niedziela, 18 listopada 2012

"Intruz"




                    "Nigdy nie wiesz, ile czasu ci zostało"



Tytuł: "Intruz"
Autor: Stephenie Meyer


"Ziemia, czasy współczesne. Kontrolę nad światem przejmują obce istoty zwane duszami, które, po
przejęciu ludzkich ciał, wiodą w nich normalne życie. Chociaż dusze są łagodne i dobre, ich „żywiciele” nierzadko stawiają opór. Jedna z ostatnich wolnych istot ludzkich, dwudziestoletnia Melanie Stryder, zostaje schwytana; w jej ciało wprowadza się dusza o imieniu Wagabunda, której zadaniem jest wydobyć z pamięci Mel szczegóły dotyczące miejsca ukrycia innych wolnych ludzi. Okazuje się jednak, że Melanie jest bardzo silną i waleczną istotą i nie zamierza dać się stłamsić. Odgradza swoją pamięć grubym murem od Wagabundy i toczy z nią walkę o kontrolę nad ciałem. Nie jest w stanie nad nim władać, ale jej umysł wciąż pracuje. Cierpiąca z powodu utraty ukochanego Jareda oraz brata Jamiego Melanie niechcący podsuwa Wagabundzie coraz to nowe wspomnienia. Stopniowo Wagabunda i Melanie stają się sojuszniczkami i razem wyruszają na pustynię, na
poszukiwanie Jareda, Jamiego i ostatnich „niezamieszkanych” ludzi. Kiedy już ich znajdują, rozpoczyna się mozolna walka o zdobycie zaufania i przekonanie, że intruz ma dobre zamiary. Tymczasem za Wagabundą podąża Łowczyni, dusza, której celem jest odkrycie ostatniego ludzkiego bastionu i unicestwienie wolnych ludzi..."


Ah! ta fabuła! Ah! ten styl pisania! Cud, miód i orzeszki. Pani Meyer świetnie dopracowała wszystkie szczegóły powieści, wprowadzając od siebie kilka oryginalnych pomysłów, choćby nowe istoty - dusze.Wartka akcja trzyma czytelnika w ciągłym napięciu - od początku, po sam koniec. Również punktów kulminacyjnych nie brakowało...Wszystko co lubię!

Bohaterowie powieści byli wystarczająco zróżnicowani - jest w czym wybierać. Wagabunda/Wanda niezwykle ciekawa duszyczka, która od razu przypadła mi do gustu. Jej żywicielka Melanie również. Na początku trudno stwierdzić, która jest...dobra lub zła. Później okazuje się jednak, że takowy podział jest zbędny. Jered Howe i Ian O'Shea (strasznie spodobało mi się jego nazwisko) to jedni z nielicznych rebeliantów - ostatnich ludzi niezasiedlonych przez dusze. Dwa różne charaktery, jak Melanie i Wanda. Wspólną ich cechą była mimo wszystko odwaga i oczywiście ogromna troska o życie bliskich. Obydwoje również warci sympatii czytelników. Resztę (ogromna zresztą liczba) bohaterów musicie koniecznie poznać już sami...

Świat, w którym wszystko się dzieje to oczywiście Ziemia, ale nie taka jak za...naszych czasów. Dusze zmieniły ją w dosłowną sielankę. Wszędzie panuje spokój ("obcy" brzydzą się okrucieństwem), wszyscy są dla siebie życzliwi (dusza dla duszy), za nic się nie płaci, pracuje się z własnej woli...Wszystko wydaje się być idealne, nieskazitelne. Czy aby na pewno? Przecież to właśnie te delikatne, sympatyczne dusze wymordowały prawie cały gatunek ludzki...


A ty? Co byś zrobił/zrobiła gdybyś mógł/mogła osobiście zadecydować o losie błękitnej planety? Spokój, wzajemna troska - Dusze? czy obecny chaos, okrucieństwo - Ludzkość?

Książka daje do myślenia, moi drodzy. Jest refleksją nad życiem i...miłością. Bo czym jest właściwie
miłość? Może zrozumiecie ją lepiej po przeczytaniu tej powieści? Zrozumiecie jakiego czasami wymaga poświęcenia.

"Intruza" polecam ciekawskim nastolatkom i wszystkim dorosłym!
Naprawdę rewelacja!

P.S. Nie wiem jak Was (czytających już tę książkę), ale mnie ta powieść wprowadziła w taki dziwny,
melancholijny nastrój o.O Hmm...Dziwne.



Ocena 9/10



Cytaty z książki:

"Nie obchodzi mnie ta twarz, tylko jej wyraz. Nie obchodzi mnie ten głos, tylko to, co mówisz.
Nie obchodzi mnie to, jak w tym ciele wyglądasz, tylko co nim robisz. Ty jesteś piękna"

"Przez wszystkie te tysiąclecia ludziom nie udało się rozgryźć zagadki, jaką jest miłość.
Na ile jest sprawą ciała, a na ile umysłu? Ile w niej przypadku, a ile przeznaczenia?
Dlaczego związki doskonałe się rozpadają, a te pozornie niemożliwe trwają w najlepsze?
Ludzie nie znaleźli odpowiedzi na te pytania i ja też ich nie znam. Miłość po prostu jest,
albo jej nie ma"

"– To dziwny świat – powiedziałam cicho, bardziej do siebie niż do niego.
– Jak żaden inny – przytaknął."

"Zastanowiłam się nad tym słowem. O d m i e n i e c.
Czy to aby nie najtrafniejsze określenie, jakie o sobie słyszałam?
Czy kiedykolwiek gdziekolwiek pasowałam?"

"Dusza. To chyba odpowiednie określenie. Niewidzialna siła kierująca ciałem."

"Każde z nas ma w sobie trochę dziecka, czy tego chcemy, czy nie."

"Zawsze mi się wydawało, że warunkiem człowieczeństwa jest choćby odrobina współczucia i miłosierdzia."

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

~~~~~~~~~~~~~~~~ Gratuluję dobrnięcia do końca! ~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Zostaw po sobie ślad; opinię, refleksję, która nie będzie składać się jedynie ze zwrotów typu: "Ciekawe, przeczytam/obejrzę", "Nie moje gusta" itp. Będę bardzo wdzięczna. :)

.