają wszystkie wspomnienia, które dotyczyły jej ukochanego
mężczyzny-przyjaciela-bratniej duszy. Kto lub co za tym stoi? Kim jest druga
istota wewnątrz Maxine? I dlaczego małe demony, jej rodzina i odwieczni
ochroniarze milczą, mimo że znają prawdę?

Biorąc do ręki trzeci tom spodziewałam się zakończenia i rozwiązania
wszystkich zagadek, zdziwiłam się, gdy znów zaczęło ich przybywać. Jak się później
zorientowałam, "Dziki płomień" to ostatni tom serii... przetłumaczony na język polski.
Ach, to cudowne i niezawodne wydawnictwo AMBER. Najwyraźniej tak już oni mają,
że lubią porzucać bardzo ciekawe i oryginalne cykle, bo od 2011 nie słychać, by miała
się pojawić polska wersja czwartej części.

Akcja się rozkręciła. O ile drugiemu tomowi miałam do zarzucenia to, że nie pojawił
się w nim żaden punkt zwrotny, to w trzecim pojawiły się aż dwa, co dodatkowo
ubarwiło fabułę. Przyczepić mogłabym się tylko do tego pierwszego nagłego
zwrotu, bo wydał mi się on troszkę naciągany - mowa o utracie pamięci przez Maxine. 




Bohaterowie po raz drugi zostali podrasowani, tym razem na pierwszy plan wysunął
się Grant - facet Maxine. Wcześniej był to człowiek skryty, tajemniczy, czytelnik nie
miał pojęcia, po co on tak naprawdę został wrzucony do powieści. Teraz człowiek z
laską okazuje się potężną bronią w walce z demonami i innymi potęgami świata.
Otwarcie ukazane zostają również jego uczucia do Tropicielki Kiss (cóż za durne
nazwisko), a nawet to, dlaczego bohater musi poruszać się na "trzeciej nodze".
Nie sposób ominąć również kochanych, demonicznych Chłopców - istot z Piekła
rodem, perfekcyjnych zabójców, przyjaciół i chyba najbardziej tajemniczych,
nieodgadnionych istot w całej serii. Nigdy nic o sobie nie mówili
(znaczy się - nie mówił, bo tylko jeden z nich znał ludzką mowę), nie zdradzali swojej
ani innych przeszłości. Nawet wiedząc co drzemie w ich "matce" Maxine, nie pisnęli ani
słówka. To oni nakręcają całą akcję, to oni i ich sekrety budują napięcie. Mają ich sporo,
zebrało się ich trochę przez dziesiątki tysięcy lat...

Trochę szkoda, że nie ma tłumaczeń kolejnych części, bo mam wiele pytań,  na
których odpowiedzi jednak nie znajdę. Kim był ojciec Maxine? Czym jest mroczna
istota zaklęta w dziewczynie? I przede wszystkim czego tak bardzo boją się Chłopcy
- czego mogą lękać się Ci, których obawia się cały Wszechświat?


Ocena: 7,5/10

*cytat z recenzowanej książki


Przeczytane w ramach wyzwania
-Rekord

piątek, 19 września 2014

"Baśnie Barda Beedle'a" (recenzja)



Tytuł: Baśnie Barda Beedle'a
Autor:  Joanne Kathleen Rowling
Wydawnictwo: Media Rodzina
Data wydania: 2008
Ilość stron: 112
Kategoria: fantastyka


Jak cudownie ponownie zanurzyć się w świecie Harrego Pottera. Jak
cudownie poznać nowych bohaterów, tym razem baśniowych. Przede wszystkim -
jak cudownie było znów "usłyszeć" Dumbledora.

"Baśnie Barda Beedle'a"
to zbiór pięciu opowiadań. Każde z nich to osobna
historia, odrębni bohaterowie i wyjątkowy morał. Które z nich spodobało mi
się najbardziej? Oczywiście "Opowieść o trzech braciach", którą można również
spotkać w serii o Harrym Potterze. Ten tekst jest najbardziej uniwersalny, najlepiej
przemyślany i najdłużej zapada w pamięć. Nawet, gdy czytałam ją ponownie, na
nowo odkrywałam jej magię i przesłanie.




Drugą baśnią,  którą tym razem czytałam po raz pierwszy i od razu mi się spodobała,
jest "Włochate serce czarodzieja". Po prostu kawał dobrej roboty. Przepiękna historia
"człowieka", który w pewnym momencie zrozumiał, że życie bez miłości jest
nijakie. Niestety przez większą część swego istnienia, egzystował on bez serca
(dosłownie), bo postanowił je sobie wyrwać, by nic nie czuć. Co się stało, gdy
zapragnął ponownie go "używać"? Tego koniecznie musicie dowiedzieć się sami.

Jeśli chodzi o resztę opowiadań-baśni - nie są już tak rewelacyjne i szybko się
o nich zapomina. Czytając je miałam wrażenie, że były pisane na siłę i w pośpiechu,
przez co wyszły troszkę słabiutko. Niemniej jednak całkiem szybko się je czytało,
zwłaszcza, że na końcu każdej z nich dołączony był (ach!) komentarz Albusa
Dumbledore'a. Cała lektura zrobiła więc na mnie pozytywne wrażenie i jestem pewna,
że jeszcze nieraz do niej wrócę.


Ocena: 6/10


Przeczytane w ramach wyzwania
-Rekord

sobota, 13 września 2014

"Wołanie z mroku" (recenzja)



Tytuł: Wołanie z mroku
tom 2 serii
Autor: Marjorie M. Liu
Wydawnictwo: AMBER
Data wydania:  2011
Ilość stron: 336
Kategoria: fantastyka


*"Czasami trzeba ryzykować życie,
żeby sprawdzić jakąś teorię."


Przygód Maxine Kiss ciąg dalszy. Dziewczyna z demonami stara się rozwikłać
kolejne zagadki, których - jak na złość - więcej przybywa niż ubywa,
a czytelnik wraz z nią przemierza mroczne Seattle plus kilka innych wymiarów,
by dowiedzieć się prawdy...

Pierwsza rzecz, która od razu rzuciła mi się w oczy to próba dopracowania bohaterów.
Czy wyszło to autorce? Tak i bardzo się z tego powodu ucieszyłam, bo okazało się,
że Maxine wcale nie jest idealna, ma swoje wady i słabości, myśli i czuje jak
zwykły człowiek, jest ciekawa świata, pragnie poznać prawa rządzące ludzkim i
demonicznym światem. Jeśli już wspominam o światach - również one zostały lepiej
opisane, bo w końcu czytelnik dowiaduje się o co chodzi z tymi "innymi wymiarami"
i tajemniczym Labiryntem. Dodatkowo autorka przedstawia tu ciekawą wizję
stworzenia rasy ludzkiej, ale więcej na ten temat zdradzać nie będę.



Jest jednak jedna rzecz, która obniża moją ocenę książki - nudna akcja. Paradoksalnie
bardzo dużo się dzieje, bohaterka nie ma ani chwili wytchnienia (jak ona to
wytrzymuje!?), ale to wszystko nie przynosi jakiś większych skutków,
nie jest to konkretne działanie - ot, kolejny zombie-demon do zabicia, walka,
ucieczka, kogoś ratowanie, porywanie, a potem od nowa. Brakowało mi tu punktu
zwrotnego, czegoś szokującego, działania, które by posunęło akcję do przodu.

Drugi tom pozostawił po sobie niedosyt, ale również ogrom wątpliwości,
które miała rozwiązać trzecia część serii.


Ocena: 6/10


*Cytaty z książki:

"(...) milczenie potrafi złamać człowieka szybciej niż pytania."

"Jeśli coś można sobie wyobrazić to znaczy, że istnieje prawdopodobieństwo,
że to coś się urzeczywistni. Jesteśmy ulepieni z prawdopodobieństw."

„-Mówisz o ludziach jak o hodowlanym bydle - zauważyłam cicho. -Bydło jest po to,
żeby je jeść. Nie bawisz się z krowami i świniami. Ludzie są bardziej jak lalki. Wkłada
im się różne ubranka i się nimi poniewiera. Eksperymentuje na tysiące różnych
sposobów.

"Najważniejsze jest serce(...). Ciało się załamuje, gdy serce się załamuje. Nawet pies
może umrzeć z rozpaczy."

Przeczytane w ramach wyzwań:

-Grunt to okładka
-Rekord

wtorek, 26 sierpnia 2014

"Inny wiatr" (recenzja)


*"Śmierć zrywa wszystkie więzi."

Tytuł: Inny wiatr
Autor: Ursula K. Le Guin
Seria: Ziemiomorze tom 6
Ilość stron: 240
Kategoria: fantastyka


Wszystko kiedyś się zmienia, również tak cudowna, magiczna kraina jaką
jest Ziemiomorze. Po latach oczekiwań na tronie krain zachodnich zasiadł mądry
władca, w szkole magii na Roke nie ma już Arcymaga, a ludzi zaczynają nawiedzać
dziwne sny. Sny z mrocznej krainy zmarłych. Co one zwiastują? Odpowiedź na
to pytanie odmieni wszystkich.

Kogo więc "zaserwowała" czytelnikom Ursula K.Le Guin w ostatnim tomie
swojej kultowej serii? Otóż całą śmietankę towarzyską Ziemiomorza! Nie
zabrakło tu Geda, od którego wszystko się zaczęło, Tenar - dawnej Kapłanki
z Atuanu, jej córki Tehanu - pokrzywdzonego przez złych ludzi dziecka, które
stało się kobieto-smokiem i oczywiście mojego ulubieńca - księcia Arrena,
a obecnie władcy Ziemiomorza. Tak cudownie dobrane towarzystwo i kilka
dodatkowych postaci sprawiło, że ze łzami w oczach kończyłam czytać
ostatni tom.



Ursula K.Le Giun nie należy do tych autorów, co koniecznie chcą
wciągnąć czytelnika w swój świat. U powyższej pisarki wszystko jest naturalne,
każdy moment, każdy bohater ma swoje miejsce i odpowiedni czas. Nic nie jest
robione na siłę, przez co podczas czytania doznaje się czegoś w rodzaju błogostanu.
Nie należy się więc spodziewać zawrotnego tempa akcji, ale na nudę też nie liczcie.
"Inny wiatr" osiągnął stan pomiędzy, Równowagę, o której tak często wspominała
autorka w swoim cyklu. To przedziwny efekt, z którym spotkałam się tylko
podczas czytania Ziemiomorza.

Najbardziej cenną rzeczą jest tu jednak mądrość, która wylewa się z każdej strony,
każdego słowa. "Inny wiatr" pobił pod tym względem wszystkie poprzednie
tomy. Tego się nie spodziewałam. Nie brakuje tu tematu miłości,
zwłaszcza tej matczynej, dorastania i samodzielności, ale przede wszystkim śmierci.
Na tym ostatnim opiera się cały problem, z którym muszą borykać się bohaterowie.
To umarli wołają zza grobu, to mroczna, sucha i martwa kraina śni się
ludziom, nie dając im wytchnienia, to do śmierci przybliża się każdy, kto marzy o
zachowaniu na wieczność swojego ciała, to pragnienie nieśmiertelności wszczęło
konflikt między człowiekiem, a smokiem.

Zakończenie przygody z ukochanymi bohaterami uważam za jak najbardziej udane.
Nie zabrakło uśmiechu, nie zabrakło łez, ale w końcu pożegnania bywają smutne i
bolesne, mimo że kryją w sobie coś pięknego i cennego. Cykl Ziemiomorze
polecam wszystkim, którzy kochają prawdziwe powieści fantasy.

Ocena: 9/10



*cytat z recenzowanej książki

Przeczytane w ramach wyzwań:
-Rekord
-Czytam fantastykę (sierpień)
-Z półki

niedziela, 24 sierpnia 2014

"Harry Potter i Insygnia Śmierci" (recenzja)




Tytuł: Harry Potter i Insygnia Śmierci
Autor: J.K. Rowling
Seria: Harry Potter tom 7
Wydawnictwo: Media Rodzina
Data wydania: 2008
Ilość stron: 782
Kategoria: fantastyka


Koniec dobroci. Czas wziąć sprawy w swoje ręce. Harry postanawia
opuścić Hogwart, który po śmierci Dumbledora przestał być najbezpieczniejszym
miejscem w świecie czarodziei. W dodatku zmarły dyrektor szkoły powierzył
mu ważne zadanie. Jeśli młody Potter zawiedzie - zginie, a wraz z nim
wszyscy, których kocha.

Wszystko ma swój koniec, nawet seria o młodym, zdolnym i odważnym
czarodzieju, którego pokochały miliony. Smutno mi, bo muszę rozstać się
z książkowymi przyjaciółmi, od których nauczyłam się, jak wygląda
prawdziwa przyjaźń, odwaga i poświęcenie. Fakt, że ostatni tom niesamowicie
mi się podobał, tylko pogarsza sprawę.



Obstawiałam, że tempo akcji przyśpieszy dopiero pod sam koniec - moja
pierwsza pomyłka. Ani przez chwilę się nie nudziłam! Z nosem w
książce śledziłam poczynania zarówno Harrego jak i Voldemorta, kibicując
raz jednemu, raz drugiemu. Ostatni tom przesiąknięty jest cierpieniem, bólem i
śmiercią, dlatego też w jednym momencie chciałam mentalnie udusić panią
Rowling... Zrobiła coś niewybaczalnego. :(

Skoro to ostatni tom, to wypadałoby coś powiedzieć o okładkach. Jak dla
mnie są one bowiem niesamowite. Oddają klimat powieści, nawiązują do treści,
nie są przesadzone. Mistrzostwo!  Na koniec pozostaje mi tylko dodać, że seria o
Harrym Potterze do końca życia pozostanie w moim sercu i pewnie jeszcze nie
raz do niej wrócę, bo jest ona po prostu magiczna.

P.S.: Dziękuję kochanej Oli za wypożyczenie mi wszystkich tomów. :)


Ocena: 9/10


Przeczytane w ramach wyzwań:
-Rekord
-Czytam fantastykę (lipiec)
-Grunt to okładka (lipiec)

piątek, 22 sierpnia 2014

"Pocałunek łowcy" (recenzja)

Znowu znikłam na długi czas. Wakacje uciekają, a ja totalnie leżę z książkami.
Miałam czytać, a wyszło jak zawsze. Niewiele odpoczęłam. Przeżyłam
przeprowadzkę i remont nowego mieszkania. Potem wyjazd na wieś.
A jak się ma co robić, to książki odchodzą na drugi plan. Osobnego wpisu z
premierami kinowymi na sierpień już nie opłaca się robić, więc od razu przejdę
do zaległej recenzji.



Tytuł: Pocałunek Łowcy
Autor: Marjorie M. Liu
Wydawnictwo: AMBER
Data wydania:  2010
Ilość stron: 328
Kategoria: fantastyka

Nazywa się Maxine Kiss, ale nie dajcie się zwieść pozorom. Ta dziewczyna nie
ma nic wspólnego z typowymi nastolatkami XXI wieku. Tak naprawdę ma
również niewiele wspólnego z... człowieczeństwem. Jej ciało za dnia pokrywają
tatuaże - niezniszczalna zbroja, gotowa ochronić ją przed każdą bronią. Nocą
ciemne kształty ożywają i stają się jej strażnikami - niepokonanymi demonami,
Chłopcami, przyjaciółmi, jedyną rodziną. Zadaniem Maxine jest zwalczanie
pasożytów z umysłów śmiertelników. Zwalczanie pewnej odmiany demonów,
które żywią się bólem i cierpieniem. Zabijanie ich było dla niej bułką z masłem...
do czasu, gdy zaczęła odkrywać nową prawdę o sobie i istotach, które ją otaczają.
Od tamtego momentu wszystko się zmieniło.


Przed sięgnięciem po książkę zastanawiałam się, dlaczego ma ona tak niską
ocenę na różnych portalach czytelniczych. Co mają jej do zarzucenia czytelnicy?
Pomysł przecież świetny! Ostatnia Łowczyni Demonów odziedzicza po
śmierci matki ciemne tatuaże, które - paradoksalnie - również są demonami.
Z nieznanego powodu od tysięcy lat bronią one swoich właścicielek zabijając
swoich pobratymców. Już samo to jest dla czytelnika sporą zagadką.

Autorka nie postawiła sobie nisko poprzeczki. Postanowiła, że wymyśli
coś oryginalnego, co zaciekawi czytelnika. Przykład? - ZOMBIE. Tutaj nie są to
żywe trupy, a ludzie opętani przez demony. Nasz świat nie jest jedynym światem
żywych istot, a do innych można w pewien sposób przeniknąć. Główna bohaterka
jest dorosłą, pewną siebie kobietą, której nie w głowie trójkąciki miłosne. Ma
swojego faceta, który wcale nie jest śmiertelnikiem (NIE CZYTAJCIE
DURNYCH PRZYPISÓW NA OKŁADCE!), kocha go i nie ma zamiaru
go zdradzać.



Kolejna rzecz, która mi się spodobała, to brak długaśnych monologów (które
można spotkać np. w HP), kiedy to wróg pod koniec powieści wyjaśnia
głównemu bohaterowi cały sposób i powód swego działania. Tutaj tego nie ma.
Akcja jest wartka, dlatego trzeba trochę pomyśleć nad tym, co się czyta i
jaki to ma sens. Nie dostaniecie tu niczego podanego prosto jak na talerzu.
Dlatego też nieuważni czytelnicy mogą się szybko pogubić.

Jest jednak jeden minus tej książki. Bohaterów w niej nie brakuje, ale tylko
niewielka ich część jest dobrze dopracowana. Maxine wykreowana została świetnie,
jeszcze lepiej jej Ochroniarze-Demony, czyli Zee, Raw, Aaz, Dek i Mal.
Małe czarne jak smoła istoty, z ostrymi kolcami, czerwonymi jak rubiny oczami,
gorące jak wulkan, najniebezpieczniejsza broń we wszechświecie, a za
razem świetni przyjaciele uwielbiający stare piosenki, pluszowe misie,
kije i czapki bejsbolowe. Tak niezwykli, tak cudowni i tajemniczy, że
pokochałam ich od pierwszych stron. Gdyby reszta bohaterów była równie
dobrze dopracowana, byłabym na maxa zachwycona.  Mimo tej jednej wady
- polecam gorąco :)


Ocena 8/10


Cytaty:

"Tak łatwo zbudować iluzję. Zwłaszcza gdy ludzie boją się prawdy."

"Spodziewaj się niespodziewanego, bo niespodziewane na pewno będzie się
spodziewało ciebie."

"Pewność siebie to podstawa, jeśli chcesz wszędzie czuć się jak u siebie w domu.
I nieważne, jak elitarne lub jak wymyślne jest to miejsce. Lub jak nędzne."
- cytat,
który pomógł mi przetrwać przeprowadzkę

"Życie to sztuka, która czasami wymaga nieugiętej, nieustępliwej determinacji."

Przeczytane w ramach wyzwań:
-Rekord (czerwiec)
-Czytam fantastykę (czerwiec)
.