Tytuł: Friday
Autor: Robert A. Heinlein
Wydawnictwo: Albatros
Ilość stron: 400
Kategoria: Sci-fi
"Chyba każdy tego pragnie. Żeby przynależeć. Żeby być człowiekiem wśród ludzi."
Czytam opis z okładki: klasyk - łał, gatunek - sci-fi, autor - wielokrotny
laureat Nagrody Hugo. Zapowiada się ciekawie. Otwieram książkę i
zaczynam czytać...
Friday - główna bohaterka - jest sztucznie wyhodowaną Superistotą, pracującą
dla organizacji paramilitarnej. Po raz kolejny przewozi ze sobą bardzo ważną
przesyłkę. Jako kurierka już kilkakrotnie rewelacyjnie sprawdzała się w tym zawodzie.
Tym razem jednak padła ofiarą spisku. Zostaje uwięziona, brutalnie potraktowana i
wypytana o to, czego nigdy nie słyszała. Nie wie kim są jej prześladowcy, nie ma
pojęcia kto ich wynajął i czego od niej chcą. Niebawem będzie musiała się
tego dowiedzieć.
Każdy człowiek ma podobne pragnienia. Jednym z nich jest chęć przynależności
do jakiejś grupy. Bogaci przynależą do bogatych, biedni do biednych, dzieci do
swojej rodziny, uczeń do klasy. Gdzie jednak ma się zakwalifikować istota
zmodyfikowana genetycznie? Z tym problemem boryka się właśnie Friday. Jest piękna,
inteligentna, posiada niezwykły refleks, siłę i z tego powodu musi ukrywać swoją
naturę. Ludzie nienawidzą takich jak ona i nazywają ich "żywymi artefaktami".
Głowna bohaterka stara się jednak za wszelką cenę do nich upodobnić, by choć
trochę móc przynależeć do ich gatunku, poczuć się przez nich kochaną i docenioną.
To jednak jedyna dobrze wykreowana postać w tej książce. Reszta może nie jest
schematyczna, ale ciężko kogokolwiek odróżnić po samym imieniu. Jedna
Superistota została dopracowana idealnie, reszta niestety została całkowicie
pozbawiona jakichkolwiek wyjątkowych cech. Szkoda.
Co z fabułą i akcją? Pomysł genialny. Sztuczna istota wykorzystywana do
niebezpiecznych misji podróżuje po planetach, przeżywa niebezpieczne przygody...
Szkoda tylko, że z czymś takim mamy do czynienia przez pierwsze i ostatnie 50 stron.
Dawno nie wynudziłam się tak przy książce. Nie rozumiem czemu autor połowę
książki poświęcił na opisy kart kredytowych...nie miało to żadnego sensu. Po co
czytelnikowi takie informacje? Jak będzie chciał czegoś się na ten temat dowiedzieć,
to pójdzie do banku... Kolejna sprawa - seks. Co 10 stron (inteligentna) Friday
leży w łóżku z innym facetem. No ileż można!? Panie Heinlein, nic pan nie wie o
kobietach... Podsumowując: chaos, nuda, płytkie romanse.
W książce pojawiło się niestety sporo nieścisłości. Po pierwsze nieadekwatna
do treści powieści końcówka opisu z okładki. Po drugie - na początku jest
mowa o tym, że Friday jest niewrażliwa na zimno, a gdy czytamy dalej - główna
bohaterka boi się wejść do lodowatej wody (bo jej będzie zimno? skąd wie, że jest
lodowata jak tego nie czuje?). Ponoć akcja dzieje się w niedalekiej przyszłości.
Nie do końca mogłabym się z tym zgodzić. Skoro ludzkość podróżuje swobodnie
po planetach, oddalonych o dziesiątki lat świetlnych, to znaczy, że sporo czasu minęło
od XXI w. Musieli więc wynaleźć nowoczesny pojazd, który poruszałby się z ogromną
prędkością, przekraczającą prędkość światła. Nie wspominając również o tworzeniu
sztucznej grawitacji... Pasowałoby tu raczej określenie "w odległej przyszłości".
Co mi się spodobało? Niewiele tego ale coś jest; sam pomysł na książkę, choć
źle wykorzystany, główna bohaterka (przymykając oko na jej obsesje seksualne),
ciekawe ukazanie przyszłości świata (głównie polityki światowej, bo typowego sci-fi
tu jest malutko) i przede wszystkim nowego modelu rodziny, który ja nazywam
"wspólnotą finansową". Gdyby darowali obie tę "urodziwą" kobietę na przodzie ,
a wrzucili coś bardziej kosmicznego (jak na przepięknej tylnej części okładki), to
byłoby mi miło.
Niestety muszę to powiedzieć, ale bardzo zawiodłam się na tej książce. Miała ona
potencjał, ale autor schrzanił całą sprawę. Raczej nie sięgnę już po książki tego pana.
Ocena: 4/10
Cytaty:
"Podświadomość kieruje się własną logiką."
"...każdy urzędas pragnie i wymaga, żeby mu okazywać szacunek, ponieważ w gruncie rzeczy nie szanuje sam siebie."
"...żadne miejsce nigdy nie jest całkiem bezpieczne, a zwłaszcza miejsce, do którego regularnie wracasz, bo właśnie tam wróg najczęściej zastawia pułapkę, urządza zasadzkę, rozciąga sieci."
"Nie możesz zdradzić sekretów, których nie znasz, nie możesz wydać osoby, o której nie wiesz."
"Rządzenie to brudny interes"
"Niektórzy ludzie mają bardzo niewiele, ale nie brak im dumy i godności. Ich gościnność i życzliwość nie jest na sprzedaż."
"Niektóre rzeczy i niektórzy ludzie nie powinni się zmieniać."
*wszystkie cytaty pochodzą z recenzowanej książki
*przeczytane w ramach wyzwania "Z półki"
P.S. Jak Wam Święta mijają? Co dostaliście na Gwiazdkę? :) Chwalcie i żalcie się!
Na gwiazdkę sama rozdawałam prezenty. Żalić się mogę tylko na to że brat marudzi na to co mu kupiłam, ale chyba po prostu ma chandrę.
OdpowiedzUsuńWydaje mi się, że już kiedyś o tej książce słyszałam, ale chyba nie przykuła specjalnie mojej uwagi... Choć opis wiele obiecywał, po przeczytaniu Twojej recenzji dochodzę do wniosku, że podjęłam bardzo dobrą decyzję, nie kupując "Friday"
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
izkalysa
Sama okładka mnie przeraża, wygląda jak z innej epoki, tzn. dla mnie lata 80.,90. :P Nie lubię tego okresu, te ubrania. Ale treść. Nie powala mnie. Postać może i jest dobrze wykreowana, ale jaka to przyjemność skoro reszta jest niesamowicie płytka, albo sprawy łóżkowe, raczej odpadam.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Najpierw o książce: okładka jest tak brzydka i tandetna, że nie wzięłabym jej do ręki. Tak jak napisała moja poprzedniczka ; takich okładek już nie ma :D Sama fabułą również mnie nie bawi. Nie, bankowo nie zajrzę.
OdpowiedzUsuńA teraz odpowiadam na pytanie: święta minęły pięknie, było rodzinnie i radośnie. Pod choinkę dostałam masę prezentów, od książek, przez kosmetyki, do biżuterii. I piórnik, bo sobie go zamówiłam. U mnie w domu było tak gwarno, że nawet nie miałam czasu sobie poczytać :D
Niestety jak podziękuję, nie przepadam za sf. W ogóle to chyba nie mój klimat :)
OdpowiedzUsuńŚwietny blog i ładne zdjęcia :) ♥
OdpowiedzUsuńPodoba mi się szata graficzna! Pomyślnego prowadzenia bloga życzę!
Zapraszam na mojego bloga: www.turqusowa.blogspot.com
Jeżeli Ci się spodoba - zaobserwuj go, a na pewno odwdzięczę się tym samym. Wracam do reaktywacji bloga i nadrabiam stracony czas - chciałabym dobić do 600 obserwatorów ;)
Jakoś odpuszczę sobie tę pozycję. Nie przepadam za s-fi.
OdpowiedzUsuńMnie święta minęły w bardzo rodzinnej i milej atmosferze. Dostałam same "przydasie" :). A jak Twoje święta i gwiazdka? Pochwal się! :)
Niestety autorzy science fiction bardzo często psują fabule nie używając logiki tylko własnych wyobrażeń, co nadaje książką nieprzyjemnej powłoki. To co powinni opisać i uściślić zostawiają nietknięte, a to co czytelnik ogarnia od początku tłumaczą na pięć stron.
OdpowiedzUsuńWidzę, że kolejna książka, która może zatruć atmosferę w domu. Lubię klimaty sci-fi, ale tej lektury nie sięgnę. Wierzę ci na słowo, że jest okropna.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam. :)
Widzę, że nie warto tracić na nią czasu. Na gwiazdkę dostałam to, co każdy mol książkowy lubi najbardziej ;-) Szczęśliwego Nowego Roku! :-)
OdpowiedzUsuńNie słyszałam o 'Friday'. Szkoda jednak, że autor tak zepsuł.
OdpowiedzUsuńhttp://shelf-of-books.blogspot.com/
Nigdy nie słyszałam o tej książce i z tego co widzę to bardzo dobrze. Swoją recenzją skutecznie mnie do niej zniechęciłaś i jeżeli nie wyginie cała literatura poza tym tytułem, na pewno nie sięgnę po Friday :)
OdpowiedzUsuńJuż z okładki ta ksiązka mnie odpycha :)
OdpowiedzUsuń