*"Tak, jestem tylko wędrowcem, pielgrzymem na ziemi.
A wy – czyż jesteście czymś więcej?"
Tytuł: Cierpienia młodego Wertera
Autor: Johann Wolfgang Goethe
Wydawnictwo: Książka i Wiedza
Tłumaczenie: Leopold Staff
Data wydania: 1986
Ilość stron: 192
Kategoria: Literatura piękna
Istnieją takie książki, którymi człowiek albo się zachwyca, albo ich szczerze
nienawidzi. Niedawno spotkałam się właśnie z taką powieścią. Dla większości
czytelników przebrnięcie przez nią było męką i stratą czasu. Dla nielicznych
-arcydziełem. Mowa o książce "Cierpienia młodego Wertera", która od bardzo
dawna gościła na naszej domowej półce...nietkniętą. Postanowiłam wyrobić sobie o
niej swoje własne zdanie. Co z tego wynikło?
Jest to krótka historia młodego mężczyzny, którą poznajemy czytając jego listy do
przyjaciela i pewnej damy. Werter jest poetą, marzycielem i zarazem człowiekiem
potrafiącym dostrzegać piękno świata. Jednak jego światopogląd zaczyna ulegać
zmianie od momentu, gdy poznaje młodą Lottę. Zauroczony jej delikatnością, kobiecą
wrażliwością i poświęceniem dla rodziny, zaczyna spędzać z nią coraz więcej
czasu. W pewnym momencie przyjaźń przeradza się w namiętność... niestety
jednostronną. Lota bowiem jest już zaręczona z innym mężczyzną.
Werter to postać wielowymiarowa. Marzyciel i realista. Raz optymista, innym
razem pesymista. Poznajemy go jako człowieka pełnego życia, czerpiącego radość
z najmniejszych detali. Następnie przechodzimy wraz z nim etapy zakochania: od
zauroczenia, po namiętność, aż po nieszczęśliwą miłość. Wiem, że czytelnicy go
nie lubią (zwłaszcza część męska) i uważają go za człowieka o niezdrowych
zmysłach. Owszem, przyznaję, że czasami jego poglądy były dość dziwne, np. uważał,
zły humor za grzech (ponieważ zarażamy nim inne osoby, sprawiając im przykrość),
a sam potem go popełniał. Jednak mimo wszystko dawno nie spotkałam się w książce
z tak głębokim wglądem w psychikę bohatera cierpiącego z powodu niespełnionej
miłości. Być może dlatego potrafiłam się z Werterem szybko utożsamić i pokochać
go za jego wrażliwość.
Kolejną rzeczą, która mnie zaskoczyła i zachwyciła jest styl autora. Niesamowicie
barwny, obrazowy - cudownie poetycki. Rozkoszowałam się pięknym językiem
jakim posługuję się Goethe i nawet czytanie opisów przyrody sprawiało mi
ogromną przyjemność. W listach głównego bohatera zamieszczone jest wiele
bardzo mądrych refleksji na przeróżne tematy, począwszy od życia, piękna
świata, miłości, a skończywszy na bólu, cierpieniu. Kolejna ogromna zaleta
powieści to sposób w jaki została tu przedstawiona płeć piękna - opisy kobiety
niczym rodem z "Sonetów do Laury" Petrarki.
Niewiele jest takich książek, które potrafią przeniknąć w głąb mojej duszy,
a "Cierpienia młodego Wertera" na pewno się do nich zaliczają. Nie dziwię się
więc Napoleonowi Bonaparte, że ta historia należała do grona jego ulubionych, bo na
mnie również zrobiła spore wrażenie. Niejednokrotnie uroniłam przy niej łzę i
niejednokrotnie pogrążyłam się w głębokiej refleksji. Przed jej przeczytaniem
zastanawiałam się, co w niej jest takiego, że wzbudzała tyle emocji wśród
czytelników, że nawet doprowadziła do masowych samobójstw. Teraz już
wiem - jest przepiękną, wartościową książką, zmuszającą do innego spojrzenia na
świat i człowieka. Jest po prostu fenomenalna. Polecam wrażliwym czytelnikom,
dla których Werter nie będzie obłąkanym szaleńcem do szaleństwa zakochanym
w Locie.
P.S.: Nie czytajcie opisów z okładek tej książki, bo są to jedne wielkie SPOILERY!
Ocena: 8/10
*Cytaty z książki:
"Czymże jest, Wilhelmie, sercom naszym świat bez miłości? Tym zapewne, czym
byłaby bez światła latarnia magiczna..."
"Czyż musiało tak być, że to, co tworzy szczęście człowieka, stało się znów źródłem
jego cierpienia?"
"Najszczęśliwsi są ci, którzy, podobnie dzieciom, żyją z dnia na dzień"
"Nie możesz niczym bardziej przysłużyć się swym przyjaciołom, jak tym, że nie
popsujesz im ich radości, owszem, powiększysz ją, biorąc w niej udział."
"(...)nikt nie wie, jak daleko sięgają jego siły, póki ich nie wypróbuje."
"Odczuwamy bardzo często swe braki, a to, czego nam brak, posiada często, jak nam
się wydaje, ktoś drugi..."
"Jakże trudno na tym świecie człowiekowi zrozumieć drugiego człowieka."
"(...)ludzie nie są panami samych siebie i najmniej rządzić mogą swymi uczuciami."
"Natura ludzka (...) ma swe granice, może znosić radość, cierpienia, ból aż do pewnego
stopnia i ginie, gdy tylko ten stopień przekroczy."
A wy – czyż jesteście czymś więcej?"
Tytuł: Cierpienia młodego Wertera
Autor: Johann Wolfgang Goethe
Wydawnictwo: Książka i Wiedza
Tłumaczenie: Leopold Staff
Data wydania: 1986
Ilość stron: 192
Kategoria: Literatura piękna
Istnieją takie książki, którymi człowiek albo się zachwyca, albo ich szczerze
nienawidzi. Niedawno spotkałam się właśnie z taką powieścią. Dla większości
czytelników przebrnięcie przez nią było męką i stratą czasu. Dla nielicznych
-arcydziełem. Mowa o książce "Cierpienia młodego Wertera", która od bardzo
dawna gościła na naszej domowej półce...nietkniętą. Postanowiłam wyrobić sobie o
niej swoje własne zdanie. Co z tego wynikło?
Jest to krótka historia młodego mężczyzny, którą poznajemy czytając jego listy do
przyjaciela i pewnej damy. Werter jest poetą, marzycielem i zarazem człowiekiem
potrafiącym dostrzegać piękno świata. Jednak jego światopogląd zaczyna ulegać
zmianie od momentu, gdy poznaje młodą Lottę. Zauroczony jej delikatnością, kobiecą
wrażliwością i poświęceniem dla rodziny, zaczyna spędzać z nią coraz więcej
czasu. W pewnym momencie przyjaźń przeradza się w namiętność... niestety
jednostronną. Lota bowiem jest już zaręczona z innym mężczyzną.
Werter to postać wielowymiarowa. Marzyciel i realista. Raz optymista, innym
razem pesymista. Poznajemy go jako człowieka pełnego życia, czerpiącego radość
z najmniejszych detali. Następnie przechodzimy wraz z nim etapy zakochania: od
zauroczenia, po namiętność, aż po nieszczęśliwą miłość. Wiem, że czytelnicy go
nie lubią (zwłaszcza część męska) i uważają go za człowieka o niezdrowych
zmysłach. Owszem, przyznaję, że czasami jego poglądy były dość dziwne, np. uważał,
zły humor za grzech (ponieważ zarażamy nim inne osoby, sprawiając im przykrość),
a sam potem go popełniał. Jednak mimo wszystko dawno nie spotkałam się w książce
z tak głębokim wglądem w psychikę bohatera cierpiącego z powodu niespełnionej
miłości. Być może dlatego potrafiłam się z Werterem szybko utożsamić i pokochać
go za jego wrażliwość.
Kolejną rzeczą, która mnie zaskoczyła i zachwyciła jest styl autora. Niesamowicie
barwny, obrazowy - cudownie poetycki. Rozkoszowałam się pięknym językiem
jakim posługuję się Goethe i nawet czytanie opisów przyrody sprawiało mi
ogromną przyjemność. W listach głównego bohatera zamieszczone jest wiele
bardzo mądrych refleksji na przeróżne tematy, począwszy od życia, piękna
świata, miłości, a skończywszy na bólu, cierpieniu. Kolejna ogromna zaleta
powieści to sposób w jaki została tu przedstawiona płeć piękna - opisy kobiety
niczym rodem z "Sonetów do Laury" Petrarki.
Niewiele jest takich książek, które potrafią przeniknąć w głąb mojej duszy,
a "Cierpienia młodego Wertera" na pewno się do nich zaliczają. Nie dziwię się
więc Napoleonowi Bonaparte, że ta historia należała do grona jego ulubionych, bo na
mnie również zrobiła spore wrażenie. Niejednokrotnie uroniłam przy niej łzę i
niejednokrotnie pogrążyłam się w głębokiej refleksji. Przed jej przeczytaniem
zastanawiałam się, co w niej jest takiego, że wzbudzała tyle emocji wśród
czytelników, że nawet doprowadziła do masowych samobójstw. Teraz już
wiem - jest przepiękną, wartościową książką, zmuszającą do innego spojrzenia na
świat i człowieka. Jest po prostu fenomenalna. Polecam wrażliwym czytelnikom,
dla których Werter nie będzie obłąkanym szaleńcem do szaleństwa zakochanym
w Locie.
P.S.: Nie czytajcie opisów z okładek tej książki, bo są to jedne wielkie SPOILERY!
Ocena: 8/10
*Cytaty z książki:
"Czymże jest, Wilhelmie, sercom naszym świat bez miłości? Tym zapewne, czym
byłaby bez światła latarnia magiczna..."
"Czyż musiało tak być, że to, co tworzy szczęście człowieka, stało się znów źródłem
jego cierpienia?"
"Najszczęśliwsi są ci, którzy, podobnie dzieciom, żyją z dnia na dzień"
"Nie możesz niczym bardziej przysłużyć się swym przyjaciołom, jak tym, że nie
popsujesz im ich radości, owszem, powiększysz ją, biorąc w niej udział."
"(...)nikt nie wie, jak daleko sięgają jego siły, póki ich nie wypróbuje."
"Odczuwamy bardzo często swe braki, a to, czego nam brak, posiada często, jak nam
się wydaje, ktoś drugi..."
"Jakże trudno na tym świecie człowiekowi zrozumieć drugiego człowieka."
"(...)ludzie nie są panami samych siebie i najmniej rządzić mogą swymi uczuciami."
"Natura ludzka (...) ma swe granice, może znosić radość, cierpienia, ból aż do pewnego
stopnia i ginie, gdy tylko ten stopień przekroczy."
W ostatnim czasie zetknęłam się z tym tytułem. Myślę, że prędzej czy później wzięłabym go do ręki, więc jedynie utwierdziłaś mnie w tej decyzji.
OdpowiedzUsuńLektura obowiązkowa, którą trzeba znać. Szczerze nie pamiętam czy ją przeczytałam... naprawdę. Niemniej mimo iż uważam się za wrażliwą, facet mnie po prostu rozbroił i padłam jak poznałam zakończenie.
OdpowiedzUsuńCiekawe czy naśladujący go ludzie też mieli takiego cela XD.
Hahahahaha... niby nie wypada się śmiać, ale twój komentarz mnie rozbroił. :D
UsuńWidać gołym okiem, że muszę nadrobić zaległości.
OdpowiedzUsuńJeszcze nie miałam, ale nie jestem pewna, czy i na mnie tak wpłynie. ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Czytałam.... tak dawno, że już nie pamiętam o czym było :) Ostatnio tak zaczęłam wspominać wszystkie maturalne lektury, że z chęcią znowu bym je przeczytała :) A co do spoilerów - są one wszędzie, nawet lektury przed nimi nie uciekną :D
OdpowiedzUsuńNigdy nie udało mi się tego przeczytać. czytałam tylko streszczenia :D
OdpowiedzUsuńTeraz też na pewno nie sięgnę po Wertera, chyba bym zgniła przy czytaniu! :D
To zdecydowanie moja jedna z najbardziej ulubionych szkolnych lektur. Przeczytałam ją kilkakrotnie i analizowałam wzdłuż i wszerz. Niesamowita... Uwielbiam.
OdpowiedzUsuńJeszcze odniose się do ostatniego zdania o opisach na okładce - to niestety nie dotyczy tylko Wertera, miałabym czasem ochotę udusić jednostkę odpowiedzialną za takie spoilerstwo...
W historii Wertera za każdym razem można doczytać coś nowego. :) A jak będziesz mordować spoilerowców, to daj znać - chętnie do Ciebie dołączę. :P
UsuńTa książką jest w liście lektur więc na pewno przeczytam. Mam nadzieję, że na mnie też wywrze pozytywne wrażenie.
OdpowiedzUsuńTo chyba lektura w liceum, prawda? Więc chcąc, nie chcąc, przeczytam. Znam jednak siebie i coś czuję, że się z Werterem nie dogadam, bo nie znoszę tego typu bohaterów - użalających się nad sobą hipokrytów. Ale kto wie, być może autor mnie zaskoczy i nie będzie tak źle :)
OdpowiedzUsuńLektura, o nie ;) Czytałam, nie pamiętam NIC ;)
OdpowiedzUsuńW sumie jakbyś sobie przypomniała Akane to byś zauważyła, że wampiry były już wcześniej, ale tak mocno w tle. Teraz niby się też nie narzucały ze swoją obecnością, ale jeśli komuś się pomysł nie podoba mogę im zabrać rolę i po prostu będzie trochę tekstu mniej.
OdpowiedzUsuńSwoją drogą.. Czy ja coś mówię, że boje się nie znać? Czy gdybym bała się że nie zdam to siedziałabym na blogu ? XD
OdpowiedzUsuńOesu, jak ja nienawidziłam tej książki w LO :) Zupełnie do mnie nie trafiła, nie polubiłam głównego bohatera, męczył mnie wręcz, nie rozumiałam jego zachwytu Lotą... dla mnie straszna książka. A w literaturze piękne jest to, że można dyskutować o książkach i oceniać je różnie, na wiele innych sposobów.
OdpowiedzUsuńMówiłam o nim na maturze z polskiego :) Werter... jak dla mnie najtragiczniejsza postać literatury :)
OdpowiedzUsuńCzytałam jako lekturę w liceum i w sumie mam po niej dobre wrażenia, ale jednak Werter był dla mnie niezrozumiały, miał strasznie słaby charakter i gdyby takiego człowieka postawić w dzisiejszym świecie, możliwe że jego życie byłoby jeszcze bardziej tragiczniejsze.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam :)
Czytałam dosyć niedawno, bo była to lektura, którą miałam użyć do swojej pracy maturalnej, jednak w ostateczności z niej zrezygnowałam i zastąpiłam inna. Hmm, opisana tu historia jest ciekawa - to na pewno. Główny bohater już od początku zapowiadał się tragicznie, czasem irytowały mnie tu jego zmienne nastroje. Muszę przyznać, że oczarowały mnie tu opisy Lotty i ona - sama w sobie, była taka urocza. Werter natomiast wzbudzał moje współczucie do niego i żałowałam, że historia zakończyła się tak, a nie inaczej :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
PS. Rzeczywiście magicznie ti u Ciebie :)