niedziela, 19 maja 2013

"Żelazna córka"

UWAGA! Jeśli nie czytałeś/łaś pierwszego tomu z serii Żelazny Dwór (a musisz to zrobić koniecznie!) nie zagłębiaj się zbytnio w poniższą recenzję.





                                       *"Jakże nisko upadają wielcy!"



Tytuł: Żelazna córka
Autor: Julie Kagawa
Seria: Żelazny Dwór tom 2
Wydawnictwo: Amber
Ilość stron: 336
Kategoria: fantastyka




Megan dotrzymała umowy - oddała się w ręce Pani Zimowego Dworu. Nie liczyła na miłe traktowanie ani na współczucie. Los jednak bywa okrutny, a sprawy lubią się komplikować. Tak więc po krótkiej wizycie w Zimowym Pałacu, Megan musi stawić czoła kolejnym problemom i wrogowi, którego myślała, że pokonała na zawsze. A to dopiero początek wojny...


Pierwsza część była dla mnie genialna, a jak jest z drugą?


Zacznę może od postawy głównej bohaterki. Wcześniej była zdeterminowaną, pewną siebie dziewczyną, to teraz zaczęło się z nią coś dziać. Była niepewna swoich uczuć, albo co pięć minut zmieniała zdanie (no rozumiem, że to płeć piękna...). Dobrze, że nie miało to miejsca
przez całą powieść, bo bym chyba sama weszła do krainy NigdyNigdy i ją...zbeształa
(i to jedyny minus).


Za to Ash nic a nic się nie zmienił. Ciągle był tym zdyscyplinowanym, pewnym siebie i zarazem  pragnącym szczęścia chłopakiem. To głownie on nadaje powieściom pani Kagawy smaczek (czego jej bardzo gratuluję) i właśnie za nim najbardziej się tęskni.

Tym razem nie mogę również zapomnieć o moim drugim ulubionym bohaterze - kocie Grimalkinie. Jest on taką mieszanką futrzaka z Alicji w Krainie Czarów z tajemniczą, zjawiającą się zawsze w najlepszym momencie Angelą (bohaterką Dziedzictwa Paoliniego). Kociaka po prostu ubóstwiam, zwłaszcza wtedy, gdy na pytania: "Skąd to wiesz? Jak to zrobiłeś?" odpowiada krótko: "Jestem kotem".






Niewątpliwie ogromną zaletą obydwu części jest trzymająca w napięciu od początku do końca akcja powieści. Rzadko spotyka się takie książki. Czytelnik nie ma ani chwili wytchnienia, jak raz się weźmie za czytanie, nie przestanie. Ja sama pochłonęłam ją w niecałą dobę (trzy kolejne spędziłam na rozmyślaniu).


Zakończenie po prostu powala na kolana! A ja jestem bardzo, bardzo zła, bo nie ma jeszcze polskiego tłumaczenia kolejnej części, którą mam straszną ochotę przeczytać.


Ocena 9/10



*Cytaty:


"Ale...wróg, którego się zna, jest zawsze lepszy do takiego, którego nie widzisz."

"Gdy nie da się odetchnąć, każda sekunda staje się wiecznością."

"Cóż za kłamstwo. Nawet jak skończę dziewięćdziesiątkę, zapadnę na starczą demencję i zapomnę wszystko, to wspomnienie zimowego księcia będzie jak świecąca latarnia morska, która nigdy nie gaśnie."

"Moją klatkę piersiową wypełnił ból tak ostry, że aż głośno jęknęłam. Czy tak właśnie czuło się złamane serce? Czy można umrzeć z tego bólu? Zawsze myślałam, ze dziewczyny w szkole strasznie przesadzają, gdy zrywały ze swoimi chłopakami, płakały i lamentowały całymi tygodniami. Myślała, że nie było o co robić tyle hałasu. Ale nigdy wcześniej nie byłam zakochana."


*wszystkie cytaty pochodzą z recenzowanej książki

Przeczytane w ramach wyzwania Z półki

1 komentarz:

~~~~~~~~~~~~~~~~ Gratuluję dobrnięcia do końca! ~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Zostaw po sobie ślad; opinię, refleksję, która nie będzie składać się jedynie ze zwrotów typu: "Ciekawe, przeczytam/obejrzę", "Nie moje gusta" itp. Będę bardzo wdzięczna. :)

.