sobota, 29 grudnia 2012

"Gildia Magów"




*"(...) czasem istotne jest, komu się narazisz."


Tytuł: "Gildia magów"
Trylogia Czarnego Maga tom 1
Autor: Trudi Canavan
Wydawnictwo: Galeria Książki
Kategoria: fantastyka
Liczba stron: 520 (choć w mojej wersji pocket 478)


Jedna utalentowana dziewczyna, w dodatku mieszkająca w slumsach, może namieszać w głowach Magów z Gildii?
A owszem.

Wszystko zaczęło się pewnego zimowego dnia - w dzień Czystki. Jak co roku Magowie zebrali się, by z rozkazu Króla, oczyścić stolicę ze Złodziei. By zapobiec niepotrzebnym obrażeniom, spowodowanym przez rozgniewanych, zbuntowanych "wyrzutków" osłonili się oni magiczną tarczą. Tego dnia żadem z nich nie spodziewał się jednak, że zwykła bariera na nic się przyda. Wśród slumsów  znajdowała się bowiem Sonea - młoda dziewczyna, nieświadoma tego kim jest i jak ogromny talent posiada. Za namową przyjaciół i by przy okazji "wyżyć" się na znienawidzonych magach, ciska w jednego z nich kamieniem, pragnąc, by przebił się on przez magiczną barierę. O dziwo jeden z pocisków uderzył jednego z magów w skroń. Wybuchły krzyki, wiwaty ludzi... Nikt bowiem nie zdawał sobie jeszcze wtedy sprawy z tego, że w Sonei moc ujawniła się SAMA , co wśród magów nie zdarzało się od bardzo dawna. Oznaczać to mogło jedynie jedno, że jeśli dziewczyna szybko nie skorzysta z pomocy Gildi, zniszczy siebie i przy okazji wiele istnień ludzkich. Bowiem ona jedna nie poradzi sobie z "ujarzmieniem" swojej magii!


Głowna bohaterka Sonea to kilkunastoletnia, młoda dziewczyna (z wyglądu bardziej podobna do chłopaka) która, przypadkiem odkrywa w sobie niezwykle potężną moc, którą z czasem coraz trudniej jest jej opanować. Pomóc może jej tylko inny, doświadczony Mag, a to oznacza, że musi przyjąć pomoc Gildii, której tak bardzo nienawidzi. Mało tego, w dzień Czystki, dziewczyna jest świadkiem śmierci młodego chłopca, którego Magowie przypadkiem pozbawiają życia. Sonea jest więc święcie przekonana, że podobny los spotka ją, jeśli trafi w ręce swoich "wrogów". Wraz z przyjaciółmi postanawia ukryć się przed Gildią, problem jednak w tym, że jej moc rośnie i coraz częściej mają miejsce pożary, spowodowane właśnie przez nią, a tylko na to czeka Gildia, bowiem właśnie w taki sposób mogą ją znaleźć.


Jak to wygląda z drugiej strony? Wcale nie tacy straszni Magowie nie śpią po nocach ciągle jej szukając, starają się ją do siebie przekonać. Zdają sobie sprawę z tego, że niekontrolowany i potężny talent może zagrozić nie tylko jego właścicielce, ale i całemu miastu.


Autorka ukazuje nam życie z perspektywy wielu bohaterów, przez co każdego z nich możemy lepiej poznać i zrozumieć ich postępki. To jedna z wielu zalet tej trylogii. Kolejny plus, to
ciekawi, zróżnicowani bohaterowie, którzy na długo zapadają czytelników w pamięć. Każdy znajdzie coś dla siebie. Główna bohaterka nie jest irytująca, jak to czasami w książkach bywa. Jej postępowanie jest uzasadnione i logiczne.

Sama fabuła: cud, miód i orzeszki! Czytelnik już na początku wczuwa się w akcję, kibicuje swoim ulubionym bohaterom, przeżywa wraz z nimi całą tę historię. Praktycznie cały czas autorka "dopina" nowe wątki i intrygi, a końcówka przyprawia nas o dreszczyk. Przyznam szczerze, że sama przeczytałam tę książkę w dwa (niecałe) dni i jestem z niej naprawdę bardzo zadowolona. Za co jednak jest 7/10, a nie 10/10? Ucieczka Sonei, po jakimś czasie, zaczyna być męcząca. Może to celowy zabieg, by i czytelnik poczuł, jak mogła mniej więcej czuć się bohaterka? Nie wiem, ale mnie to po prostu trochę denerwowało. Za to druga połowa książki, w której akcja to już na maxa się rozkręciła, po prostu mnie zachwyciła! Dlatego też "Gildię Magów" zaliczam do grona ulubionych.


Dodam jeszcze, że okładka, choć dość skromna, to rzuca się w oczy. Może właśnie tą skromnością? W książce dodatkowo zamieszczone są również mapki i słowniczek, co uważam za dodatkowy plus.


Na koniec chcę wam serdecznie, gorąco i w ogóle z całych sił polecić tę pozycję. Jeśli jesteście
zapalonymi fanami fantastyki i lubicie przy książce się odprężyć, zabawić i na chwilę oderwać
się od rzeczywistości, to "Gildia Magów" i w ogóle cała trylogia jest jak najbardziej dla Was!
Obiecuję, że nie będziecie się nudzić!



Ocena:  7/10



Cytaty:


"Moc nic nie znaczy, jeśli mag ma przegniłe serce"

"(...)najlepszym sposobem na to, żeby się do kogoś zakraść, jest nie skradać się."

"(...)w świecie polityki słowa są znacznie groźniejsze niż pałki czy magia."

"-(...)Jeśli zaniedbasz ciało...
-...to zaniedbasz również umysł"



*wszystkie cytaty pochodzą z recenzowanej książki




Skoro mam okazję, to pragnę Wam raz jeszcze życzyć wspaniałej, wręcz odlotowej zabawy sylwestrowej!

piątek, 21 grudnia 2012

"Folwark zwierzęcy"




"Jeśli bowiem wolność ma być dla nas z czymś równoznaczna, to przede wszystkim z prawem do głoszenia tego, czego inni nie chcieliby usłyszeć."



Tytuł: "Folwark zwierzęcy"
Autor:  George Orwell
Wydawnictwo: MUZA
Kategoria: literatura moralistyczna/powiastka filozoficzna
Liczba stron: 136


"Folwark zwierzęcy" to kolejna książka, którą czytałam po części z przymusu. Jak to już bywa z lekturami szkolnymi w gimnazjum, nie zawsze są one dobrze dobrane i zazwyczaj uczniom trudno jest zrozumieć zawarte w niej prawdy życiowe i moralne. Tak, to właśnie jeden z takich przypadków.


George Orwell był nietuzinkowym pisarzem, nie bał się pisać prawdy, ukazywać coś takie jakie jest w rzeczywistości. "Folwark zwierzęcy" napisał w ciągu kilku miesięcy: od listopada 1943r. do lutego 1944r., ale drukiem ukazał się dopiero w sierpniu 1945r. Dopóki trwała II wojna światowa nikt nie zdecydował się na wydanie tej książki w obawie przed gniewem Stalina. Dla ludzi wtedy żyjących aluzja literacka była bardzo jasna i czytelna - nikt nie miał wątpliwości, że utwór jest alegorią rewolucji październikowej i tego wszystkiego co się działo w ZSRR po 1917r.


W zależności od tego jaką wiedzą i inteligencją czytelnik dysponuje, będzie na swój sposób odbierał treść utworu. Akurat w tym przypadku dzieło ma swoje drugie dno. Poza znaczeniem dosłownym posiada też znaczenie ukryte.


O czym wiec mówi książka? Na pierwszy rzut oka jest to historia zwierząt, żyjących na Folwarku Dworskim. Ich panem jest człowiek, niejaki pan Jones, który pewnego razu zaniedbuje swoje obowiązki względem zwierząt. Wybucha powstanie, w rezultacie człowiek zostaje wygnany, a dowództwo przejmują świnie. Ich początkowym celem jest stworzenie utopijnego świata, w którym wszyscy będą równi i szczęśliwi. Człowiek automatycznie staje się ich największym wrogiem, kimś do kogo nigdy nie powinny się upodabniać. Po krótkim czasie okazuje się jednak, że nic nie jest tak kolorowe, jak się na pierwszy rzut oka wydaje. Zaczyna się hierarchizowanie społeczeństwa: świnie wykorzystując ciemnotę zwierząt pozbawiają ich jakichkolwiek przywilejów zmuszając do ciężkiej pracy, terroryzują innych, niszczą symbole zwierząt, aż w końcu łamią wszystkie prawa i upodabniają się do człowieka.


Teraz wyobraźmy sobie, że bohaterowie książki to ludzie, którym miało być lepiej. Wiedzą on, że sprzeciw karany jest śmiercią, wiedzą, że jest im gorzej niż za dawnych czasów, wiedzą, ze pierwotne zasady demokratyczne w krótkim czasie zostały zmienione w dyktaturę i terror.


Książka chwyta za serce, moi drodzy. Wystarczy tylko postawić się na miejscu bohaterów, którym przyszło tak cierpieć.

"Folwark zwierzęcy" polecam czytelnikom, którzy dorośli do takich tematów i dla których nie będzie to tylko historyjka o gadających zwierzątkach.


Ocena: 6/10

*Cytaty:

"Człowiek jest naszym jedynym prawdziwym wrogiem. Usuńmy człowieka, a na zawsze znikną główne przyczyny głodu i pracy ponad siły."


"„Człowiek jest jedynym stworzeniem, które konsumuje, niczego nie produkując. Nie daje mleka, nie znosi jaj, jest zbyt słaby, by ciągnąć pług, nie potrafi dogonić królika. A jednak jest panem wszystkich zwierząt. Zapędza je do pracy, przydziela minimalne ilości pożywienia, by nie głodowały, a resztę zatrzymuje dla siebie.”"

"Dobry człowiek to martwy człowiek."

"Psy cyrkowe skaczą, gdy treser strzeli z bata, ale naprawdę dobrze wyszkolony pies wykonuje skok bez bata (..)."

"Czy nie jest zatem, towarzysze, jasne jak słońce, że całe zło naszego życia ma przyczynę w tyranii człowieka?"

"Człowiek nie dba o interesy żadnego stworzenia - wyłącznie o własne."

"Słabi czy silnie, mądrzy czy nierozgarnięci, wszyscy jesteśmy braćmi."






*Wszystkie cytaty pochodzą z recenzowanej książki.



Na koniec życzę Wam spokojnych, pogodnych i radosnych Świąt Bożego Narodzenia i        Szczęśliwego Nowego Roku! 

środa, 21 listopada 2012

"Wroniec"





"Posłuchajcie...
To nie zdarzyło się naprawdę..."




Tytuł: "Wroniec"
Autor: Jacek Dukaj
Autor ilustracji: Jakub Jabłoński
Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie
Data wydania: 12 listopada 2009
Kategoria: fantastyka
Liczba stron: 248



Mały chłopiec Adaś jak dotąd prowadził w miarę normalne (jak na tamte czasy) życie. Miał mamę, tatę, wujka, babcię i małą siostrzyczkę. Wszystko się jednak zmienia tego jednego dnia, gdy niespodziewanie do ich mieszkania wpada Wroniec, porywa jego Tatę, rani Mamę, uprowadza Babcię, Siostrę i  Wujka... Adaś musi uciekać.

W oka mgnieniu wszyscy jego bliscy znikają, a on zostaje sam z obcym mężczyzną - Panem Betonem i ogromnym pragnieniem odzyskania tego, co wydaje się teraz być na zawsze stracone.

Jak potoczą się dalej losy chłopca?
Czy odzyska rodzinę?
Jak zakończy się ta bajka?


"Wrońca" przeczytałam w pewnym sensie z przymusu. Początki zawsze bywają trudne i tak też było w tym przypadku. Ciężko mi było zatopić się w świecie Dukaja, może dlatego, że obce mi są opisywane tam czasy, a małym dzieckiem też nie jestem. Co jednak chwyta czytelnika za serce?

A otóż sam główny bohater i jego postawa wobec Zła - Wrońca. Chłopiec mimo swoich lęków wyrusza na poszukiwanie bliskich, przez co nie raz wpada w tarapaty. Poznaje okrutny bezlitosny świat PRL`u i mimo, że go nie rozumie, to odczuwa do niego niechęć, obrzydzenie. Siłą chłopca są jego słowa, bajkowe opowieści, dzięki którym zdejmuje złe czary, "uwalnia" świat. W końcu staję się one i jego zgubą. Bowiem nie wszystkie bajki kończą się dobrze.


Baśniowy świat Dukaja jest przede wszystkim niebezpieczny, fałszywy i szary. Wszędzie czają się pozornie Mili Panowie - Milipanci, nadające do Wrońca Szpicle, przerażające Złomoty...a w powietrzu czają się wstrętne Kruki. Adaś nie raz spotyka ich na swojej drodze i dzielnie stawia im czoła - coś w rodzaju pojedynku Dawida i Goliata. Pytanie jednak, czy i w tym przypadku
Dawid-Adaś wygra?


Jeśli jesteście ciekawi, to zapraszam do okrutnego świata, w którym rządzi Wroniec.



Ocena: 7/10

Cytaty:

"Leciał, a latanie jest dobre, latanie jest miłe, latanie jest słoneczne i ciepłe jak łąka w lecie."


"-Tata mówił, że gdyby Pan Bóg chciał, to by nam pomógł.
-Pomaga.
-Wroniec jest silniejszy.
-Wroniec też umrze. To wszystko przeminie, Adasiu. Nie będziemy nawet pamiętać."


"Adaś (...) wiedział, że księża opowiadają o różnych dziwnych rzeczach, których naprawdę nie ma, tylko że nie można mówić, że ich nie ma."


"Czemu dorośli nigdy nie mówią dzieciom, co naprawdę się dzieje? Dlaczego dzieci muszą żyć między Tajemnicami, Strachami i Potworami?"


"Pamiętaj za kim Stoisz."


"– Bajki zawsze kończą się dobrze – powiedział cicho.
– Bajki kończą się smutno."



*wszystkie cytaty pochodzą z recenzowanej książki

niedziela, 18 listopada 2012

Ogłoszenie!

Zapewne już odczytałeś, drogi czytelniku, ogłoszenie na blogu
 lampone-alice.blog.onet.pl .
A jak nie to zapewni zaraz to zrobisz. Jak już tak wspominał mój nieistniejący parobek (;p)
założyłam nowego bloga z recenzjami.

Powody;

1. Onet mnie wkurza. Żeby głupią notkę dodać, trzeba czekać nawet pół godziny. Nie wspomnę o zmianie szablonu, bo tego to się w ogóle nie da zrobić, albo da, ale trzeba się przy tym psychicznie wykończyć.

2. Blogspot ma fajniejszy klimat. A atmosfera bloga się liczy...I w ogóle jest łatwiejszy w obsłudze.

3. Potrzebowałam jakiejś zmiany. A jak natrafiła się okazja, no to cóż...


Na dole umieściłam wszystkie recenzje swojego autorstwa, które opublikowane są również na dawnym blogu. Na razie niech tam siedzą. Malinka ("jeśli ją natchnie") może kiedyś zajrzy i tutaj, coś napisze, oceni, zrecenzuje... Chętnie przyjmę jej ciężką robotę. Wiem, że ma napięty grafik i życzę jej powodzenia w szkole. Ja zaś jeśli tylko znajdę minutkę i oczywiście zapoznam się z jakąś nową książką, to migiem napiszę  recenzję. Zaczynam tym żyć ;). O czymś jeszcze zapomniałam? ach, tak;



Witaj w moim świecie!






"Pamiętnik z powstania warszawskiego"



          "Dla Polski Warszawa przede wszystkim paliła się."

Tytuł: "Pamiętnik z powstania warszawskiego"
Autor: Miron Białoszewski
Wydawnictwo: ALFA
Ilość stron: 200
Kategoria: biografia/autobiografia/pamiętnik


Parę lat temu zastanawiałam się jak wyglądała II wojna światowa i m.in. powstanie warszawskie.
W szkole dowiedziałam się o tym kilku szczegółów. Wyobrażałam sobie młodych ludzi walczących z wrogiem, kobiety opatrujące rannych, zabiegane, zapracowane łączniczki... Wiedziałam kiedy wojna wybuchła, kiedy się skończyła, ile ludzi zginęło. Dzięki tej książce mam znacznie inny pogląd na te tragiczne wydarzenia. Powstanie widzę teraz oczami cywila, zwykłego człowieka, starszego mężczyzny, który chce jakoś przetrwać, młodej dziewczyny, która mimo sytuacji, w której się znalazła, chce kochać, dziecka, które nawet podczas wojny potrafi się cieszyć i w miarę możliwości normalnie funkcjonować.

Styl Mirona Białoszewskiego można albo lubić, albo nienawidzić. Ja zdecydowanie należę do pierwszej z grup. Ogólnie nie przepadam za książkami o tematyce wojennej, ale ta wyjątkowo mi się spodobała. Dzięki "pokaleczonemu językowi" świetnie wczułam się w akcję, oczami wyobraźni widziałam spadające bomby, "berty", "szafy", "koty", ludzi modlących się w schronach, wypady po wodę i żywność, i wiele, wiele innych sytuacji.

Praktycznie na każdej stronie książki wyczytujemy (głównie negatywnych) emocje, które targają narratorem. Lecz mimo tego, od czasu do czasu ukazuje on nam pozytywne strony powstania - pojednania ludzi, radość z najdrobniejszych rzeczy i ogromną chęć życia.

Szkoda, że w gimnazjum omawiane są tylko krótkie fragmenty tego wspaniałego dzieła, bowiem zniechęcają one uczniów do zapoznania się z ową lekturą. Czytelnik nie ma więc możliwości "wtopić się" w oryginalny styl  Białoszewskiego.

Podsumowując całość - Polecam serdecznie!


Ocena 8/10


Cytaty:


"Śmierć była zasadą. Największą możliwością. Prawie jedyną! Prawie jak sto procent.(...) Ale czy to
w porządku, jak kto ginie? Nawet jak dziesięć osób tylko?"

"Swoją drogą, musieliśmy wtedy wyglądać dziwnie. I cywile. I powstańcy. Nie byli znowu wcale do siebie tacy niepodobni. Wszyscy ludzie, co wyłazili wtedy z Warszawy, byli do siebie podobni i zupełnie niepodobni do innych."

"Wyobrażanie sobie, co może być albo co na pewno będzie za chwilę, zajmowało chyba połowę myślenia.(...)Resztę dopychały wspomnienia. Trudno mówić "wspomnienia" w ścisłym sensie. Bo i te z przedednia. I sprzed godziny. I te z Woli, i ze świeżej Mostowej. To wszystko się mędliło. W kółko. Razem z tymi właśnie możliwościami, co może być. Na tle tego, co się działo. No i oczywiście musiała być luka na gadanie. I to jeszcze jaka duża. Z tym, że gadanie było właśnie na te tematy. Główne."

"I wydawało się, że już cała lata tego za nami, i co przed nami?, że nic innego nie było i nie będzie,
tylko powstanie. Którego nie można było dłużej wytrzymać. Każdego dnia nie można było dłużej. Potem każdej nocy. Potem każdych dwóch godzin. Potem każdych piętnastu minut. Tak. Liczyło się czas bez przerwy."

"Przyznam się, że od dawna nie lubiłem 1 września. Może to zrobiła szkoła, a człowiek wmawia w siebie przeczucia? A może ten dzień naprawdę miał w sobie długo przedtem niepokój? Prawie na pewno miał."

"...moda na pędzenie była cały czas wszędzie. Bo chodziło nie o modę, ale o obstrzał, pośpiech i naloty. No i niecierpliwość. W końcu."

"Już wiedziałem, że ten spokój lada chwila się skończy.(...)Czyli czwarty raz to samo. I znowu trzeba będzie zacząć godzić się ze śmiercią. Albo z urwaniem ręki czy nogi. To, że ktoś z nas zginie, to się nie myślało, że osobno. Zawsze myślało się, że się zginie razem."


"A więc to koniec?(...) Wierzyło się, że nic złego nas nie czeka, chciało się w to wierzyć, bo się
miało dość i powstania, i wojny w ogóle, i nienawiści, i zabijania, i ginięcia. Nagle - zachciało się-
wszystkim - żyć! Żyć! Iść! Wyjść! Popatrzeć! Na słońca. Normalnie."


Na dziś kończę. Postaram się jak najszybciej przeczytać "Wrońca" - J. Dukaja.
Pozdrawiam i do następnego razu.
Ashera


* wszystkie cytaty pochodzą z recenzowanej książki

"Ziele na kraterze"





"Bo cóż znaczy świat, choćby najkolorowszy? Zawsze go bije pulsowanie własnego małego kąta na ziemi."



Tytuł: "Ziele na kraterze"
Autor: Melchior Wańkowicz
Wydawnictwo: PAX Warszawa
Ilość stron: 422
Kategoria: literatura dziecięca/młodzieżowa (z czym się nie zgodzę)


"Ziele na kraterze" to powieść Melchiora Wańkowicza napisana w 1951, a opublikowana w 1957. Główny wątek to dorastanie córek autora: Krystyny i Marty (Tili). Książka prowadzi przez śmieszne,
nieraz i wzruszające wspomnienia rodzinne, przez postacie zagubione w zapadłych kątach.


Książka ma charakter wspomnieniowej gawędy, dlatego rzadko się coś ciekawego dzieje. Praktycznie przez około 380 stron czyta się o dorastaniu dwóch dziewczynek. I niestety akcja zaczyna się pod koniec, gdzie opisane jest powstanie warszawskie, w którym udział wzięła jedna z córek autora. Tak wiec nuda.

Kolejna sprawa; to wszystko wydaje mi się przesadzone. Prawie idealna rodzinka (choć zapewne w
rzeczywistości nie było tak kolorowo), wszystko rewelacyjnie się układa, mimo że King (ojciec - autor) to cholernie wymagający człowiek...za bardzo nawet. Mnie by tam w tym domu szlak trafił. Na pochwałę zasługuje postawa pani Zofii - kobieta  niezwykle łagodna względem swoich dzieci i chyba dzięki niej jakoś się ta atmosfera trzymała. Niestety po przeczytaniu tej książki miałam wrażenie, że pan Melchior to strasznie oschły człowiek.

Pan Wańkowicz zaskoczył mnie jednak tym, że te ostatnie kilkanaście stron, dotyczących powstania,
wyszło mu najlepiej, mimo że on sam nie brał w nim udziału, a wiedział na ten temat tyle co z opowieści i relacji żony.

Podsumowując całość; powieść nie powinna trafić do rąk młodych ludzi, bo prawdopodobnie tak jak ja, nie wyciągną z niej odpowiednich wniosków. To książka dla ludzi, którzy mają jakieś pojęcie o wojnie, coś się o tym uczyli i potrafią dopasować fakty do tego co napisał Wańkowicz.

Jest jednak coś, za co każdy może podziwiać bohaterów powieści - to, że mimo trudności życiowych związanych z wojną, starali się oni żyć w miarę normalnie i cieszyć się z każdych chwil, wiedząc, że mogą to być ich  ostatnie godziny.


Ocena: 2/10



Cytaty z książki:

"Mama to miękkie ręce, Mama to melodyjny głos, to chuchanie na uderzone miejsce. Mama to samo dobro i sama przyjemność, coś, co dobrze jest mieć w każdej chwili życia koło siebie, dookoła siebie, gdzieś na horyzoncie. A jednak równocześnie Mama to szereg praw, niezłomnych „pójściów spać”, okropnych „proszę to włożyć”,  Mama to szorowanie ostrym ręcznikiem, to godziny odmierzone, żywot przyjemny, życzliwy, słoneczny, ale  bez niespodzianek i zanadto świątobliwy. "


"Poczułem, że piękna nie należy przeżywać, że pięknem należy żyć. Piękno musi być jak powietrze - potrzebne i nieuświadamialne, póki jest."


"Tata wpada w zachwyt. To właśnie jego zasada: nigdy nie walczyć z pokusami, bo jeśli się im ulegnie, to się osłabia charakter."

"...alkohol wyzwala człowieka..."

"Żeby człowieka ocenić, należy z nim zjeść beczkę soli. Taki jest zmienny i różnoraki. A czyż książka jest  inna? Tylko że książki trzymamy w straszliwym obozie koncentracyjnym, okrutnie poklasyfikowane. Ludzie w takimże obozie, topornie posegregowani kolorami naszywek na pięć kategorii: polityczny, złodziej, prostytutka, alkoholik, zboczeniec - już wydawali się pięciokrotnie mniej skomplikowani. A ileż więcej nalepek ma książka: nalepka imienia autorskiego, nalepka tematyki, nalepka gatunku literackiego, nalepka aktualności, nalepka przynależności ideologicznej, nalepka wydawcy, formy graficznej, papieru, czcionek, oprawy, impresja oceny, rzadkości, numerowania, okoliczności wydania."

"Bo nic nie znaczy wola, rozum, serce ludzkie, gdzie nie ma dobrego układu sił..."

"Pan Wołodyjowski"





"-Przykładów trzeba - rzekł - przykładów co dzień, które by w oczy biły."


Tytuł: "Pan Wołodyjowski"
Autor: Henryk Sienkiewicz
Wydawnictwo: Zielona Sowa                                   
Kategoria: Powieść historyczna
Trylogia Sienkiewicza cz. III


Wszystko zaczyna się tak niewinnie, w Wodoktach, gdzie żyją Kmicicowie, którym Charłamp donosi
o śmierci narzeczonej Wołodyjowskiego. W dodatku biedny Michał Wołodyjowski z rozpaczy pragnie zaszyć się w klasztorze. Dzięki Bogu wyciąga go stamtąd stary przyjaciel - Pan Zagłoba. I bardzo dobrze, bo niebawem "Mały Rycerz" poznaje dwie urocze damy; Krzysię i Basię...
W końcu wraz z jedną z nich się żeni, niestety Ojczyzna wzywa, więc Michał zabiera żonkę "w pole" ze sobą. Niebawem jednak rozpętać się ma straszliwa wojna z Turkami. Jaki będzie jej finał? Tego dowiedzieć się już musicie sami.


Fabułą jest dość wartka i wciągająca, choć przeciętnego gimnazjalistę wątpię by szczególnie zaciekawiła. Pojawiają się tu niespodziewane zwroty akcji, opisy bitew (co ja akurat ubóstwiam), wątki miłosne, cudowne opisy tamtejszych polskich fortec, konfliktów i samej szlachty.

Głównym bohaterem jest oczywiście tytułowy Pan Wołodyjowski - odważny rycerz, szlachcic, z wąsem (którym aż zbyt często kręcił). Człowiek patriota, gotowy oddać życie za honor, wiarę i Ojczyznę. Niemało przeżył i swoje widział, dlatego idealnie radził sobie na polu bitwy, przez co był postrachem dla wrogów i przykładem dla współbraci.

Ketling - dobrze wychowany Szkot. Nie tylko urzekał słowem i swoją postawą na co dzień, a i niezgorsza władał szablą. Wspaniały artylerzysta. Zdecydowanie mój ulubiony bohater w tej oto powieści i przyznam, że naprawdę ciężko mi się z nim rozstać.

Basia i Krzysia - dwie wspaniałe kobitki, ale różne jak Piekło i Niebo. Ta pierwsza nazywana była żartobliwie "hajduczkiem", uwielbiana od początku przez pana Zagłobę, który kochał ją jak swoje rodzone dziecko. Młoda dama zachowywała się czasami trochę nieprzyzwoicie...jak na kobietę, ale mimo wszystko bardzo, ale to bardzo przypadła mi do gustu. Była przede wszystkim silna psychicznie i niezmiernie odważna. Krzysia zaś istny anioł, choć swoje słabości miała. Jednak gdy coś się zaczynało chrzanić, zamykała się w sobie, z czego wynikły niemałe problemy.

Reszta bohaterów równie zaskakująca - choćby sam Muszalski - "pan Muszalski, łucznik niechybny, ale i w ręcznym spotkaniu harcownik wyborny". Pan Zagłoba - przyjemny, żartobliwy staruszek. Kolejny pan Skrzetuski, pan Nowowiejski (który niestety na końcu utracił moją sympatię), okrutnie zakochany w Basi Azja Tuhajbejowicz, człowiek niezwykle brutalny... i wielu, wielu innych.

Zakończenie powieści niezwykle, ale to niezwykle wzruszające, wręcz przejmujące. Dzięki temu
książka na długo zapada w pamięć.

Polecam ją więc nie tylko miłośnikom historii, ale i patriotom. Takim moim marzeniem byłoby, gdyby ta powieść  trafiła jakimś cudem do rąk wielu młodych ludzi, by mogli oni nauczyć się nie tylko miłości do Ojczyzny,  prawdziwego męstwa, ale również dlatego, by zaczęli oni w końcu traktować kobiety z należytą im czcią i  szacunkiem, jak to bywało dawniej.

Należy się nam to drodzy panowie!


Ocena: 6/10



Cytaty z książki:

"-Siła ja wytrzymać umiem. Gorzej żyć w niepewności..."

"Żona pierwsza niż najlepszy przyjaciel..."

"– A jednak – zaczął znów rycerz – jeśli miłować ciężko, to nie miłować ciężej jeszcze, bo kogóż bez
kochania nasyci rozkosz, sława, bogactwa, wonności lub klejnoty? Kto kochanej nie powie: „Wolę cię niźli  królestwo, niźli sceptr, niźli zdrowie, niźli długi wiek?...” A ponieważ każdy chętnie by oddał życie za  kochanie, tedy kochanie więcej jest warte od życia..."

"Ale jak sobie co baby wbiją w głowę, obcęgami nie wyciągniesz."

"Cóż bowiem są smutki, jeśli nie myszy, które gryzą ziarna wesołości złożone w naszych sercach?"

"Głupi, kto smutki prowiantuje, zamiast je o głodzie trzymać, żeby bestie zdechły jako najprędzej!"

"Każda radość krucha na tym świecie."

"Kochanie to niedola ciężka, bo przez nie człek wolny niewolnikiem się staje. Równie jak ptak, z
łuku ustrzelon, spada pod nogi myśliwca, tak i człek, miłością porażon, nie ma już mocy odlecieć od nóg  kochanych. Kochanie to kalectwo, bo człek, jak ślepy, świata za swoim kochaniem nie widzi. Kochanie to smutek, bo kiedyż więcej łez płynie, kiedyż więcej wzdychań boki wydają? Kto pokocha, temu już nie w głowie ni stroje, ni tańce, ni kości, ni łowy; siedzieć on gotów, kolana własne dłońmi objąwszy, tak tęskniąc rzewliwie, jako ów, który kogoś bliskiego postradał. Kochanie to choroba, gdyż w nim, jako w chorobie, twarz bileje, oczy wypadają, ręce się trzęsą i palce chudną, a człowiek o śmierci rozmyśla albo jak w obłąkaniu ze zjeżoną głową chodzi, z miesiącem gada, rad miłe imię na piasku pisze, a gdy mu je wiatr zwieje, tedy powiada "nieszczęście" i ślochać gotów.(...) A jednak jeśli miłować ciężko, to nie miłować ciężej jeszcze, bo kogóż bez kochania nasyci rozkosz, sława, bogactwa, wonności lub klejnoty? Kto kochanej nie powie: "Wolę cię niźli królestwo, niźli sceptr, niźli zdrowie, niźli długi wiek? " A ponieważ każdy chętnie by oddał życie za kochanie, tedy kochanie więcej jest warte od życia."

"Na starość kochające serca tak człeku miłe jako ciepły przypiecek."

"(...) nic nie może być milszego niewieście nad sławę męża, zwłaszcza gdy brzmią nią usta ludzkie
w wielkim grodzie."

"(...) wesołość znak zdrowia."

"-Czasami to jednak i tak bywa (...)że właśnie największa przyjaźń w największą zawziętość się przeradza."

"Za moich czasów szło się do dziewki i mówiło jej się w oczy tym rytmem: „Chcesz, to będziem żyli w kupie, a nie, to ja cię nie kupię!” I każdy wiedział, czego się trzymać... "

"(...) zbytnia słabość w amorach tylko zgryzot przyczynia."

"Nieraz w uczuciach ludzkich coś się tak nieznacznie, jakoby maluchny cierń kłuje i z czasem albo się goi, albo też jątrzy coraz bardziej i choćby największą miłość bólem i goryczą zaprawia."

"U Polaków (...) zabawy nigdy nie odbywają się bez wrzawy i hałasu." - i do dziś się to trzyma!

"Każden ma inna naturę. W jednego, owo, tak nieszczęście uderzy, jakobyś, figuraliter mówiąc, kamień w rzekę wrzucił. Nibyć to woda po wierzchu płynie, a przecie on tam na dnie leży, a bieg przyrodzony hamuje, a zawadza, a tak okrutnie rozdziera, i będzie leżał, będzie rozdzierał, póki wszystka woda do Styksu nie spłynie! (...) ale takim gorzej na świecie, bo w nich i boleść, i pamięć nie mija. Inny zasię eo modo klęskę przyjmie, jakobyś go pięścią w kark huknął. Zamroczy go zrazu, potem przyjdzie do siebie, a gdy siniec zgoi, to i zapomni. Oj, lepsza taka natura na tym pełnym przygód świecie."   - świetny :)

"Intruz"




                    "Nigdy nie wiesz, ile czasu ci zostało"



Tytuł: "Intruz"
Autor: Stephenie Meyer


"Ziemia, czasy współczesne. Kontrolę nad światem przejmują obce istoty zwane duszami, które, po
przejęciu ludzkich ciał, wiodą w nich normalne życie. Chociaż dusze są łagodne i dobre, ich „żywiciele” nierzadko stawiają opór. Jedna z ostatnich wolnych istot ludzkich, dwudziestoletnia Melanie Stryder, zostaje schwytana; w jej ciało wprowadza się dusza o imieniu Wagabunda, której zadaniem jest wydobyć z pamięci Mel szczegóły dotyczące miejsca ukrycia innych wolnych ludzi. Okazuje się jednak, że Melanie jest bardzo silną i waleczną istotą i nie zamierza dać się stłamsić. Odgradza swoją pamięć grubym murem od Wagabundy i toczy z nią walkę o kontrolę nad ciałem. Nie jest w stanie nad nim władać, ale jej umysł wciąż pracuje. Cierpiąca z powodu utraty ukochanego Jareda oraz brata Jamiego Melanie niechcący podsuwa Wagabundzie coraz to nowe wspomnienia. Stopniowo Wagabunda i Melanie stają się sojuszniczkami i razem wyruszają na pustynię, na
poszukiwanie Jareda, Jamiego i ostatnich „niezamieszkanych” ludzi. Kiedy już ich znajdują, rozpoczyna się mozolna walka o zdobycie zaufania i przekonanie, że intruz ma dobre zamiary. Tymczasem za Wagabundą podąża Łowczyni, dusza, której celem jest odkrycie ostatniego ludzkiego bastionu i unicestwienie wolnych ludzi..."


Ah! ta fabuła! Ah! ten styl pisania! Cud, miód i orzeszki. Pani Meyer świetnie dopracowała wszystkie szczegóły powieści, wprowadzając od siebie kilka oryginalnych pomysłów, choćby nowe istoty - dusze.Wartka akcja trzyma czytelnika w ciągłym napięciu - od początku, po sam koniec. Również punktów kulminacyjnych nie brakowało...Wszystko co lubię!

Bohaterowie powieści byli wystarczająco zróżnicowani - jest w czym wybierać. Wagabunda/Wanda niezwykle ciekawa duszyczka, która od razu przypadła mi do gustu. Jej żywicielka Melanie również. Na początku trudno stwierdzić, która jest...dobra lub zła. Później okazuje się jednak, że takowy podział jest zbędny. Jered Howe i Ian O'Shea (strasznie spodobało mi się jego nazwisko) to jedni z nielicznych rebeliantów - ostatnich ludzi niezasiedlonych przez dusze. Dwa różne charaktery, jak Melanie i Wanda. Wspólną ich cechą była mimo wszystko odwaga i oczywiście ogromna troska o życie bliskich. Obydwoje również warci sympatii czytelników. Resztę (ogromna zresztą liczba) bohaterów musicie koniecznie poznać już sami...

Świat, w którym wszystko się dzieje to oczywiście Ziemia, ale nie taka jak za...naszych czasów. Dusze zmieniły ją w dosłowną sielankę. Wszędzie panuje spokój ("obcy" brzydzą się okrucieństwem), wszyscy są dla siebie życzliwi (dusza dla duszy), za nic się nie płaci, pracuje się z własnej woli...Wszystko wydaje się być idealne, nieskazitelne. Czy aby na pewno? Przecież to właśnie te delikatne, sympatyczne dusze wymordowały prawie cały gatunek ludzki...


A ty? Co byś zrobił/zrobiła gdybyś mógł/mogła osobiście zadecydować o losie błękitnej planety? Spokój, wzajemna troska - Dusze? czy obecny chaos, okrucieństwo - Ludzkość?

Książka daje do myślenia, moi drodzy. Jest refleksją nad życiem i...miłością. Bo czym jest właściwie
miłość? Może zrozumiecie ją lepiej po przeczytaniu tej powieści? Zrozumiecie jakiego czasami wymaga poświęcenia.

"Intruza" polecam ciekawskim nastolatkom i wszystkim dorosłym!
Naprawdę rewelacja!

P.S. Nie wiem jak Was (czytających już tę książkę), ale mnie ta powieść wprowadziła w taki dziwny,
melancholijny nastrój o.O Hmm...Dziwne.



Ocena 9/10



Cytaty z książki:

"Nie obchodzi mnie ta twarz, tylko jej wyraz. Nie obchodzi mnie ten głos, tylko to, co mówisz.
Nie obchodzi mnie to, jak w tym ciele wyglądasz, tylko co nim robisz. Ty jesteś piękna"

"Przez wszystkie te tysiąclecia ludziom nie udało się rozgryźć zagadki, jaką jest miłość.
Na ile jest sprawą ciała, a na ile umysłu? Ile w niej przypadku, a ile przeznaczenia?
Dlaczego związki doskonałe się rozpadają, a te pozornie niemożliwe trwają w najlepsze?
Ludzie nie znaleźli odpowiedzi na te pytania i ja też ich nie znam. Miłość po prostu jest,
albo jej nie ma"

"– To dziwny świat – powiedziałam cicho, bardziej do siebie niż do niego.
– Jak żaden inny – przytaknął."

"Zastanowiłam się nad tym słowem. O d m i e n i e c.
Czy to aby nie najtrafniejsze określenie, jakie o sobie słyszałam?
Czy kiedykolwiek gdziekolwiek pasowałam?"

"Dusza. To chyba odpowiednie określenie. Niewidzialna siła kierująca ciałem."

"Każde z nas ma w sobie trochę dziecka, czy tego chcemy, czy nie."

"Zawsze mi się wydawało, że warunkiem człowieczeństwa jest choćby odrobina współczucia i miłosierdzia."

"Oskar i pani Róża"




Wróciłam z kolejną recenzją. Wprawdzie książkę przeczytałam jako lekturę (a ma ona zaledwie 80 stron), a mimo wszystko cholernie mi się spodobała... :)



"Na imię mi Oskar, mam dziesięć lat, podpaliłem psa, kota, mieszkanie (zdaje się nawet, że upiekłem złote rybki)."


Tytuł: "Oskar i pani Róża"
Autor: Eric-Emmanuel Schmitt


Książka opisuje ostatnie 12 dni życia dziesięcioletniego, chorego na białaczkę chłopca, Oscara.
W tym czasie główny bohater "zapoznaje się" z poszczególnymi etapami ludzkiego życia i sam opisuje je w banalny wręcz sposób.

"(...) życie to taki dziwny prezent. Na początku się je przecenia: sądzi się, że dostało się życie wieczne. Potem się go nie docenia, uważa się, że jest do chrzanu, za krótkie, chciałoby się niemal je odrzucić. W końcu kojarzy się, że to nie był prezent, ale jedynie pożyczka. I próbuje się na nie zasłużyć."

"Oskar i pani Róża" to dokładniej zbiór listów adresowanych do Boga, w których zawarte są wątki
dotyczące bólu i cierpienia, jak i również tego, co w życiu piękne. Książka zawiera prawdy o całej ludzkiej egzystencji. Mówi o tym, jak powinno się żyć, na co zwracać uwagę, co doceniać, by być szczęśliwym. Książka jest bardzo realistyczna i opowiada o problemach, z którymi spotykamy się na co dzień i trudno jest nam je przezwyciężyć (choćby myśli o śmierci). Dlatego po przeczytaniu tego dzieła łatwiej jest odpowiedzieć na pytanie: jak żyć? oraz odnaleźć sens naszego istnienia.


Książkę polecam każdemu bez względu na wiek, płeć, wyznanie lub przekonania.

Ocena: 10/10

Cytaty z książki:


"Bo fakt, że to nie sztuka mieć dzieci, ale trzeba jeszcze mieć czas, żeby je wychować."

"– Bo są dwa rodzaje bólu, Oskarku. Cierpienie fizyczne i cierpienie duchowe.
Cierpienie fizyczne się znosi. Cierpienie duchowe się wybiera."

"Codziennie patrz na świat, jakbyś oglądał go po raz pierwszy."

"Dojrzewanie to jest naprawdę syf! Dobrze, że przechodzi się przez to tylko raz."

"Im bardziej się człowiek starzeje, tym większym smakiem musi się wykazać, żeby docenić życie.
Musi być wyrafinowany, stać się po trosze artystą. Byle kretyn może cieszyć się życiem w wieku dziesięciu, dwudziestu lat, ale kiedy człowiek ma sto lat, kiedy już nie może się ruszać, musi uruchomić swoją inteligencję."

"Jeżeli będę zajmował się tym, co myślą głupcy, nie będę miał czasu na to, o czym myślą ludzie inteligentni."

"Kiedy spotka się kogoś miłego, zwykle myśli się, że jest biedny."

"Ludzie boją się umierać, bo odczuwają lęk przed nieznanym."

"Myśli, których się nie zdradza, ciążą nam, zagnieżdżają się, paraliżują nas, nie dopuszczają nowych i w końcu zaczynają gnić. Staniesz się składem starych śmierdzących myśli, jeśli ich nie wypowiesz."

"– Pierwszy związek jest zawsze bardzo kruchy, podatny na różne wstrząsy, ale jeśli jest dobry,
trzeba walczyć o jego zachowanie."

"Pocałunki to jakaś obsesja u dziewczyn, naprawdę muszą tego potrzebować."

"Tak to już jest z człowiekiem, że na starość nie za bardzo lubi podróżować."

"– Właściwie nie boję się nieznanego. Tylko trochę szkoda mi tracić to, co znam."

"Z chorobą jest tak jak ze śmiercią. Jest faktem. Nie jest żadną karą."

"Życie jest kruche, delikatne, nie trwa wiecznie. Zachowujemy się wszyscy, jakbyśmy byli nieśmiertelni."


Żegnajcie i do napisania!
Ashera

"Baśnie"




Tytuł: "Baśnie"
Autor: Hans Christian Andersen


"Baśnie" to zbiór cudownych opowieści Hansa Christiana Andersena, które wzruszają czytelnika (a na pewno mnie) za każdym razem, gdy po nie sięga. Jest to dzieło dla każdego człowieka, bez względu na wiek, który chce  nauczyć się wytrwałości, szacunku do innych, łagodności...

Gdy byłam małym przedszkolakiem (a potrafiłam już wtedy czytać) "wtapiałam się" w magiczny świat baśni.  Pierwszy raz mogłam poznać niesamowite, fantastyczne stworzenia, choćby elfy. Każdą opowieść brałam dosłownie do siebie, nie byłam w stanie odnaleźć w niej głębszej prawdy, a mimo wszystko już wtedy uczyłam się bycia łagodną, troskliwą dziewczynką. Teraz wszystko ma dla mnie inny, głębszy sens, wszystko zmieniło się z wiekiem.

Weźmy na przykład baśń "Królowa Śniegu". Dawniej była to dla mnie opowieść o wytrwałej, młodej dziewczynce Gerdzie, która była gotowa poświęcić dla Kaja wszystko. Teraz zaś zastanowiłam się nad szczegółami tego utworu. Czarodziejskie zwierciadło - główny powód cierpień Kaja i osób przebywających w jego otoczeniu. Owa rzecz sprawiała, że cały świat, widziany w jego odbiciu był zły i brzydki. A jak jest z naszym życiem? Czy i my przypadkiem nie nosimy w swoich oczach i sercach tych zalążków bólu. Czy zaślepieni nienawiścią do innych, stereotypami, fałszywymi przekonaniami nie uprzykrzamy sobie i innym życia?

"U Króla Olch" - baśń opowiada głównie o uroczystym balu i (niedoszłych) zaręczynach dwóch księżniczek. Niestety i tu pojawiają się kłopoty. Dwaj młodzi chłopcy, książęta i przyszli mężowie dam nie chcą się żenić, wolą się wygłupiać, chcą być wolni. Ach, a czy w dzisiejszych czasach i ta historia się nie powtarza. Nie tylko ze strony mężczyzn, ale i kobiet? Wolność!...pojęcie względne. ;/

"Dziewczynka z zapałkami" to na pewno jedna z moich ulubionych baśni. Opowiada o dziecku, które żywcem zamarzło, gdy wszyscy szczęśliwi świętowali nadejście nowego roku. Pytanie...Czy i ta dziewczynka nie była uradowana, gdy tuż przed śmiercią "spotkała" swoją babcię, która...zabrała ją do nieba? Myślę, że Andersen pisząc tę baśń, oczekiwał że gdy ją przeczytamy, łatwiej będzie się nam pogodzić ze śmiercią, a może nawet odnaleźć jej pozytywne cechy.

"Calineczka" - maleńka dziewczynka, targana przez los na wszystkie strony, która po dłuższym czasie w końcu znajduje spokój i szczęście. Ale mimo wszystko Calineczka jednak zaznawała cierpienia, ponieważ ze względu na swoją urodę i budowę ciała była wykorzystywana przez innych. A jakże często i my bawimy się ludźmi, zadajemy im ból? Nie potrafimy ich zaakceptować, oceniamy po pozorach? Mówiąc im przykre rzeczy, sprawiamy, że nabawiają się kompleksów? "Calineczka płakała bardzo, że jest aż tak brzydka, iż chrabąszcz nawet nie chce patrzeć na nią. Ale cóż miała robić? Przecież tak naprawdę była bardzo ładna."

"Brzydkie kaczątko" - jedna z najbardziej znanych baśni. Małe, pozornie brzydkie i bezwartościowe pisklę zostaje odrzucone przez wszystkich, nawet przez swoją własną matkę. Czy i ta sytuacja
nie ma miejsca w naszych czasach? A rodzice, faworyzujący często tylko niektóre z pośród swoich dzieci? Tacy, którzy odrzucają swe potomstwo ze względu na ich ułomność? Chcący im narzucić swoją wizję ich przyszłości? Ileż ich istnieje!

A baśń zatytułowana "Słowik"? O ptaszku, który śpiewał najpiękniej ze wszystkich i potrafił wzruszyć nawet Cesarza, lecz niestety po jakimś czasie został wygnany i zastąpiony sztucznym Słowikiem. Nie przypomina Wam to czegoś? Słowik prawdziwy, żywy, realny i Słowik mechaniczny, nakręcany...Dla mnie jest to coś jak spotkanie na żywo z przyjacielem i "spotkanie" z nim przez internet. Czy i my zbyt często nie podmieniamy w swoim życiu naturalnych Słowików, na te sztuczne? Hmm?

"Krasnoludek" - baśń, w której tytułowy bohater nie mógł się zdecydować z kim zamieszkać: z kupcem, u którego niekoniecznie czuł się szczęśliwy, ale miał za to wszelakie wygody, wyborne jedzenie,czy z studentem, który żył skromnie, lecz szczęśliwie, ponieważ robił to co kochał - czytał poezję. Czy i my nie stajemy przed podobnym wyborem? Możemy umęczyć się przez całe dzieciństwo i młodość, by w przyszłości żyć dostatnio, albo poświęcić się tej sprawie, na której nam zależy, która przynosi nam satysfakcję i skromnie istnieć, ale za to być niezwykle szczęśliwym i... spełnionym.

W szkołach uczą nas o nieszczęśliwej miłości Romea i Julii, bo jest to przykład "wspaniałego", związku, uczucia, które przetrwało wszystko. Ale czyż historia "Małej syrenki" nie jest bardziej...
realistyczna? Piękna istota zakochała się w ludzkim księciu, gotowa była poświęcić dla niego wszystko, a tak naprawdę nic w zamian nie otrzymała. Nie było happy endu, nie dla mnie. Sami przecież przyznacie mi rację, że w XXI wieku o wiele częściej mamy do czynienia z nieodwzajemnioną miłością niż miłością zakazaną. Czy warto więc iść w ślady Syrenki, trzymać się zasady "Carpe Diem", żyć chwilą, być szczęśliwym choćby przez krótki czas?

Andersen pisał o tym, z czym możemy się w życiu spotkać. Chciał nas przygotować na najgorsze! Tych najmłodszych uczył nie tylko wrażliwości i współczucia, ale też ŻYCIA! Dorosłym zaś, ukazywał inny światopogląd. Chciał byśmy doszukiwali się w sobie wad i zmieniali siebie i świat na lepsze. Należą mu się za to gromkie brawa!

"Baśnie" Hansa Christiana Andersena polecam wszystkim bardzo, bardzo, bardzo gorąco!

Ocena: 10/10

"Dziedzictwo Tom II"






Autor: Christopher Paolini
Tytuł: "Dziedzictwo Tom II"
Seria Dziedzictwo (cz. V)
Wydawnictwo: Wydawnictwo MAG
Przekład: Paulina Braiter
Gatunek: Fantastyka



Los płata Vardenom kolejnego figla. Ich przywódczyni zostaje uprowadzona do Uru'baenu - siedziby wroga i niemiłosiernie torturowana przez okrutnego Galbatorixa. O dziwo jednak jej sprzymierzeńcem zostaje Murtagh. Tymczasem Eragon wraz z Saphirą ruszają w długą podróż do Vroengardu, gdzie mają nadzieję znaleźć coś, co pomoże im obalić tyrana. Czy ich plan się powiedzie? Czy w końcu wróg zostanie pokonany? Jeśli nie, to co  dalej?


Jest to (niestety) ostatnia część przygód Eragona - chłopaka, który musiał w bardzo krótkim czasie dorosnąć  i stać się nie tylko mężczyzną, ale i przywódcą rebeliantów oraz groźnej, i zarazem uroczej smoczycy Saphiry,  ostatniej "kobiety" ze swej rasy. Powieść opowiada głównie o poszukiwaniu swego "JA", poznawaniu i akceptacji swoich zalet jak i wad,  ogromnej sile przyjaźni, odwadze, i śmierci najbliższych - rzeczą, z którą wszystkim jest zawsze najtrudniej się pogodzić.


Bez wątpienia jest to najlepsza książka z całej serii Paoliniego. Mimo nie do końca dopracowanej fabuły, powieść czyta się wspaniale! Zdaniem większości czytelników : źle, że "Dziedzictwo..."zostało podzielone na dwie części. Mnie osobiście pomysł się podobał (może dlatego, że i tak nie musiałam czekać na dalsze losy tak długo jak inni), ponieważ opisany jest tu głównie finał - cały czas coś się dzieje, ciężko się nudzić.


Sama bitwa z wrogiem wciągnęła mnie niemiłosiernie. Zaimponował mi Roran - kuzyn Eragona, który swoją charyzmą i stylem bycia potrafił zmotywować do walki tysiące żołnierzy. Angela - "cicha woda", dzięki której i ta część nabrała smaczku. Paolini nie wyjaśnił wiele tajemnic z jej życia, ale może i dobrze, bo przynajmniej zielarka pozostaje dla nas słodką tajemnicą. Wspomnieć należy również o jednym z głównych bohaterów, o królu Galbatorixie. W końcu czytelnicy mieli możliwość poznać ...swojego wroga. Nie wiem czy tylko ja mam takie wrażenia, ale owa postać bardzo przypomina mi Sarumana (jednego z bohaterów Tolkiena).  Jeden, jak i drugi byli bardzo podstępni, potrafili manipulować ludźmi, czarować słowami...no i byli źli. W tym, że Galbatorix wydaje mi się o wiele inteligentniejszą postacią.

W ostatniej części "Dziedzictwa" Christopher skupił się na opisie budynków, placów, miast...co uważam za wielki plus. Na chwilę mogłam poczuć się jak w średniowiecznej krainie w dodatku pełniej magii, tajemnic i...niebezpiecznych pułapek. Tak, to kolejna rzecz, która mi się bardzo spodobała.

Zakończenie powieści i zarazem całej serii jak dla mnie dość przyzwoite. Jeśli spodziewacie się widowiskowej walki Galbatorixa z Eragonem...to nic z tego. Autor postanowił być oryginalny
i jak dla mnie wyszło mu to na dobre.

Zastanawia was pewnie co z Aryą i zielonym jajem? Spokojnie, wszystkiego dowiecie się, gdy i wy sięgniecie po tę książkę...

Polecam bardzo gorąco!


"Sé onr sverdar sitja hvass!" (Oby wasze miecze pozostały ostre!)

Ocena 8,5/10



"...śmierć jest jak drzazga w ręku - im więcej poświęcasz jej uwagi, tym głębiej się wbija."

"...wszystko na świecie można wywnioskować z najmniejszego ziarnka piasku, jeżeli poświęcimy
mu wystarczająco dużo czasu i uwagi.”


"...nic na świecie nie przychodzi za darmo, za wszystko trzeba płacić, nieważne, czy złotem, czy czasem krwią. Wszystko ma swoją cenę..."

"Życie to zmiana..."

"...nikt nie powinien powierzać swojego bezpieczeństwa innym."

"Każda łamigłówka ma rozwiązanie, a każdy człowiek jakąś słabość"

"...wojna to katalog szaleństw."

"Miłe towarzystwo i dużo zajęć to często najlepszy lek na chorobę duszy."

"Strach przydaje się w niewielkich dawkach, ale kiedy towarzyszy ci stale, przytłacza, zaczyna podważać to kim jesteś, i nie pozwala stwierdzić, co jest słuszne, a co nie."

"Nie można przewodzić stadu, jeśli jest się słabym"

"Nie zawsze robimy to, co nam się podoba. Czasami musimy wybrać to, co właściwe, a nie to, czego chcemy"

"Człowiek sumienia - najniebezpieczniejszy typ człowieka na świecie."

"-Przyszłość będzie taka, jaka będzie, a nieustanne rozmyślania mogą tylko sprawić, że twoje lęki prędzej się spełnią.
-Wiem. - Eragon westchnął. Ale to niełatwe.
-Oczywiście, że nie. Mało co na świecie jest łatwe."

"Dziedzictwo. Tom 1"






Tytuł: "Dziedzictwo. Tom 1"
Autor: Christopher Paolini
Seria "Dziedzictwo"
Część IV



Vardeni ponownie ruszają do boju! By zwyciężyć muszą "tylko" zająć miasto Dras-Leonę, pokonać Murtagha no i oczywiście wedrzeć się do stolicy, Uru'baenu i jakimś cudem obalić złego króla Galbatorixa. Niewiele, prawda? Niestety prawie całą robotę musi za nich odwalić młody jeździec, Eragon, który jeszcze tak niedawno był zwykłym wieśniakiem.

Czy chłopak podoła zadaniu, mimo, że nie dysponuje tak potężną mocą, jak wróg? Czy poradzi sobie z nowym stanowiskiem, które przyszło mu pełnić ? Czy dzięki Jeźdźcowi w Alagaësii w końcu zapanuje pokój?

Pytanie tylko, jak on ma tego wszystkiego dokonać?!
...A może jednak jest na to jakiś sposób?


IV część "Dziedzictwa" zaczęła się ciekawie i na szczęście pozostało tak przez większą część powieści. Fabuła fajnie rozwinięta (choć w niektórych momentach nie do końca dopracowana), świetne zwroty akcji, w szczególności ostatni, który niestety niekorzystnie wpłynął na sytuację Vardenów ;D.

Bohaterowie... Eragon ciągle się zmienia. To trochę nieludzkie i nielogiczne. Choć  drugiej strony zaczyna mi się to podobać, bo Jeźdźiec zmierza w dobrym kierunku. Lubię go i koniec kropka. Niestety sytuacja ta nie powtarza się w przypadku jego kuzyna Rorana. Ten bohater nie przypadł mi na początku do gustu, był dla mnie taki...neutralny. Teraz jednak uważam go za, w pewnym sensie, barbarzyńcę. Mężczyzna pozbawia życia innych ludzi, sam sie nad nimi znęca, a nie pamięta strachu, który mu towarzyszył jeszcze nie tak dawno, gdy musiał uciekać z rodzinnej wioski. Możliwe, że robi to nieświadomie, lub po prostu chce się w ten sposób zemścić. Jeszcze jedną postacią książkową, która powoli wysuwa się na czołowy plan, jest zielarka Angela. Kobieta nie młoda, a mimo wszystko niezwykle sprawna. Posiada ogromną moc i potężną wiedzę, którą mimo wszystko się nie chwali. Jest dla mnie pewnego rodzaju zagadką.

W tej części "Dziedzictwa" Paolini niewiele wspominał o urokach przyrodniczych Alagaësii.
Widocznie autor wolał popracować nad budowaniem akcji, napięcia. Przyznaję, że mu to wyszło na dobre. Jeśli chodzi o zakończenie - rewelacja!

Podsumowując całość: polecam serdecznie wszystkim, którzy zaczęli podróż z "Dziedzictwem" Christophera Paoliniego. Cała seria jest w sam raz dla czytelników, którzy lubią książki pisane łatwym, płynnym językiem :).


Ocena 7/10
Cytaty z książki:

"Płaczący człowiek jest w środku załamany. Nawet oczami nie widziałby dość jasno, by na cokolwiek mu się zdały."

"Słońce zawsze przemierza ścieżkę od horyzontu po horyzont, księżyc podąża w jego ślady, dni płyną, i tak  też toczy się nasze życie."



Do napisania.
Ashera

"Brisingr"




Dziś kolejna moja recenzja - tym razem książki "Brisingr"...albo e-booka raczej ;P Jestem wykończona ciągłym patrzeniem w monitor i pałaszowaniu tej oto powieści. Nie dlatego, że jest to kiepskie dzieło, lecz dlatego, że oczy wychodzą mi z orbity...



              "Czasami słuchać jest trudniej niż przewodzić."


Tytuł: "Brisingr"
Autor: Christopher Paolini
Seria: Dziedzictwo
Cześć III



Po wszystkich smoczo-rodzinno-wojennych rewelacjach w życiu Eragona czas na stabilizację, lecz na jak długą? Jego pozycja zmusza go do brania aktywnego udziału w polityce Vardenów, czyli partyzanckiej organizacji, będącej jedyną nadzieją na wolność dla wszystkich żyjących na świecie ras. Liczne przysięgi wierności coraz bardziej ograniczają młodego Jeźdźca. Czy Eragon ze swoją smoczycą Saphirą będą w stanie ponownie stanąć do walki? Czy pogodzą się z okrutną prawdą? Zaakceptują zdradę członka rodziny? Ostatnim razy nasi bohaterowie ledwo uszli z życiem...Siły Galbatorixa nadal rosną, a przyszłość jest niepewna. Nadchodzące starcie może się  stać dla Eragona śmiertelną pułapką...


Okładka książki nie jest przypadkowa- zmusza czytelnika do myślenia. Widać również, że styl pisania, odmienił się wraz z wiekiem pisarza, co jest akurat pozytywną rzeczą. Co do bohaterów? - Eragon: chłopak dorasta, staje się mężczyzną, zaczyna podejmować coraz trudniejsze, ale i rozsądniejsze decyzje. Mimo wszystko nadal nie brakuje mu poczucia humoru, którym również została obdarowana jego błękitnołuska smoczyca. Saphira,  już od małego ujawnia swoje cechy charakteru: jest mądra, ale i okrutna, budząca grozę w każdej z istot. Warto również wspomnieć o Roranie, który "budzi się do życia" po odzyskaniu swojej ukochanej. Mężczyzna w pełni ujawnia swoje zdolności szermiercze, nie brak mu odwagi, która przeobraża się czasami w brawurę.
Przyznać jednak muszę, że mimo wszystko nie przypadł mi on specjalnie do gustu... jest dla mnie neutralny.

Przejdźmy jednak do fabuły. Wydarzenia następują po sobie w oszałamiającym tempie. Również w przypadku tej części akcja już na początku się rozkręca. Jednak po jakimś czasie wszystko jakby powoli zwalnia, Eragon pozornie odpoczywa od wojen, od sił Galbatorixa...pomijając fakty, że w tym czasie zdrajcy kilka razy chcą go sprzątnąć ;P Tak więc przez większość powieści bardzo łatwo można poczuć to samo przygnębienie, które dręczy głównego bohatera (i nie jest to bynajmniej wada powieści). Nie brakuje w niej jednak zwrotów akcji - mniejszych, czy większych, przewidzianych, bądź nieprzewidzianych :)

Co z Alagaesią - mniej jej opisów, jak widać Paolini w tej książce chciał się skupić głównie na bohaterach (ich psychice i charakterach, motywach postępowania) niż na opisach przyrody. Nie oznacza to jednak, że w ogóle ich tam nie było.

Zakończenie powieści - za które nie wiem czy uściskać Christophera (gdybym miała okazję), czy go zabić. Wzruszająca, aż zanadto. Jeden wielki zwrot akcji zmuszający wręcz do sięgnięcia po dalsze losy Eragona i jego Smoczycy.

Porównując do poprzednich części - lepsza od "Eragona", a prawie równa (i znacznie inna) od "Najstarszego". Mimo wszystko brakowało mi tu takiego naprawdę oszałamiającego zwrotu akcji...


Ocena:7/10 :)

Cytaty z książki:

"-Gdy ktoś nie chce mi zdradzić pewnej informacji, z jeszcze większą determinacją dążę do odkrycia prawdy. Nie znoszę żyć w niewiedzy. Dla mnie pytanie bez odpowiedzi jest jak cierń w boku. Przy każdym ruchu sprawia mi ból, póki w końcu go nie wyciągnę.
– Współczuję zatem.
– Dlaczegóż to?
– Bo jeśli tak, w każdej chwili swojego życia musisz odczuwać męczarnie. Życie bowiem pełne jest pytań bez odpowiedzi."


"(...) jedyna nieśmiertelność, na jaką możemy liczyć, to ta zdobyta poprzez nasze czyny. Sława czy niesława, jedna i druga jest lepsza niż zapomnienie, gdy odejdziemy z tego świata."

"Król nie pozostanie długo królem, jeśli nie pozna wartości milczenia."

"(...) prawdziwe cierpienie podczas wojny to nie odnoszone przez nas rany, lecz patrzenie jak cierpią nasi bliscy."

"Przejmuj się tym, co możesz zmienić, reszta sama się rozstrzygnie."

"Świadomość, że jest się z kimś, kto ich kocha i rozumie każdą cząstkę ich istoty i kto ich nie porzuci w nawet najbardziej rozpaczliwych okolicznościach – to właśnie była najcenniejsza bliskość, jakiej można zaznać."

"Tajemnica, którą się dzielimy, przestaje być tajemnicą."

"(...) w życiu winniśmy czynić to co trzeba, a nie to, co nam odpowiada. Tego żąda od nas los."

"Za każdym razem, kiedy zabijamy, zabijamy część siebie."


Pozdrawiam, Ashera.

P.S. Piosenka Lindsey Stirling - Shadows  cholernie kojarzy mi się z Eragonem :D.

"Najstarszy"




"Żyj chwilą (...) wspominaj przeszłość i nie lękaj się przyszłości, ta bowiem jeszcze nie istnieje i nigdy nie będzie istnieć. Jest tylko teraz."


Autor: Christopher Paolini
Tytuł: "Najstarszy"
Seria: Dziedzictwo
Część II


Powieść już z samego początku zaskakuje czytelnika. Dzieje się coś, co odmienia losy Vardenów, sytuacja staję się naprawdę poważna. Eragon i jego smoczyca Saphira są ostatnią nadzieją dla mieszkańców Alagaësii.  Jednak Jeździec jest młody, musi się jeszcze wiele nauczyć. Udaje się więc do leśnej krainy elfów, gdzie zgłębia tajniki magii, zdobywa wiedzę, uczy się walczyć i poznaje w większym stopniu pradawny język. Pojawia się jednak problem. Rana, którą zadał mu Cień, nie chce cię goić i sprawia chłopakowi niewyobrażalny ból. Czy pomimo tego, Eragon będzie w stanie pokonać najpotężniejszego Jeźdźca, Galbatorixa?

Tymczasem kuzyn Eragona, Roran stawia bohatersko czoła żołnierzom króla wspomaganym przez strasznych Ra`zaców.  Obrzydliwe stwory atakują Carvahall, zaskoczeni oporem i odwagą wieśniaków. Czy wszyscy mieszkańcy ujdą z  życiem? Czy Roran pozna prawdę o Eragonie?


Paolini wydoroślał: wydoroślały więc i jego książkowi bohaterowie. Autor wyrobił sobie swój własny styl, udoskonalił fabułę wprowadzając wydarzenia, które ogromnie zaskakują czytalnika, co akurat ja uważam  za wspaniałą rzecz. W "Najstarszym" wprowadzony został podział: część książki opowiada o historii Eragona, a część o życiu jego kuzyna, Rorana i kilka fragmentów z przygotowań do bitwy u Vardenów. Każde z nich przeplata się ze sobą, dzięki temu możemy poznać emocje, myśli i zamiary wielu bohaterów. Na początku było to trochę irytujące, bowiem autor przeskakiwał z bohatera do bohatera w najbardziej emocjonującym momencie i by doczytać dalszych losów jednej z istot trzeba było przebrnąć przez historię innej postaci.

Jeśli chodzi o opisy przyrody - nie mam żadnych zastrzeżeń. Wszystko dopięte na ostatni guzik i przedstawione tak, by czytelnik mógł sobie wszstko dokładnie wyobrazić. Najbardziej zaskakujący był las elfów: idealny, magiczny, pełen tajemnic.

Podsumowując całość: ta część bije o głowę "Eragona"! Jest naprawdę świetna!


Ocena: +10/10 :D  Coś pięknego!



Hmm, może zastanawia was pod jakim względem oceniam książki i jak rozpoznaję, że jest ona dobra? A otóż, by powieść mi się bardzo spodobała musi posiadać:

1.Bohatera, który przypadnie mi do gustu (w tym przypadku była to Saphira, jak i również Eragon).
2.Ciekawą fabułę i przynajmniej jeden moment, który powali mnie na kolana (w tym przypadku były aż dwa i to takie, że aż o trzeciej w nocy budziłam siostrę, by jej zdać relacje z tego co właśnie
przeczytałam - sis zawsze opowiadam co się dzieje w danej książce).
3.Emocjonujące zakończenie, które wręcz zmusi mnie sięgnąć po kolejną część (zakończenie
"Najstarszego" sprawiło, że nie spałam praktycznie całą noc ;p).
4.Niesamowity świat, który oderwie mnie od rzeczywistości (to również się tu pojawiło).
*5.To nie jest aż tak ważnę, ale lubię gdy książka ma ciekawą okładkę (na tej akurat był
czerwony smok...i pojawiło się pytanie -Czyj? Saphira była niebieska, smok Galbatorixa czarny...:D).

To są moje podstawowe kryteria. Nie chcę bowiem zwracać uwagi na wady powieści, lecz jej zalety...bo to mi sprawia frajdę :D



Cytaty:

"Ci, których kochamy, są dla nas często najbardziej obcy."

"Dobry kompromis złości wszystkich bez wyjątku."

"Jedno tylko jest pewne: wszytko przemija."

"Jeśli na wojnie istniał jakikolwiek honor, to krył się wyłącznie w walce w obronie innych."

"Kimże jest król, jeśli nie człowiekiem uwięzionym w klatce obowiązków? "

"Lepiej złożyć przysięgę uczciwemu głupcowi niż kłamliwemu mędrcowi."

"Pesymizm stanowi większe utrudnienie niż jakiekolwiek obrażenia fizyczne. "

"Potrzeba odwagi, by przyznać, że się mylimy."

"Rzucamy się z urwiska, nie wiedząc, w jak głęboką wpadniemy wodę. Ach, ale cóż za wspaniały czeka nas najpierw lot!"

"Wolałbym żyć w czasach pozbawionych historycznych wydarzeń. Zamęt utrudnia życie, a tacy jak my,  którym i tak żyje się najtrudniej, cierpią najbardziej, pomyślał Roran."

"Ziemia to coś niezwykłego. Dbaj o nią, a ona zadba o ciebie. O niewielu innych rzeczach można to rzec. "

"Zręczne palce to zręczny umysł. "


Do napisania. (Ja już czytam "Brisingr") :D
Pozdrawiam - Ashera :)

"Eragon"





"Obyś ty, który tu wchodzisz, pojął swą ulotność i zapomniał o więzi łączącej cię z tym, co ukochałeś."          

Christopher Paolini
Tytuł: "Eragon"
Seria: Dziedzictwo
Część I

"Powieść przedstawia nam losy młodego chłopca, tytułowego Eragona, który dziwnym zbiegiem okoliczności staje się posiadaczem smoczego jaja. Z początku nie wie, czym jest znalezisko, jednak w momencie, gdy smok wykluwa się z jaja nie ma już żadnych wątpliwości. Od tego momentu zaczyna się największa przygoda Eragona. Zaczynają się też jego największe kłopoty, bowiem o smoka zaczynają walczyć mroczne potęgi z Królem na czele."

Pierwszą pozytywną (jak dla mnie) rzeczą, jest fakt, iż książka napisana jest prostym, łatwym i płynnym językiem. Nie trzeba kilka razy czytać jakieś słowo, zdanie bądź całą kartkę żeby Zrozumieć o co do cholery chodziło autorowi. ^^ Kolejna sprawa, świat w powieści - podobnie jak język, jest równie przejrzysty - zło jest złem, dobro - dobrem...choć w przypadku niektórych bohaterów trudno byłoby określić jakie dokładnie są ich charaktery i zamiary (a to akurat plus). Skoro już jesteśmy przy świecie i bohaterach - rozbudowane, ciwkawe opisy, których było co niemiara, szalenie mi się podobały. Większość ras, które pojawiły się w "Eragonie" są nam już bardzo dobrze znane, z wyjątkiem Urgali, Ra`zaców no i Kotołaków, o których coś ostatnio mało się pisze, ale i tak nie zniechęciło mnie to do przeczytania ksiażki, wręcz przeciwnie. Jeśli już o mnie chodzi, to przyznam się, że mam bzika na punkcie elfów, ale przede wszystkim inteligentnych smoków, które w jakiś sposób potrafią porozumiewać się z ludźmi i z nimi współpracować. Przejdźmy jednak do samej fabuły... Księżkę czyta się  bardzo szybko, ze względu na ciekawą, urozmaiconą akcję, punkty kulminacyjne i nieoczekiwane śmierci bohaterów  (jak ja to lubię ;P). Co jednak mi się w owej powieści nie spodobało? Christopher miał pecha, bowiem przed sięgnięciem po "Eragona" przeczytała "Czarnoksiężnika z Archipelagu" i stwierdziła, że pomysł z "Pradawną Mową" w "Eragonie" został prawie, że żywcem gwizdniętym z ksiażki Ursuli ;/ W dziele Paoliniego pojawiła się np. wzmianka o tym, że jeśli zna się czyjeś prawdziwe imię,
to można nim w pewien sposób zawładnąć - zerżnięte żywcem! Grr, nie ładnie. Słyszałam i czytałam
opinie na temat tego iż owy młody pisarz wzorował się na innych sławnych mistrzach literatury fantasy...no ale bez przesady ;P Kolejna sprawa - główny bohater na samym początku nie przypadł mi do gustu, na szczęście smoczyca Saphira nauczyła go korzystania z muzgu. Tak więc poza smokiem, moją ulubioną postacią był Brom, o którym nic więcej nie będę wspominać, przeczytacie książkę, to zrozumiecie dlaczego budził on we mnie sympatię :)

Jeśli miałabym porównywać ksiażkę do filmu:
książka jest o wiele fajniej rozbudowana i logiczna, w przeciwieństwie do filmu (zresztą pomiędzy jednym, a drugim niewiele jest wspólnego ;P). Niestety, albo "stety" przyznać muszę, że to film zapalił w moim sercu ogromny płomień miłości do fantastyki. Od niego się zaczeło i dzięki Bogu na nim się nie skończyło. Tak więc mimo, że film fachowo jest kiepski, kocham go ponad życie! :D Książkę również!

Ocena: 7/10 :)


Czego nas uczy (zacytuję fragment z ksiażki): "Po pierwsze, nie pozwólcie, by ktokolwiek zawładnął waszym  ciałem bądź umysłem. Dołóżcie wszelkich starań, aby wasze myśli pozostały swobodne. Nawet wolny człowiek może być bardziej skrępowany niż niewolnik. Służcie ludziom w potrzebie uchem, lecz nie sercem. Okazujcie szacunek tym u władzy, lecz nie podążajcie za nimi ślepo. Osądzajcie, kierując się logiką i rozumem, lecz nie komentujcie głośno. Nie uważajcie nikogo za lepszego od siebie, bez względu na to, kim jest w życiu. Traktujcie wszystkich uczciwie, by nie narazić się na zemstę. Rozważnie wydawajcie pieniądze. Bądźcie wierni swym przekonaniom, a inni was wysłuchają. A co do miłości... moja jedyna rada brzmi: bądźcie uczciwi. To najpotężniejsze narzędzie, otwierające serca i zyskujące przebaczenie."


Cytaty z książki:

"A jeśli nie możesz wybaczyć, to przynajmniej zapomnij." -Saphira

"Ci, którzy kochają ból i cierpienie innych. Mają wiele twarzy, wiele masek, ale tylko jedno wspólne
miano: zło. Nie da się go zrozumieć. Możemy jedynie opłakiwać ofiary i uczcić ich pamięć." -Brom

"Kieruję się nie wyglądem ziemi, lecz wskazaniami słońca i gwiazd. A one nigdy nie zwodzą na manowce." -Brom

"Jedynym prawdziwym przewodnikiem jest serce." -Saphira

"Ludzie często wiedzą, co muszą zrobić, wystarczy, byś wskazał im drogę. Na tym właśnie polega mądrość." -Saphira

"Ludzie mają irytujący zwyczaj pamiętania rzeczy, których nie powinni pamiętać." -Brom

"Morze to wcielenie emocji. Kocha, nienawidzi, płacze, opiera się wszelkim próbom uchwycenia go słowami,  odrzuca wszelkie kajdany. Nieważne, co o nim powiesz, zawsze zostaje coś, czego nie zdołasz wyrazić." -Brom

"Musisz zachować wolność, w niej bowiem kryje się twoja prawdziwa potęga i moc: zdolność podejmowania wyborów niezależnie od woli przywódców i królów." -Ajihad

"Najcięższe brzemię przywódcy to odpowiedzialność za podlegających ci ludzi." -Ajihad

"Naszym przeznaczeniem jest próbować osiągnąć to, co niemożliwe, dokonać niezwykłych czynów, nie zważając na lęk. To nasz obowiązek wobec przyszłości." -Saphira

"Nic nie jest bardziej niebezpieczne niż wróg, który nie ma nic do stracenia." -Eragon

"Niełatwo cię zniechęcić. To dobrze, bo tylko zdecydowani odkrywają własną tożsamość." -Brom

"Nie można się kłócić z wszystkimi głupcami tego świata. Łatwiej ustąpić, a potem ich oszukać,
gdy nie zwracają na ciebie uwagi." -Brom

"– Nie rozumiem – przyznał zagubiony chłopak.
– Oczywiście, że nie rozumiesz – rzucił niecierpliwie Brom. – Dlatego właśnie to ja cię uczę,
a nie ty mnie." -rozmowa Broma z Eragonem

"Niewiedza to istotne błogosławieństwo." -Eragon

"Piasków czasu nic nie zatrzyma. Lata mijają, czy tego chcemy, czy nie... Ale wciąż pamiętamy. To, co utracono, żyć może w naszych wspomnieniach." -Brom

"Przyszłość może nas zranić tylko w jedne sposób – powodując troski." -Angela

"Samo działanie jest wartością. Twoja wartość znika, gdy rezygnujesz z chęci do zmian i doświadczania życia.  Masz jednak wybór, dokonaj go i poświęć mu się. Czyny te dadzą ci nową nadzieję i poczucie celu." -Saphira

"Skoro nie rozumiesz wroga, jak możesz przewidywać jego posunięcia?" -Brom

"Szanuj przeszłość, nigdy nie wiesz, jak może na ciebie wpłynąć." -Brom

"Wszystko jest kwestią punktu widzenia." -Brom

"Wiedza nie ma wpływu na istnienie. Nie wiedziałem, że istniejesz, póki nie wpadłeś tu i nie przerwałeś mi  drzemki. Nie oznacza to jednak, że wcześniej nie byłeś prawdziwy." -Solembum

"Żaden powietrzny łowca nie powinien skończyć jako ofiara. Lepiej zginąć w locie, niż umrzeć na ziemi." -Saphira

"Życie to coś więcej niż nieustanna wojna." -Eragon


Na napisania, drodzy czytelnicy :)
P.S. A ja zabieram się za czytanie IIcz. - "Najstarszego" :)

"Władca Pierścieni: Powrót Króla"





Autor: J.R.R. Tolkien
Tytuł: "Władca Pierścieni: Powrót Króla"
Seria: Władca Pierścieni (cz. III)
Wydawnictwo: Muza SA
Gatunek: Fantasy


"Zbliża się spełnienie naszej nadziei albo kres wszelkiej nadziei      świata."

To już ostatnia część wspaniałej trylogii Tolkiena.

Podzielona na dwie części Drużyna Pierścienia dzielnie stawia czoła potęgom Nieprzyjaciela. Największa jednak odpowiedzialność spada na Froda i jego przyjaciela Sama, którzy nareszcie docierają do Mordoru -kraju Wroga. Czy dwóm niziołkom uda się przedrzeć przez liczną armię wroga? Czy Frodo oprze się Pierścieniowi w  chwili swojej słabości?


Niestety to już koniec przygód dzielnej Drużyny Pierścienia. Trzecia część, opowiadająca głównie o ostatnim starciu Dobra ze Złem, jak dla mnie wyszła Tolkienowi najlepiej.

Nasi bohaterowie niemało się zmienili. Aragorn pokazuje, że stać go na coś więcej niż tropienie wrogów w ukryciu. Gandalf staje się mniej skryty, do końca spełnia swój plan. Gimli i Legolas udowadniają czytelnikowi, że ich przyjaźń jest prawdziwa i że może przetrwać nawet do końca świata. Moi ulubieńcy Merry i Pipin zmieniają się chyba najbardziej - nie dość, że rosną w oka mgnieniu (nie do końca naturalnie), to jeszcze stają się odważniejsi, mężniejsi i dostojniejsi. W rezultacie zdobywają miano "książąt". Co do Froda - nigdy go przesadnie nie lubiłam, a pod koniec było mi go tylko żal. Zaś postawa Sama była godna podziwu! Dodam jeszcze, że filmowa Arwena zdobyła moją sympatię, a książkowa wręcz przeciwnie. Tolkienowskie elfy mi zbrzydły -  nie udzielały się zbytnio w owej wojnie, co akurat mnie bardzo denerwowało, a Arwena to już nic
praktycznie nie robiła. Podziwiam za to postawę Eowiny i Eomera - bardzo walecznego rodzeństwa z rasy ludzi.

Książkowy Mordor znacznie różnił się od filmowego. W tym pierwszym bowiem, poza piachem i skałami istniało coś takiego jak obozy i "miasta" orków. Spodobał mi się ten pomysł, ponieważ ukazał mi, że nie tylko elfy, krasnoludy i ludzie byli dobrymi budowniczymi.

Zakończenie powieści w pełni zadowala czytelnika.

Podsumowując więc całość - trylogię "Władca Pierścieni" polecam wszystkim miłośnikom literatury fantasy, oraz tym, którzy pragną choć na chwilę oderwać się od rzeczywistości.


Ocena 7/10



Cytaty z książki:


"Wszystko bowiem, dobre czy złe, kiedyś się kończy."

"Często tak bywa, Samie, gdy jakiś skarb znajdzie się w niebezpieczeństwie: ktoś musi się go wyrzec, utracić, by inni mogli go zachować."

"Nie na zawsze przykuci jesteśmy do kręgów świata, poza nimi zaś istnieje coś więcej niż wspomnienie."

"Nie powiem: nie płaczcie, bo nie wszystkie łzy są złe."

"To nie koniec podróży. Śmierć to tylko kolejna ścieżka, którą wszyscy musimy podążyć."

"...Cień jest czymś małym i przemijającym; istnieje światło i piękno, którego nigdy nie dosięgnie."

"...zimny rozsądek nie powinien nigdy hamować szlachetnych porywów."

"Każda rzecz na świecie osiąga kres w swoim czasie"

"Pospieszne ciosy zwykle chybiają celu"

"Ranek nieraz przynosi radę, a noc często odmienia myśli."

"Podwójnym błogosławieństwem jest pomoc, gdy zjawia się nieoczekiwanie."

"-To także robota Nieprzyjaciela - rzekł Gandalf. - Nic do tak nie cieszy jak bratobójcza walka, niezgoda posiana między wierne serca, które nie mogą rozeznać drogi obowiązku."

"-Wśród ciosów, które nam los gotuje na tym świecie, mało jest równie gorzkich i tak zawstydzających dla męskiego serca, jak miłość ofiarowana przez piękną i godną czci dziewczynę, gdy jej nie można odpowiedzieć wzajemnością."

"Myślę, że najlepiej jest, kiedy się po prostu kocha to, do czego serce samo od urodzenia ciągnie"

"- Najlepsza robota w najwcześniejszych budowlach. Tak to jest z ludźmi; zaczynają gorliwie, ale wiosną zdarzają się przymrozki, a latem burze i późniejsze dzieło nie dotrzymuje pierwszych obietnic.
-Rzadko jednak ziarno obumiera całkowicie - powiedział Legolas. - Czeka nieraz w pyle i zgniliźnie,
by wykiełkować mimo wszystko w czasie i w miejscu nieprzewidzianym. Dzieła ludzkie przeżyją nas, mój Gimli.
-A przecież w końcu okażą się tylko cieniem tego, co być mogło - rzekł krasnolud."

"Inne złe siły mogą się pojawić [...] Ale nie do nas należy panowanie nad wszystkimi erami tego świata; my mamy za zadanie zrobić, co w naszej mocy, dla epoki, w której żyjemy, wytrzebić zło ze znanego nam pola, aby przekazać następcom rolę czystą, gotową do uprawy. Jaka im będzie sprzyjała pogoda, to już nie nasza rzecz."

"Kiedy śmierć porazi obrzmiałą, płodną istotę, zamieszkującą pośrodku mrowiska i rządzącą całym rojem, mrówki  rozbiegają się bezradne i niedołężne, słabną i mrą"

"- wystarczy niekiedy, żeby jeden z przeciwników chciał wojny - odparła Eowina - a ci, którzy mieczem nie wojują, często też od miecza giną."

"- Niestety, są rany, które nigdy się całkowicie nie goją"

"- Nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. A wszystko dobre, co się dobrze kończy."



Do napisania!

"Władca Pierścieni: Dwie wieże"





                    "Zły to gość, który złe wieści przynosi."


Autor: J.R.R. Tolkien
Tytuł: "Władca Pierścieni: Dwie wieże"
Seria: Władca Pierścieni
cz. II


Jak dotąd, mimo wielu przeszkód i niedogodności Drużyna Pierścienia
trzymała się razem. Teraz jednak zostają oni poddani próbie i podzieleni na dwie
części. Aragorn, Legolas i Gimli wyruszają w pościg za orkami, by odzyskać z
rąk wroga dwóch niziołków. Zaś Frodo i jego przyjaciel Sam postanawiają samotnie
wyruszyć w stronę Mordoru. Czy uda im się spełnić określone cele?

Wróg nie śpi, zdobywa nowych sojuszników... W odróżnieniu od ludzi. Kto
zatem zwycięży?


Na początku muszę oznajmić, że cieszę się niezmiernie iż miałam możliwosć
przeczytania tej części tolkienowskiej trylogii w przekladzie Marii Skibniewskiej!
Kobieta odwaliła kawał dobrej roboty, przecz co przyjemność z zapozanawania się
z książką była o wiele lepsza, niż podczas czytania "Drużyny Pierścienia" w innym
wydaniu.

Przjedźmy jednak do samej fabuły. Gdyby nie fakt, że oglądałam już film
(ponad sto razy) była bym zachwycona zwrotami akcji, powrotami i śmiercią
bohaterów, punktami kulminacyjnymi... Dlatego powtarzam, że zawsze należy
przeczytać najpierw powieść, a dopiero potem obejrzeć film utworzony na jej
podstawie!

W części "Dwie wieże" Tolkien ukazał czytenikom dalsze ziemie Śródziemia,
miasta ludzi i elfów, entów i kilka wzmianek o Mordorze. Świetny przekład
sprawił, że opisy przyrody, różnych miejsc były zrozumiałe i przejrztste dlatego
również ja mogłam sobie bardzo dobrze wyobrazić ten magiczny, wspaniały świat.

Nie wiem czy juz kiedyś wspominałam, ale bohaterowie Tolkiena są
naprawde wspaniale dopracowani.Każdy z nich posiada inny charakter, przez co
bardzo łatwo zapada w pamić. Kochani hobbici - moi obecni ulubieńcy świetnie
ubarwiają powieść, poprzez charakterystyczny, wręcz zabawny styl bycia .Jednak
by nie było zbyt kolorowo, Tolkien pomiędzy naszych niziołków wprowadził
"uwięzionego umysłowo przez wroga" Golluma - istotę bardzo nieszczęśliwą,
budzącą w czytelniku współczucie i zarazem odrazę.

Podsumowując całość: książka jest rewelacyjna i polecam ją wszystkim
baardzo serdecznie... ale tylko w przekładzie Marii Skibniewskiej! "Dwie wieże"
czyta się jednym tchem z cały czas rosnącym napięciem. Jeśli chodzi o mnie, to o
wiele bardziej podobała mi się ona niż film.




Ocena: 8/10!




Cytaty z książki:


"Idę swoją własną drogą, możliwe jednak, że wasza droga przez jakiś czas będzie równoległa do mojej."

"Jestem przyjacielem nieprzyjaciół naszego jedynego nieprzyjaciela."

"Kto nie umie w potrzebie rozstać się ze skarbem, jest jak niewolnik w pętach."

"Nie bądźmy zbyt pochopni."

"Nikt prawie nie wie, dokąd go zaprowadzi droga, póki nie stanie u celu."

"Osaczona bestia zawsze jest groźna."

"...imię zawsze zawiera historię tego, kto je nosi"

"Świat się zmienił, lecz pozostał jeszcze gdzieniegdzie wierny."

"...można być zwiastunem złych wieści na różne sposoby. Można być sprawcą zła albo też przyjacielem,
który w szczęściu odpuszcza, lecz w potrzebie zjawia się z pomocą."

"Mądry człowiek mówi tylko o tym, na czym się zna."

"...świt zawsze jest nadzieją człowieka."

"Zdrajcy zwykle bywają podejrzliwi."

"Nie można być zarazem tyranem i doradcą. Spisek, gdy dojrzeje, nie da się utrzymać w tajemnicy."

"Często nienawiść sama sobie zadaje rany."

"...złość często sama siebie złością niszczy."

"Wielu z tych, którzy żyją zasługują na śmierć, a niektórzy z tych, co pomarli zasługują na życie.
Czy możesz im je zwrócić? Nie szafuj więc śmiercią, gdyż nawet najmądrzejszy nie może wiedzieć wszystkiego."

"Władca Pierścieni: Drużyna Pierścienia"




Jestem ponownie z kolejną recenzją. :)

"Dawne Dni przeminęły. Średnie Dni przemijają.
Świtają Dni Nowe. "


Tytuł: "Władca Pierścieni: Drużyna Pierścienia"
Autor: John Ronald Reuel Tolkien

Nasz ukochany Bilbo - hobbit, który przypadkiem staje się właścicielem potężnej broni Wroga, postanawia skończyć z hucznym życiem. Wyrusza więc do Riwendell, siedziby elfa Erlonda, ale
wcześniej przekazuje "skarb" swojemu siostrzeńcowi Frodowi. Na szczęście czarodziej Gandalf, przyjaciel hobbitów, domyśla się, że nie jest to zwykła błyskotka, lecz najpotężniejszy z Pierścieni Władzy, który należy jak najszybciej zniszczyć.

Zaczyna się wyścig z czasem. Czy niedoświadczony hobbit, Frodo, wraz z Drużyną Pierścienia pokona przeciwności losu? Czy Pierścień zostanie zniszczony? A może powróci z powrotem do swojego Pana - Saurona? Tego w pewnym sensie nie wiem nawet ja... Dalsze losy bohaterów jeszcze przede mną.

Sposób pisania pana Johna jest dość skomplikowany, ale z czasem da się do niego przyzwyczaić. Jeśli chodzi o narrację, całkiem, a nawet bardzo przypadła mi do gustu. Rzadko bowiem spotyka się książki pisane w ten sposób. Wielki plus dla autora za oryginalność.

Jeśli chodzi o samą fabułę: nie wiem czemu, ale początki wszystkich książek Tolkiena są dla mnie trochę nudnawe. Akcja zawsze rozkręca się pod koniec. Trochę szkoda, bo powieść, moim zdaniem, traci w ten sposób na wartości. Co do niespodziewanych zwrotów akcji: oglądałam wcześniej film, więc na ten temat niewiele mogę się wypowiedzieć, bowiem w pewnej mierze znałam już przebieg misji powierzonej naszej Drużyny Pierścienia.

Bohaterowie powieści są niezwykle zróżnicowani. Każdy z nich ma inny charakter. Frodo: z powodu brzemienia jakie musi nosić, jest skryty i nieufny. Dzięki właściwościom Pierścienia wyostrzają mu się zmysły, potrafi widzieć rzeczy, które istnieją na pograniczu dwóch światów (w szczególności wtedy, gdy bezpośrednio używa broni Wroga). Trzej pozostali niziołkowie: Sam, Pippin i Merry bardzo przypadli mi do gustu. Są bowiem w pewnym sensie pocieszycielami nie tylko dla swojego Pana - Froda, ale również dla mnie. Bardzo skutecznie potrafią poprawić mi humor. Aragorn: bardzo tajemnicza postać. To doświadczony życiowo człowiek. Nazywany jest Strażnikiem lub Obieżyświatem, jak się potem okazuje jest on kimś więcej, niż zwykłym wędrowcem. Boromir:
człowiek wysokiej rangi. Nie przypadł mi do gustu, od początku czułam, że coś z nim nie tak. Poza tym straszny z niego maruda. Gandalf: mądry, potężny czarodziej, skory do poświęceń, ale mimo swego wieku potrafił pokazać pazurki :D Krasnolud Gimli i elf Legolas to mimo wszystko moi ulubieńcy (książkowi i filmowi) :D Ich charaktery są różne, a mimo wszystko potrafili się oni ze sobą zaprzyjaźnić. :) Oto cała Drużyna Pierścienia.

Śródziemie - świat wykreowany przez Tolkiena nadal mnie zaskakuje. Wprawdzie akcja powieści rozgrywa się w większej mierze jesienią i zimą, a mimo wszystko opisy krajobrazu przyprawiały mnie o dreszcze: te "negatywne" spowodowane wyobrażeniami mrocznych krain, jak i te, które były przyjemne i niezwykłe mocno utkwiły mi w pamięci.

Podsumowując całość: pierwsza część tolkienowskiej trylogii to naprawdę świetna powieść, którą serdecznie polecam w szczególności wszystkim miłośnikom literatury fantasy i ogólnie marzycielom. Gdy już raz po nią sięgniecie, nie zapomnicie o niej szybko :)


Ocena: 7/10


Cytaty z książki:

"My decydujemy tylko o tym jak wykorzystać czas, który nam dano."

"Czarodziej nigdy się nie spóźnia, nie jest też zbyt wcześnie, przybywa wtedy kiedy ma na to ochotę." -świetna wymówka, gdy się spóźnisz na lekcję :P

"Hobbit czyli tam i z powrotem"





                                  "Jeszcze nie skończyłeś z tą przygodą."



"Hobbit czyli tam i z powrotem"
J.R.R. Tolkien

Rok wydania: 1937

Jest to powieść fantastyczno-przygodowa, opowiadająca o wydarzeniach, które stają się udziałem tytułowego bohatera – Bilba Bagginsa. Hobbit ten wiedzie spokojne życie w swojej norce do dnia, w którym los stawia na jego drodze czarodzieja Gandalfa i trzynastu krasnoludów. Ich kompania zamierza wyruszyć  w podróż w celu odzyskania skarbów należących do przodków Thorina Dębowej Tarczy, a bezprawnie zagarniętych przez smoka Smauga. Przedtem jednak krasnoludy muszą znaleźć „włamywacza”, czyli osobę, która zmierzy się z bestią i owe skarby odzyska. Początkowo niechętny przygodom, Bilbo decyduje się jednak na dołączenie do wyprawy, nie podejrzewając, że ta jedna decyzja odmieni jego życie…

Moje zdanie?- Początek tragiczny ;/ Po przeczytaniu pierwszych rozdziałów miałam ochotę
wyrzucić tą książkę przez okno. Kolejna sprawa - nie wiem czemu, ale jakoś nie mogłam
znaleźć sobie swojego ulubionego bohatera ;/ Wprawdzie pod koniec spodobał mi się jeden z krasnoludów - Balin bodajże, a poza nim nikt więcej ;| Next - nie lubię smoków (w tym przypadku Smauga), które pożerają dziewice itp. - ale to już moja sprawa ;P Następne - Tolkien coś mizernie opisał gobliny, o wyglądzie krasnoludów również niewiele napisał (poza tym, że mają długie brody), albo ja już nic nie pamiętam ;P Dobrze, że oglądałam "Władcę Pierścieni" to wiem, jak owe istoty wyglądały ;) Kolejny minus - jakoś nie bardzo wczułam się w te "emocjonujące" momenty. Owszem, od 1/2 książki naprawdę fajnie mi się czytało...Mam wrażenie, że Tolkien wziął się w garść dopiero w połowie "Hobbita". Może wcześniej miał jakieś gorsze dni? No dobra, co mi się więc podobało? Tolkien wymyślił (no cóż, muszę to przyznać) nowy, fantastyczny świat i cudowne, magiczne stworzenia. Narracja pierwszoosobowa - bardzo fajnie ;) No i  sam fragment z Gollumem i jego zagadkami i ze smokiem Smaugiem był dość ciekawy ;) Aaaa i tytuł również mi się podoba - jest oryginalny :) Co więcej mogę powiedzieć? - Drodzy fani literatury fantasy! Nie czytajcie "Hobbita...", jako waszą pierwszą książkę z zakresu tego gatunku, bo możecie się zniechęcić i stwierdzić, że fantasy to badziew. "Hobbita...", owszem, należy przeczytać...ale dopiero po jakimś czasie ;P


Czego można się nauczyć?- Po pierwsze: Nigdy się nie poddawać, uparcie dążyć do celu (z czym ja np. mam problem).  Po drugie: Bycie życzliwym naprawdę się opłaca! I po trzecie: Nikogo nie wolno oceniać po pozorach ;)



Cytaty:

"Aby coś znaleźć, trzeba poszukać. Istotnie, zazwyczaj kiedy się szuka, w końcu się coś znajduje, nie zawsze jednak dokładnie to, o co chodziło." (to tak, jak wtedy gdy szukasz kluczy itp. - znajdujesz wisiorki, pamiętniki i Bóg wie co jeszcze...a kluczy nie ;/)

"Póki życia, póty nadziei. "


ocena: 6/10
P.S. 28 grudnia 2012r. premiera I części filmu "Hobbit:Niezwykła podróż" (na podstawie tej książki)- zapewne będzie równie ciekawy co całe 3 części "Władcy Pierścieni" ;P Do napisania :)
Ashera.
.